Oryginalnie opublikowana jako dwa felietony w The Conversation, przedstawiamy ostateczną listę 20 mitów na temat palenia, które nie umrą autorstwa Simona Chapmana z Uniwersytetu w Sydney
—
Przez czterdzieści lat poznałem wiele mitów na temat palenia, które po prostu nie chcą umrzeć. Gdybym prosił o dolara za każdym razem, gdy muszę obalić te stwierdzenia, zgromadziłbym małą fortunę.
Trwałe trwanie zawdzięczają temu, że są narzędziem dla tych, którzy je wypowiadają, aby wyrazić niewypowiedziane, ale wyraźne podteksty, które odzwierciedlają głęboko zakorzenione przekonania na temat kobiet, osób upośledzonych, chorób psychicznych, rządowych kampanii zdrowotnych i tego, co „naturalne”.
Wbijmy kołek w serce dziesięciu najczęstszych mitów.
- Kobiety i dziewczęta palą więcej niż mężczyźni i chłopcy
- Kampanie rzucania palenia nie działają na palaczy o niskim statusie społeczno-ekonomicznym
- Kampanie strachu „nie działają”
- Tytoń do samodzielnego skręcania papierosów jest bardziej „naturalny” niż ten produkowany fabrycznie
- Niemal wszystkie osoby cierpiące na schizofrenię palą
- Każdy zna ryzyko palenia
- Możesz zmniejszyć ryzyko zdrowotne palenia po prostu ograniczając palenie
- Zanieczyszczenie powietrza jest prawdziwą przyczyną raka płuc
- Palacze nie powinni próbować rzucać palenia bez profesjonalnej pomocy lub leków
- Wielu palaczy dożywa sędziwego wieku: więc to nie może być aż tak szkodliwe
- Dzisiejsi palacze to wszyscy zatwardziali, uzależnieni palacze, którzy nie mogą lub nie chcą rzucić palenia
- Palenie jest przyjemne
- Lekkie i łagodne papierosy dostarczają palaczowi znacznie mniej substancji smolistych i nikotyny niż standardowe odmiany
- Filtry na papierosach usuwają większość paskudztw z papierosów
- Rządy nie chcą, aby palenie spadło, ponieważ są uzależnione od podatków od tytoniu i nie chcą zabijać gęsi, która znosi złote jaja
- Większość palaczy umiera na choroby wywołane paleniem w późnym okresie życia, a wszyscy musimy na coś umrzeć
- Palacze kosztują system opieki zdrowotnej znacznie więcej, niż rząd otrzymuje z podatku od wyrobów tytoniowych
- Wielki tytoń zaczyna wkraczać do krajów o niskich dochodach, teraz, gdy palenie w najbogatszych krajach spada
- Miliony niedopałków papierosów na plażach świata wypłukują mnóstwo toksycznych chemikaliów do oceanów
- Korporacjom tytoniowym bardzo zależy na tym, aby ich najlepsi klienci umierali jak najwcześniej
Kobiety i dziewczęta palą więcej niż mężczyźni i chłopcy
Kobiety nigdy nie paliły więcej niż mężczyźni. Czasami badania wykażą, że w jednym przedziale wiekowym jest odwrotnie, ale od najwcześniejszego masowego upowszechnienia się palenia w pierwszych dekadach ubiegłego wieku mężczyźni znacznie wyprzedzali kobiety.
W 1945 roku w Australii paliło 72% mężczyzn i 26% kobiet. Do 1976 r. odsetek mężczyzn spadł do 43%, a kobiet wzrósł do 33%.
W rezultacie wskaźniki zgonów spowodowanych paleniem tytoniu wśród mężczyzn zawsze były znacznie wyższe niż wśród kobiet. Na przykład wskaźniki zachorowalności kobiet na raka płuc wydają się mało prawdopodobne, aby osiągnęły nawet połowę szczytowych wskaźników, które obserwowaliśmy wśród mężczyzn w latach 70. ubiegłego wieku.
Obecnie w Australii 15% mężczyzn i 12% kobiet pali codziennie.
