Często jesteśmy tak zajęci sobą, że nie zauważamy, czy nasz partner cierpi na taką przypadłość jak depresja.
A nawet jeśli zauważymy, że nie jest sobą, po prostu się złościmy, ponieważ partner cierpiący na depresję nie jest w stanie zaspokoić naszych potrzeb. Jest to jeden z drobnych skutków ubocznych depresji.
Byłam żoną człowieka, który był finansowo spłukany i miał depresję graniczną. I
Na początku naszego małżeństwa, byłem w porządku z jego pasywności, ponieważ zawsze pozwalał mi podejmować wszystkie decyzje, duże i małe. Posiadałam i prowadziłam firmę budowlaną i dobrze zarabiałam.
Ale w miarę upływu czasu i gdy musieliśmy podejmować większe decyzje, takie jak sprzedaż mojego domu, przeprowadzka, zmiany w karierze i jego ograniczenia zdrowotne, jego postawa stała się stresująca i zaczęłam się złościć.
Ale nie byłam w kontakcie z moim gniewem. Objawiło się to wycofaniem uczuć i mój mąż i ja staliśmy się jak współlokatorzy, a nie kochankowie czy dwoje ludzi oddanych sobie „aż do śmierci”. Nie zaspokajałam swoich potrzeb i za bardzo bałam się przyznać, że źle wybrałam moje drugie małżeństwo.
Byłam zła, ale ponieważ w dzieciństwie nie pozwalano mi wyrażać gniewu, wycofałam się i stałam się chodzącym cieniem samej siebie.
Moje uczucia były subtelne, ale zabójcze. Światła były zapalone, ale nikogo nie było w domu.
Nie mieliśmy podstaw emocjonalnej intymności, więc nigdy nie rozmawialiśmy o tym, jak zmienił się mój nastrój czy nastawienie. W rezultacie, nie byłem w stanie odnieść się do moich uczuć z nim i poprawić się.
Punkt zwrotny przyszedł, kiedy byliśmy w Meksyku. Sprzedawałem kredyty hipoteczne dla Amerykanów kupujących drugie domy w Cabo. W tym mieście wypoczynkowym widziałam inne pary, które zachowywały się tak, jakby były zakochane (co to było? zastanawiałam się) i była między nimi prawdziwa elektryczność.
Ja po prostu czułam martwotę w stosunku do mojego męża. Ciągle myślałam, że coś jest ze mną nie tak i że to moja wina.
Zapisz się do naszego newslettera.
Ale pewnego wieczoru, oglądając zachód słońca, pozwoliłam sobie przyznać, jak się czułam, co było żałosne. W końcu doszedłem do wniosku, że moje małżeństwo już nie działa i że nadszedł czas, aby zakończyć je na dobre.
Patrząc wstecz na tamte lata i odtwarzając te rozmowy w mojej głowie, jestem prawie zawstydzona, że ja, z całym moim emocjonalnym wyrafinowaniem, byłam płasko przerażona, aby być ze sobą szczera.
Kiedy wróciliśmy do domu, usiadłam z moim mężem i powiedziałam mu, że to koniec. On się zgodził. Osiem miesięcy później podpisaliśmy nasze papiery rozwodowe i nigdy nie oglądałam się za siebie.
Rozwód był czymś, czego musiałam doświadczyć, aby móc ruszyć dalej i mieć taki związek, jakiego byłam świadkiem na plażach Cabo.
Skąd wziął się mój strach? Pochodził on z braku zaufania do moich instynktów lub do siebie. Nigdy nie czułem się uprawniony do zasługiwania na więcej. Więc to nie był szok, że wyszłam za człowieka, który był borderline depressant.
Moja niezdolność do zaufania sobie pochodziła z lat bycia krytykowanym i osądzanym przez moją rodzinę. Bycie autentycznym i prawdziwym nigdy nie było akceptowane. Musiałam się dostosować, aby przetrwać.
Ale czas poszedł do przodu. Jestem z innym człowiekiem, który widzi mnie dla mnie i który naprawdę dostaje mnie. Wyszłam poza moje dziecięce niepewności w jasną i szczęśliwą przyszłość.
Trending on YourTango:
Pegi Burdick jest ekspertem w nauczaniu kobiet, jak oddzielić emocje od pieniędzy. Jej motto brzmi: „Musisz to przeżyć, aby tego nauczyć”
.