Jak wspomniałem w jednej z relacji z Blogorado, testowałem dwa rewolwery Taurus .44 Magnum. Jeden z nich to sześciostrzałowy, wielkostrzałowy rewolwer Model 44 z lufą 6½”, taki jak ten:
Zamieniłem jego fabryczne uchwyty, jak pokazano powyżej, na gumowe uchwyty Hogue, które znacznie lepiej pasują do mojej dłoni. Drugi to pięciostrzałowy rewolwer Tracker z lufą 4″, taki jak ten:
Zachowałem fabryczne uchwyty Ribber, ponieważ nie używałem ich wcześniej i chciałem sprawdzić, jak wygodne i poręczne będą przy dużym odrzucie.
Testy te zostały zainspirowane prośbami niektórych niepełnosprawnych i upośledzonych strzelców, których trenowałem przez lata, aby pomóc im w rozpoczęciu polowania z bronią ręczną. Niektórzy z nich używają wózków inwalidzkich, więc dłuższe lufy nie są dobrym pomysłem – noszenie ich w pozycji siedzącej jest często trudne, nawet przy użyciu kabury piersiowej. Również dochody inwalidów są zazwyczaj bardzo ograniczone, więc zakup rewolweru produkcji amerykańskiej nie wchodzi w rachubę, nawet jeśli jest używany. Zbyt dobrze trzymają one swoją wartość. Z drugiej strony, Taurus produkuje rewolwery .44 Magnum w znacznie niższym pułapie cenowym. Pojawiły się pytania (uzasadnione, IMHO) dotyczące jakości Taurusa, jak już wcześniej dyskutowaliśmy, ale nigdy nie miałem problemu z jednym z ich stalowych rewolwerów. (Podkreślam stal: wyprodukowali kilka rewolwerów ze stopu tytanu, z których niektóre podobno sprawiały kłopoty. Jednak nigdy nie miałem z nimi do czynienia, więc nie mogę się wypowiadać na ten temat z własnego doświadczenia.)
Pod wpływem tych pytań zdecydowałem, że jedynym sposobem, w jaki mogę z czystym sumieniem polecić wielkorurowy rewolwer Taurusa, będzie przetestowanie jednego lub dwóch z nich, aby sprawdzić, jak się trzymają przy dużej ilości naboi wystrzelonych w krótkim czasie (nie jest to coś, czemu poddawana jest większość rewolwerów Magnum, biorąc pod uwagę ich poziom odrzutu). W związku z tym, zacząłem szukać okazji na używane rewolwery. Zdobyłem Model 44 jako wymianę za inną broń, którą posiadałem, a Trackera za rozsądną cenę za pośrednictwem mojej lokalnej Armslist. Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli ktoś obserwuje i czeka, może czasem znaleźć używane egzemplarze obu rewolwerów w dobrym stanie w przedziale $350-$450. Zazwyczaj są one wyceniane wyżej, ale warto szukać okazjonalnych okazji, IMHO. To tylko około połowa zwykłej ceny wywoławczej odpowiednika Smitha & Wessona lub Rugera. Nowe, pistolety wydają się być w sprzedaży detalicznej w zakresie $500-$650 w mojej okolicy, również znacznie tańsze niż ich odpowiedniki wyprodukowane w USA.
Przyniosłem oba pistolety do Blogorado w tym roku, i zaprosiłem uczestników do pomocy mi umieścić co najmniej 200 rund pełnej mocy amunicji przez każdego z nich. W ciągu trzech dni strzelania, właśnie to zrobiliśmy, w tym ponad 100 rund przez każdy pistolet w ciągu jednej godziny. Wszyscy pozytywnie wypowiadali się o dużym Modelu 44, który okazał się zaskakująco wygodny w strzelaniu i bardzo sterowalny (choć strzelcy o mniejszych dłoniach uznali, że chwyt jest nieco za duży dla komfortu). Portowana lufa (tj. otwory widoczne obok przedniego celownika na zdjęciu powyżej) naprawdę pomogła kontrolować odrzut kulek. Mniejszy Tracker był mniej popularny, częściowo dlatego, że jego niższa waga nie zapewniała tak dużej przeciwwagi dla energii odrzutu, a częściowo dlatego, że fabryczny chwyt Ribbera okazał się mniej zdolny do absorbowania i kontrolowania odrzutu niż chwyt Hogue’a, który zainstalowałem w Modelu 44. (Chwyt Ribber składa się z gumowego rdzenia otoczonego poziomymi, warstwowymi „żeberkami” z miękkiej gumy, które „gniotą się” w dłoni, gdy zaciskamy chwyt. Jeden ze strzelców określił je jako 'funky’). Dla mnie są one akceptowalne, ale nie rewelacyjne. Jeśli zatrzymam ten rewolwer, wymienię je na komplet chwytów Hogue dla tego modelu i będę polecał to samo każdemu z moich niepełnosprawnych studentów, którzy kupią taki rewolwer. Opinie klientów o chwycie Hogue na Amazon.com są jednolicie bardzo pozytywne w porównaniu do fabrycznego Ribbera.
