Photo credit: By Thomas G. Fiffer
Czy powinienem zostać, czy powinienem teraz odejść?
Should I stay or should I go now?
If I go there will be trouble
An’ if I stay it will be double
So come on and let me know
– Should I Stay Or Should I Go, The Clash
♦◊♦
Nowe związki są najlepsze, prawda? Wszyscy znamy ten szczególny dreszczyk emocji. Spotykamy kogoś zabawnego i atrakcyjnego, wszystko jest świeże i ekscytujące, a my doświadczamy radości odkrywania, gdy poznajemy intymne szczegóły dotyczące innej osoby i zaczynamy czuć się bezpiecznie dzieląc się swoimi. Towarzystwo na pewno bije samotność, a my czujemy się szczęśliwi i błogosławieni, że znaleźliśmy kogoś, kto w końcu nas rozumie. A potem jest magiczna błogość zauroczenia, posypka z iskrzącego się pyłu, która rozwiewa wszelkie wątpliwości i sprawia, że czujemy się tak, jakbyśmy byli dla siebie idealni.
A potem… rzeczywistość gryzie.
Kradnie spojrzenie blondynce jeden stolik dalej.
Zamawia trzeciego drinka.
Chrapie.
Zasypia bez mycia zębów.
Poddaje się religijnemu płukaniu jamy ustnej przez pięć minut każdego ranka.
Zostawia tampon w toalecie.
Wyznaje, że tak naprawdę nie lubił Dziennika Bridget Jones.
Wyznaje, że tak naprawdę nie lubi tajskiego jedzenia.
Przyznaje, że tylko udawał, że lubi koty.
Zaczyna „ulepszać” jego garderobę.
I tak dalej.
Postęp od la-la land do love it or leave it jest normalne, jak związek rośnie i ewoluuje, a z podstawą wspólnych wartości i zainteresowań, chemia seksualna, solidne umiejętności komunikacyjne, i dedykowane zaangażowanie, aby to działa, wiele par przetrwać upadek rakiety nośnej na koniec okresu miodowego i uruchomić w trudne, ale ogromnie satysfakcjonujące orbity budowania długoterminowego, kochający związek. Zrozumienie tego, co dzieje się w naszej podświadomości, kiedy stan marzeń się wyczerpuje, jest kluczem do podjęcia solidnej i zdrowej decyzji o pozostaniu lub odejściu.
♦◊♦
W miarę upływu czasu – miesiąc, trzy miesiące, sześć miesięcy – dzieje się dziwna rzecz. Z jednej strony zaczynamy czuć się pewniej i swobodniej, mniej obawiamy się być sobą przy naszych partnerach. Jednocześnie jednak, zainwestowawszy ćwierć lub pół roku naszego życia w bycie z drugą osobą, zaczynamy się martwić o to, co będzie, zwłaszcza o to jedno wielkie: Co jeśli marnujemy nasz czas na kogoś, kto nie jest „tym jedynym”? I skąd mamy wiedzieć, czy ta osoba jest tą jedyną? Ta dezorientująca dychotomia zwiększonej pewności siebie i komfortu z naszą więzią partnerską, której towarzyszy zmniejszona pewność co do słuszności naszego partnera, pojawia się naturalnie w miarę jak zbliżamy się do przejścia od krótkotrwałego, łatwego do ucieczki związku do długotrwałego, zaangażowanego, często usankcjonowanego prawnie i być może trwającego całe życie partnerstwa z inną osobą. Tak jak zaczynamy opuszczać gardę, nasz instynkt ochronny włącza się, aby upewnić się, że wchodzimy do łóżka – dosłownie i w przenośni – z partnerem, który jest bezpieczny i będzie nas dobrze traktował przez długi czas.
♦◊♦
Przepychanie tych sprzecznych uczuć prowadzi do tych pozornie przypadkowych wybuchów emocji, płaczu, przerażających stwierdzeń takich jak „nie wiem, czy cię kocham” i potrzeby „przerwy” lub „czasu wolnego, aby uporządkować sprawy” przed pójściem naprzód.
W tym samym czasie, partnerzy doświadczają niepokojącego zestawu lęków, które pobudzają irracjonalne zachowanie. Jest strach przed spieprzeniem, przed zrujnowaniem związku i utratą kochającego towarzysza. Jest strach, że nie zasługujemy na miłość, że zostaniemy porzuceni, jak tylko to zostanie odkryte, więc równie dobrze możemy sami to zakończyć, aby uniknąć bycia porzuconym. Wreszcie, istnieje strach przed utratą „tego jedynego”, osoby, która jest dla nas przeznaczona, i prowadzeniem niespełnionego życia z substytutami, ponieważ głupio straciliśmy „tę prawdziwą rzecz”.”
Te lęki skutkują następującymi niezdrowymi zachowaniami:
- samonarzucająca się presja, aby zgadzać się z naszym partnerem i dostosowywać się do jego lub jej sposobów robienia rzeczy;
- tendencja do dostosowania się i kompromisu;
- unikanie konfrontacji nawet wtedy, gdy nasze zasady są zagrożone;
- i niechęć do wyznaczania granic z obawy przed zdenerwowaniem, wyobcowaniem lub odsunięciem naszego partnera.
