THEY nazywają to „graniem na fortepianie” – specjalna forma tortur hiszpańskich myśliwych zarezerwowana dla ich słabo radzących sobie psów.
Z tylnymi łapami tylko dotykającymi ziemi, są one podwieszane na drzewach oliwnych i rozpaczliwie scrabble z przednimi łapami, aby je uziemić, przed cierpieniem powolnej, bolesnej śmierci.
Co roku szacuje się, że 100 000 psów myśliwskich w Hiszpanii jest wyrzucanych.
Niektóre z nich są porzucane na poboczach dróg, inne są wrzucane do studni lub nawet oblewane kwasem.
„Znajdujemy psy wrzucane do koszy na śmieci, na których piętrzą się śmieci”, mówi Tina Wales Solera, która prowadzi organizację charytatywną zajmującą się ratownictwem w południowej Hiszpanii.
„Jeden, którego przywieźliśmy, został roztrzaskany na głowie młotkiem i pozostawiony w stanie pół-paraliżu.
„Dwa tygodnie temu znaleźliśmy martwego psa całkowicie okaleczonego. Miał wiele złamanych kości i był w takim stanie, że nie mogliśmy ustalić, czy to chłopiec czy dziewczynka.”
Ośrodek rehabilitacyjny Tiny na zakurzonym skrawku ziemi w pobliżu Murcji w południowo-wschodniej Hiszpanii ma ponad 250 psów do opieki.
Są to przede wszystkim galgosy, hiszpańska rasa myśliwska podobna do chartów.
Długie pyski tych psów wychodzą imbirowo z rzędu za rzędem bud.
Psy przejęły nawet przyczepy kempingowe przeznaczone do goszczenia ludzkich wolontariuszy centrum, którzy pochodzą z całego świata.
Tina, która ma 16 psów przebywających w jej własnym domu, mówi: „Mamy ogromny napływ każdego roku pod koniec lutego z końcem sezonu polowań.
„Zawsze jesteśmy wypełnieni po brzegi i dostajemy więcej mam i szczeniąt w lecie. Przyjmujemy co roku co najmniej 350 psów.”
Galgueros, którzy są właścicielami i hodowcami psów, organizują konkursy myśliwskie każdego roku między wrześniem a kolejnym lutym.
Systemy szkoleniowe, którym poddawane są psy, mogą być brutalne.
Tina mówi: „We’ve had galgueros who have had 70, 120 galgos, living on crisps or bread and eating each other when they die.”
At the end of the hunting season many of the dogs are cast out and face a life scrapping for survival on the streets.
Tina, były trener osobisty, opuścił jej angielski dom w Bath w 2007 roku, biorąc jej młodą rodzinę do Hiszpanii w poszukiwaniu dobrego życia.
Ale kiedy miłośniczka zwierząt zobaczyła psy wyrzucone na ulicach jak śmieci, wszystko się zmieniło.
„Wszędzie były te psy”, mówi.
„Ogromne sfory poruszające się po miastach i miasteczkach, martwe psy na poboczach dróg, wyrzucane do koszy na śmieci.
„To było szokujące. Powiedziałam do mojego męża Jaime, 'Jeśli zostaniemy, muszę coś z tym zrobić’.”
Tina, 51, uczyniła to swoją osobistą misją, aby uratować tak wiele z nich, jak tylko mogła.
W 2011 roku założyła organizację charytatywną Galgos Del Sol, której celem jest rehabilitacja tej długo cierpiącej rasy i znalezienie maltretowanym lub porzuconym psom „wiecznych” domów.
Może to zająć wiele tygodni, a nawet miesięcy, aby maltretowane byłe psy myśliwskie otrząsnęły się ze strachu przed ludźmi.
Większość psów, które trafiają pod opiekę Tiny, jest przerażona.
Patrzę, jak wolontariusze w centrum cierpliwie chodzą nerwowe galgo po obwodzie.
Wielu psom brakuje kończyn.
„To może zająć miesiące lub lata, aby zbudować ich pewność siebie”, mówi Tina.
„Ale docieramy tam.”
Jak zwiedzamy ośrodek, Tina otrzymuje telefon w sprawie galgo, które zostało zauważone wędrujące w pobliskich polach kapusty.
Po tym, jak Tina wskakuje do swojego Forda Transita, znalezienie szczeniaka nie trwa długo. Jest biały i opalony, pokryty grubymi kleszczami.
Tina wpycha go do skrzyni z kawałkiem szynki.