(Jedna uwaga o gumowych chwytach Hogue: są one stosunkowo łatwe do modyfikacji dla strzelców o mniejszych dłoniach. Można wyciąć lub zeszlifować przednie rowki na palce, dzięki czemu chwyt będzie gładki z przodu i z tyłu, a w razie potrzeby można je jeszcze bardziej przyciąć, aby dopasować do dłoni danego strzelca. To samo można oczywiście zrobić z drewnianymi chwytami Hogue’a, choć wymagałoby to również ich odnowienia. Powiedziano mi, że drewniane chwyty bez żłobień na palce można zamówić w Hogue, ale sam jeszcze tego nie próbowałem.)
Pojawiły się dwa drobne problemy z Trackerem, które utrzymywały się przez cały czas testu. Po pierwsze, niechętnie uwalniał wystrzelone łuski z komór bębenków. Nie chodzi o to, że mocno się zacinały, czy w ogóle nie chciały wyjść: gdyby tak było, przerwałbym test i spisał Trackera na straty. Jednakże, łuski były trudniejsze i wolniejsze do wydobycia niż z większego cylindra Modelu 44, często wymagając pociągnięcia palcami oprócz obsługi pręta wyrzutnika. Spowalniało to proces przeładowania. Mogę jedynie przypuszczać, że komory Trackera są być może o ułamek węższe lub mniej gładko obrobione niż komory Modelu 44. Po drugie, spust Trackera w trybie podwójnego naciągu był ciężki i „grudkowaty”. Sprawiało to, że celne strzelanie w trybie podwójnego działania było znacznie trudniejsze. Z drugiej strony, tryb pojedynczego działania (ręczne odblokowanie młotka przed oddaniem każdego strzału) okazał się całkowicie akceptowalny.
Pomimo tych problemów, Tracker nie sprawiał żadnych innych kłopotów podczas testów i okazał się celny w rękach kilku strzelców. Zamierzam wysłać go do rusznikarza, aby go sprawdził, i będę informował o tym, co znajdzie. Z wygładzonymi cylindrami, aby ułatwić ekstrakcję, oraz z poprawionym spustem, aby poprawić działanie podwójnego działania, myślę, że Tracker okaże się akceptowalny. Myślę też, że jest to idealny pistolet do nabojów o łagodniejszym odrzucie .44 Special. Będą one odpowiednie do obrony osobistej, rezerwując gorętsze naboje .44 Magnum do polowań lub celów specjalnych. Tracker nie będzie przeze mnie polecany jako broń myśliwska, ale myślę, że będzie akceptowalnym wyborem dla osób o mniejszych dłoniach i ciele, dla których rozmiar i waga rewolweru o dużej ramie mogą okazać się trudniejsze do opanowania. Będą oni po prostu musieli upewnić się, że ten, który kupią, działa dobrze, zanim zabiorą go w teren.
Wielkoramkowy Model 44 był zachwycający. Jego rozmiar i waga (obie znaczne) przyciągały uwagi wielu strzelców, ale po oddaniu strzału przyznawali oni, że masa i masa dodatkowo zwiększają jego właściwości tłumienia odrzutu. Rewolwer bez problemu przebija się przez kolejne serie amunicji o pełnej mocy, a jego płynny spust podwójnego działania i duże, dobrze widoczne przyrządy celownicze wzbudzają wiele pochlebnych komentarzy. Ten rewolwer spodobał mi się na tyle, że zamierzam go zatrzymać dla mojej osobistej baterii. Zasłużył na swoje miejsce w mojej kolekcji. Co więcej, zamierzam poszukać kogoś, kto posiada Model 44 z lufą 4″. Chciałbym go zabrać na strzelnicę, żeby sprawdzić, czy jest równie łatwy w strzelaniu, jak jego brat z dłuższą lufą. Podejrzewam, że tak. Na podstawie tego (co prawda ograniczonego) doświadczenia, myślę, że mogę polecić Taurusa Model 44 jako doskonały rewolwer .44 Magnum dla początkujących. Może nie ma on takiego prestiżu, jaki ma nazwa amerykańskiego producenta, ale w rękach naszych testerów z Blogorado strzelał tak dobrze, jak każdy z nich.
