Zawsze warto zaczerpnąć kilka wskazówek z awangardy połowy XX wieku. Jeśli więc chodzi o doskonalenie swojego zestawu narzędzi kognitywnych Free Jazz jest idealny. Jest to bardzo rozwinięte, nowe ujęcie sztuki, która (przynajmniej na Zachodzie) została ujęta w ramy ścisłego zestawu dwunastu nut granych w ściśle określonych taktach. Jest to również szczytowe osiągnięcie gatunku, który rozpoczął się od bluesa zaledwie pół wieku przed tym, jak Ornette Coleman zebrał swój niesławny podwójny kwartet w A&R Studio w Nowym Jorku pewnego grudniowego dnia w 1960 roku. W kategoriach naukowych oznaczałoby to ewolucyjny skok od matematyki w szkole podstawowej do teorii gier i logiki rozmytej w ciągu zaledwie pięćdziesięciu lat.
Jeśli naprawdę chcesz docenić umysłową sprawność graczy i kompozytorów Free Jazzu, powinieneś zacząć tylko jeden krok do tyłu. Pół roku przed sesją Free Jazz Ornette’a Colemana, która uwolniła improwizacyjny geniusz ośmiu najlepszych muzyków swoich czasów, John Coltrane nagrał coś, co do dziś uważane jest za najbardziej wyrafinowane solo jazzowe w historii – jego tour de force po szybkich progresjach akordów jego kompozycji „Giant Steps”.
Student filmowy Daniel Cohen ożywił ostatnio zapis solówki Coltrane’a w filmie na YouTube. Nie trzeba umieć czytać muzyki, by pojąć intelektualną siłę ognia Coltrane’a. Po zwodniczo prostym temacie głównym nuty zaczynają się ścigać w górę i w dół po pięciu liniach pięciolinii w zawrotnych prędkościach i wzorach. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że Coltrane nagrywał muzykę bez prób, aby zachować jej świeżość, to wiemy, że był on obdarzony zestawem narzędzi poznawczych wykraczającym poza normę. Weźmy teraz te prawie 4:43 minuty, pomnóżmy siłę ognia Coltrane’a przez osiem, rozciągnijmy to na 37 minut i odejmijmy wszystkie tradycyjne struktury muzyczne, takie jak progresje akordów czy czas. Sesja, która dała nazwę gatunkowi, zapowiadała nie tylko radykalną wolność, jaką sugerował tytuł albumu. Była prekursorem formy komunikacji, która porzuciła linearne konwencje i wkroczyła w sferę wielu równoległych interakcji.
Przyznać trzeba, że wciąż trudno jest słuchać albumu „Free Jazz: A Collective Improvisation by the Ornette Coleman Double Quartet”. Równie trudne jest słuchanie nagrań Cecila Taylora, Pharoah Sandersa, Sun Ra, Anthony’ego Braxtona czy Guntera Hampela. Zawsze łatwiej było zrozumieć procesy komunikacyjne tej muzyki na żywo. Jedno jest pewne – to nigdy nie jest anarchia, nigdy nie miała nią być.
Jeśli potrafisz grać muzykę i uda ci się dać się zaprosić na sesję Free Jazzu, następuje niesamowity moment, w którym wszyscy muzycy odnajdują to, co uważa się za „The Pulse”. Jest to zbiorowa kulminacja kreatywności i komunikacji, która może przeskoczyć do publiczności i stworzyć elektryzujące doświadczenie. Trudno to opisać, ale można to porównać do momentu, w którym surfer znajduje punkt, w którym katalizator deski surfingowej łączy zdolności motoryczne jego ciała i siły fali oceanu w tych kilku sekundach synergii na szczycie fali. Jest to fuzja elementów muzycznych, które jednak przeczą powszechnej teorii muzycznej.
Oczywiście istnieje wiele Free Jazz, który tylko potwierdza uprzedzenia. Albo jak to sformułował wibrafonista i kompozytor Gunter Hampel: „W pewnym momencie chodziło tylko o to, żeby być najgłośniejszym na scenie”. Ale wszyscy wspomniani muzycy znaleźli nowe formy i struktury, teoria muzyczna Ornette’a Colemana zwana Harmolodics jest tylko jedną z nich. W postrzeganej kakofonii ich muzyki można odkryć wielowarstwową przejrzystość, która może służyć jako model dla zestawu narzędzi poznawczych dla XXI wieku. Zdolność do znalezienia umiejętności poznawczych, intelektualnych i komunikacyjnych, które działają w równoległych kontekstach, a nie linearnych formach, będzie kluczowa. Tak jak Free Jazz porzucił struktury harmoniczne, aby znaleźć nowe formy w ustawieniach polirytmicznych, być może trzeba będzie po prostu pozwolić sobie na pracę poza sprawdzonymi schematami poznawczymi.