Ale ratunek zostaje udaremniony, gdy samochód zatrzymuje się na miejscu zdarzenia, a z pojazdu wychodzi rolnik w kapeluszu z szerokim rondem.
Wyśmiewa się, gdy Tina mówi mu, że planują leczyć psa na jego kleszcze i wziąć go do siebie.
Rolnik pyta: „Myślisz, że psu będzie lepiej w klatce niż żyjąc tutaj na wolności?”
Jest bratem właściciela psa i Tina jest zmuszona uwolnić biedne zwierzę.
„To typowe”, mówi mi Tina. „Oni w ogóle nie dbają o dobro tego psa.
„Jesteśmy tuż obok ruchliwej głównej drogi. W końcu umrze od choroby przenoszonej przez kleszcze lub wbiegnie na jezdnię. Oni nie będą się tym przejmować.”
Dużo Brytyjczyków o wielkim sercu adoptowało zaniedbane galgo.
Recepcjonistka Bev Snarey, 51, i jej mąż Duncan, 52, geodeta, uratowali swojego galgo Gordona zeszłego lata.
Trzyletni pies został uratowany przed śmiercią przez Hiszpankę w Fortuna, Murcia, która zabrała go od myśliwych.
Pobili oni dotkliwie psa i planowali powiesić go w gaju oliwnym.
Bev, z Bristolu, mówi: „Był tak źle traktowany. Został uderzony ołowianą rurą, która spowodowała, że połowa jego czaszki się zapadła.
„Na początku Gordon bał się Duncana i leżał płasko, w posłusznej pozie, kiedy tylko mój mąż wchodził do pokoju.
„Większość hiszpańskich psów myśliwskich żyje całe życie na skraju głodu, nie mając prawie żadnego kontaktu z ludźmi i nie okazując uczuć.
„Wiele psów żyje tylko do czasu, gdy mają dwa do trzech lat, potem są zastępowane.
„To takie okrutne.”
Emerytowana para Irene i Steve Allan przeniosła się do Hiszpanii w poszukiwaniu spokojnego życia.
Ale byli groomerzy psów byli tak zdegustowani przypadkowym okrucieństwem wobec zwierząt, które znaleźli, że założyli własną organizację charytatywną dwa lata temu.
Hope For Podencos dba o inną rasę psów myśliwskich, popularną na Wyspach Kanaryjskich.
Irene, 61, z Glenmavis koło Airdrie, mówi: „Niektóre z psów są torturowane. Są przypalane papierosami lub kwasem. Niektóre są powieszone lub mają nóż przez ich back.
„Inne są pozostawione z połamanymi kośćmi, aby umrzeć z głodu. To barbarzyństwo.”
Irene i jej mąż Steve, 60, opiekują się 90 psami w ich centrum rehomingu w Casas de Juan Nunuez w środkowej Hiszpanii.
Tina pracuje z kilkoma galgueros i zwraca uwagę, że niektórzy naprawdę dbają o swoje zwierzęta.
Ale czeka ją walka podjazdowa. Ona mówi: „Jedynym sposobem, w jaki mogę naprawdę zobaczyć, że to się zmienia, jest zakaz polowań.”
„Ale w kraju, w którym walki byków są nadal sportem narodowym, nie widzę, aby to się stało w najbliższym czasie.”
W centrum, jeden szczęśliwy pies ma zamiar dostać swoje „szczęśliwe życie”.
Czteromiesięczny galgo Will został uratowany z ulic, w wieku zaledwie sześciu tygodni.
Nowy właściciel Willa, Lyndsay Platt, 46, jeździł z przyjacielem z jej domu w Devon przez 32 godziny prosto, aby adoptować szczeniaka.
Powiedziała: „Dowiedziałam się o tej organizacji charytatywnej na Facebooku i byłam całkiem przerażona traktowaniem tych psów.
„Kocham charty i szukałam szczeniaka ratunkowego. Kiedy zobaczyłam, że te malutkie szczeniaki zostały porzucone, byłam zachwycona.”
Jak kierownik kawiarni spotyka szczeniaka po raz pierwszy, jej oczy wypełniają się łzami.
„Jest po prostu idealny”, uśmiecha się, gdy Will liże jej nos.
- Dodatkowe raporty: Monica Cafferky
- Możesz pomóc organizacji charytatywnej poprzez galgosdelsol.org/donate.
- GOT a story? RING The Sun na 0207 782 4104 lub WHATSAPP na 07423720250 lub EMAIL [email protected]
.