Nie testowałem na Blogorado rewolweru Taurus Raging Bull w kalibrze .44 Magnum o bardzo dużej ramie. Posiadałem taki rewolwer wcześniej i byłem z niego bardzo zadowolony, uznając go za celny i stosunkowo łagodnie strzelający. (John Taffin, uznany autorytet w dziedzinie rewolwerów wielkokalibrowych, bardzo wysoko ocenia zarówno Model 44, jak i serię Raging Bull. Jeśli chcesz wiedzieć wszystko o broni palnej kalibru .44, „Book of the .44” Taffina jest dostępna za darmo w sieci i jest lekturą obowiązkową). Jednakże pistolety z serii Raging Bull są jeszcze większe i cięższe niż Model 44. IMHO, to czyni je po prostu za dużymi i za ciężkimi do łatwego pakowania w terenie. Z drugiej strony, jeśli kiedykolwiek będę chciał mieć rewolwer strzelający nabojem .454 Casull, który jest o wiele mocniejszy niż .44 Magnum, i będę chciał mieć większy rozmiar i wagę, aby kontrolować większy odrzut, seria Raging Bull z pewnością znajdzie się na mojej liście zakupów.
Nie testowałem również żadnych lekkich rewolwerów .44 Magnum, takich jak Smith & Wesson Model 329 czy Taurus Model 444 Ultralight. Wiem, że są one popularne wśród niektórych ludzi: wielu Miss D. i moich przyjaciół na Alasce preferuje je do codziennego noszenia, ponieważ z odpowiednią amunicją mogą bronić zarówno przed przestępcami, jak i niedźwiedziami. Uważam jednak, że ich niewielka waga sprawia, że odrzut naboju .44 Magnum jest nie tylko nieprzyjemny, ale wręcz niebezpieczny dla zdrowia. Strzelałem z Modelu 329 amunicją o pełnej mocy. Po zaledwie trzech nabojach mój prawy nadgarstek powiedział mi głośno i wyraźnie: „Hel-looooo, zespół cieśni nadgarstka!”. Odłożyłem go i odmówiłem dalszego strzelania. Niektórzy twierdzą, że pod wpływem stresu związanego z obroną życia nie odczuwa się odrzutu, ale mnie to nie przekonuje. Wolałbym nosić pełnowartościowy rewolwer, gdy mam do czynienia z silnie odbijającym nabojem. YMMV, oczywiście. (Pozwolę sobie jednak dodać, że podobnie jak opisany powyżej Taurus Tracker, lekki rewolwer .44 Magnum będzie prawdopodobnie doskonałą platformą dla nabojów .44 Special, nawet ciężkich ładunków w tym naboju. Odrzut jest znacznie mniejszy niż w przypadku ich mocniejszego rodzeństwa .44 Magnum.)
Muszę dodać jedną uwagę dotyczącą ostrożności. Obydwa testowane rewolwery mają fabrycznie gwintowane lufy. Działają one dobrze na zewnątrz, gdzie nie ma przeszkód, ale w pomieszczeniach, pod dachem lub zadaszeniem, lub wewnątrz pojazdu, to już zupełnie inna sprawa. Porting kieruje podmuch i hałas do góry, aby kontrolować odrzut kagańca, co zwykle robi całkiem skutecznie. Jednakże, oznacza to, że broń jest również znacznie głośniejsza (podmuch z kufy przemieszcza się teraz w górę, jak również na zewnątrz, i odbija się od sufitu lub górnej powierzchni). Jest też więcej błysku kagańca, ponieważ gazy są odprowadzane do góry, a nie do przodu. Myślę, że wystrzelenie jakiejkolwiek kuli Magnum w pomieszczeniu może spowodować uszkodzenie uszu, a wystrzelenie jej z lufy z otworami prawdopodobnie podwaja to ryzyko. Sugeruję, że broń palna z lufą gwintowaną powinna być zarezerwowana wyłącznie do użytku na zewnątrz, przynajmniej z amunicją Magnum. Strzelanie z nich nabojami o niższym ciśnieniu (jak .44 Special, jak wspomniano powyżej) nie powinno stwarzać tylu problemów i może być dopuszczalne w pomieszczeniach zamkniętych. YMMV. To w końcu twoje uszy. Pamiętaj tylko, że twoja żona i dzieci też mają uszy i nie będą ci wdzięczne za ich rozwalenie!