Ale co z tymi wszystkimi „młodymi dziewczynami”, które można zobaczyć palące, zawsze mi się mówi. W 2014 roku paliło 13% 17-letnich uczniów męskich szkół średnich i 11% kobiet. W dwóch młodszych przedziałach wiekowych dziewczęta paliły więcej (o jeden punkt procentowy).
Ci, którzy wciąż upierają się, że dziewczęta palą więcej, prawdopodobnie po prostu dają wyraz swojemu seksistowskiemu oburzeniu związanemu z zauważaniem palenia przez dziewczęta, niż swojej niewiedzy na temat danych.
Kampanie rzucania palenia nie działają na palaczy o niskim statusie społeczno-ekonomicznym
W Australii pali 11% osób z najwyższego kwintyla przewagi ekonomicznej w porównaniu z 27,6% w najniższym kwintylu. To ponad dwa razy więcej.
Czy to oznacza, że nasze kampanie rzucania palenia „nie działają” na najmniej zamożnych?
Dane dotyczące rozpowszechnienia palenia odzwierciedlają dwie rzeczy: odsetek osób, które kiedykolwiek paliły, oraz odsetek osób, które rzuciły palenie.
Jeśli przyjrzymy się grupie osób znajdujących się w najbardziej niekorzystnej sytuacji, okaże się, że znacznie więcej z nich zaczyna palić niż ich bardziej zamożni koledzy. Tylko 39,5% nigdy nie paliło w porównaniu z 50,4% najbardziej uprzywilejowanych – patrz tabela 9.2.6).
Jeśli chodzi o rzucanie palenia, 46% najbardziej upośledzonych rzuciło palenie w porównaniu z 66% najmniej upośledzonych (patrz tabela 9.2.9).
Większy odsetek osób upośledzonych pali głównie dlatego, że więcej z nich sięga po papierosy, a nie dlatego, że upośledzeni palacze nie mogą lub nie chcą ich rzucić. Obecnie pali 27,6% osób znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji, ale dobrą wiadomością jest to, że prawie trzy czwarte z nich nie pali. Palenie i niekorzystna sytuacja społeczna nie są ze sobą nierozerwalnie związane.
Kampanie strachu „nie działają”
W niezliczonych badaniach pytano byłych palaczy, dlaczego przestali palić, a obecnych palaczy o powody, dla których próbują rzucić palenie. Nigdy nie widziałem takiego badania, w którym nie było światła dziennego pomiędzy pierwszym podanym powodem (obawa o konsekwencje zdrowotne) a drugim najczęściej wskazywanym powodem (zazwyczaj koszty).
Na przykład to krajowe badanie amerykańskie obejmujące 13 lat wykazało, że „troska o własne obecne lub przyszłe zdrowie” została wskazana przez 91.6% byłych palaczy jako główny powód rzucenia palenia, w porównaniu do 58,7% wymieniających koszty i 55,7% martwiących się o wpływ palenia na innych.
Jeśli informacje i ostrzeżenia o tragicznych konsekwencjach palenia „nie działają”, to skąd ci wszyscy byli palacze biorą te najważniejsze obawy? Nie pojawiają się one w ich głowach jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Napotykają je poprzez kampanie antynikotynowe, ostrzeżenia na opakowaniach, wiadomości o badaniach i osobiste doświadczenia z umierającą rodziną i przyjaciółmi. Kampanie straszenia działają.
Tytoń do samodzielnego skręcania papierosów jest bardziej „naturalny” niż ten produkowany fabrycznie
Ludzie palący papierosy często patrzą Ci w oczy i mówią, że papierosy produkowane fabrycznie są pełne chemicznych dodatków, podczas gdy tytoń do samodzielnego skręcania papierosów jest „naturalny” – to po prostu tytoń. Rozumowanie, które mamy zrozumieć, jest takie, że to właśnie te chemikalia są problemem, podczas gdy tytoń, jako „naturalny”, jest w jakiś sposób w porządku.