Chociaż te zachowania wydają się racjonalne w krótkim terminie, gdy wygładzają out wczesne szorstkie miejsca w związku, są nierozsądni dla długiego terminu, gdy żłobią głębokie wyboje że partnerzy potrzebują nawigować wokoło w dół drogi unikać uszkadzać związek.
W ten mylącym bałaganie, pytania powstają: Jest on lub ona jeden dla ja? Czy to ma być to? Czy możemy sprawić, że to zadziała? Skąd mam wiedzieć?
♦◊♦
Strach przed popełnieniem błędu powoduje również testowanie, które może przybrać formę obrzydliwego lub lekceważącego zachowania, aby zobaczyć, jak reaguje partner, lub przejawiać się jako prośby o dowody miłości i zaangażowania. Czy miłość nie jest wspaniała?
Może najbardziej pamiętny test małżeństwa pojawia się w filmie Diner, kiedy Baltimore Colts fan Eddie, grany przez Steve Guttenberg, administruje 140-pytania test piłkarski do swojej narzeczonej Elyse, aby określić, czy jest materiałem małżeństwa. Nawet jeśli ona zawodzi o dwa punkty, on wciąż idzie do ołtarza z nią.
W retrospektywie, pary, które były razem przez długi czas często mówią: „Po prostu wiedzieliśmy”, ale spojrzenie wstecz ma sposób na osłaniając to, co naprawdę się stało w mgle fałszywej pamięci, rewizji historii i myślenia życzeniowego. Niewielu ludzi pamięta dokładnie, skąd wiedzieli lub co myśleli w tamtym czasie. I każdy oferuje inną radę.
♦◊♦
Choć prawie niemożliwe jest bycie obiektywnym w kwestii miłości – w końcu mamy tu do czynienia z uczuciami – kluczowe jest bycie świadomym czynników, które wpływają na nasze decyzje. Pomocne jest również posiadanie prostego, tak lub nie, niebieskiego lub czerwonego papierka lakmusowego (w przeciwieństwie do 140-pytaniowego quizu sportowego), którego możemy użyć, aby określić, czy nasz związek jest przeznaczony do długotrwałego szczęścia, czy też zmierza ku złamaniu serca. Oto 10 testów, które się nie sprawdzają i jeden, który się sprawdza.
- On zawsze mówi mi, że mnie kocha. (Mówienie tego nie sprawia, że tak jest.)
- Ona mówi, że akceptuje mnie dokładnie taką, jaka jestem. (Ona może faktycznie chce pewnych zmian – wszyscy je chcemy.)
- Zawsze robimy sobie makijaż w sypialni. (Seks nie rodzi intymności; intymność rodzi seks.)
- Nigdy się nie kłócimy. (Wszystkie pary mają nieporozumienia.)
- On jest miły dla moich rodziców. (To może być akt.)
- Jest dobra dla moich dzieci. (To może być akt.)
- Nigdy nie brakuje nam rzeczy do rozmowy. (Być może nie komunikujesz się o ważnych rzeczach.)
- On/ona zawsze stawia moje potrzeby na pierwszym miejscu. (Nikt nie jest święty; może pojawić się uraza.)
- Lubimy wszystkie te same rzeczy – książki, filmy, jedzenie, zajęcia, miejsca, do których można pójść. (Życie stanie się nudne, jeśli żadne z was nigdy nie będzie realizować niezależnych zainteresowań lub nie wyprowadzi drugiej osoby z jej strefy komfortu.)
- On/ona mówi, że jesteśmy bratnimi duszami i że jestem tą jedyną. (Jeśli to jest prawda, to nigdy nie potrzebuje przekonywania.)
♦◊♦
Tutaj jest jeden test, który działa.
Jak twój partner traktuje cię, kiedy się mylisz?
Gdy okazuje się, że jesteś w błędzie lub miałeś błędne pojęcie o czymś, czy twój partner skacze na ciebie, idzie po szyję, wbija ci punkt do głowy, wbija piłkę w strefę końcową, cieszy się ze zwycięstwa, czerpie radość z twojej porażki, gratuluje sobie wyższego intelektu i jest dumny z tego, że ma rację?
Albo czy twój partner zachowuje się z szacunkiem wobec ciebie, daje twoim punktom uczciwe rozważania, próbuje pomóc ci zobaczyć, gdzie twój osąd może być niedokładny lub błędny, okazuje przebaczenie i zrozumienie, traktuje twoją dyskusję jako doświadczenie edukacyjne zamiast podboju, i wykorzystuje umiejętności komunikacyjne nie po to, by cię osłabić, ale by wzmocnić związek?
♦◊♦
Dla mnie jest to ostateczny test. Ponieważ nieuchronnie, wszyscy będziemy się mylić. A kiedy się mylimy, nie chcemy czuć się mali, głupi, ignoranccy i bezwartościowi. Nie chcemy czuć, że nasza pozycja została umniejszona przez „przegraną”. Nie chcemy czuć się zgnieceni lub zdeptani.
Po prostu chcemy być traktowani sprawiedliwie i z … szacunkiem.
.