Mit ten został po raz pierwszy bezceremonialnie postawiony na głowie, gdy władze Nowej Zelandii nakazały firmom tytoniowym dostarczenie im danych dotyczących całkowitej masy dodatków w fabrycznie produkowanych papierosach, tytoniu do samodzielnego skręcania papierosów i tytoniu fajkowym.
Na przykład dane z 1991 roku dostarczone przez WD & HO Wills wykazały, że w 879 219 kg papierosów było 1 803 kg dodatków (0,2%). Natomiast w 366 036 kg tytoniu do samodzielnego skręcania papierosów znajdowało się 82 456 kg dodatków (22,5%)!
Tytoń do samodzielnego skręcania papierosów jest marynowany w substancjach aromatyzujących i humektantach, przy czym te ostatnie są stosowane w celu zabezpieczenia tytoniu przed wysychaniem, gdy palacze wystawiają tytoń na działanie powietrza 20 lub więcej razy dziennie, gdy usuwają tytoń w celu skręcania papierosów.
Niemal wszystkie osoby cierpiące na schizofrenię palą
Prawdą jest, że osoby z problemami psychicznymi znacznie częściej palą niż osoby bez zdiagnozowanych schorzeń psychicznych. Metaanaliza 42 badań dotyczących palenia tytoniu przez osoby ze schizofrenią wykazała średnią częstość palenia na poziomie 62% (zakres 14%-88%). Ale zgadnij, które z tych 42 badań jest cytowane i przytaczane znacznie częściej niż jakiekolwiek inne?
Jeśli powiedziałbyś, że to badanie wykazuje 88-procentową częstość palenia, miałbyś rację. To niewielkie amerykańskie badanie z 1986 roku, obejmujące 277 pacjentów ambulatoryjnych ze schizofrenią, było dziś cytowane 1135 razy. Wraz z kolegami zbadałem ten jaskrawy przykład tendencyjności cytowań (gdzie zaskakujące, ale nietypowe wyniki wyróżniają się w wyszukiwaniach literatury i są wysoko cytowane – „wow! To ma wysoką liczbę, zacytujmy to!”).
Poprzez googlowanie „Ilu schizofreników pali”, pokazaliśmy jak to przenika do społeczności poprzez raporty medialne, gdzie liczby są zaokrąglane w stwierdzeniach takich jak, „Aż 90% pacjentów ze schizofrenią pali.”
Nieustanne powtarzanie, że „90%” osób ze schizofrenią pali wyświadcza tym ludziom prawdziwą niedźwiedzią przysługę. Nie tolerowalibyśmy takiej nieścisłości w odniesieniu do żadnej innej grupy.
Każdy zna ryzyko palenia
Wiedza na temat ryzyka palenia może istnieć na czterech poziomach:
- Poziom 1: słyszenie, że palenie zwiększa ryzyko zdrowotne.
- Poziom 2: świadomość, że konkretne choroby są powodowane przez palenie.
- Poziom 3: dokładna ocena znaczenia, ciężkości i prawdopodobieństwa rozwoju chorób związanych z paleniem tytoniu.
Poziom 4: osobista akceptacja, że ryzyko związane z poziomami 1-3 odnosi się do własnego ryzyka zachorowania na takie choroby.
Poziom 1 wiedzy jest bardzo wysoki, ale w miarę przesuwania się w górę poziomów, wiedza i zrozumienie znacznie się zmniejszają. Bardzo niewiele osób, na przykład, prawdopodobnie wie, że dwóch na trzech palaczy umrze z powodu choroby spowodowanej paleniem, ani o średniej liczbie lat, które palacze tracą poza normalną długością życia.
Możesz zmniejszyć ryzyko zdrowotne palenia po prostu ograniczając palenie
Prawdą jest, że jeśli palisz pięć papierosów dziennie a nie 20, twoje życiowe ryzyko wczesnej śmierci jest mniejsze (chociaż sprawdź ryzyko dla jednego do czterech papierosów dziennie tutaj).
Ale próba „odwrócenia” ryzyka poprzez zmniejszenie, a nie rzucenie palenia, została wykazana w co najmniej czterech dużych badaniach kohortowych, takich jak to, aby nie zmniejszyć szkodliwości palenia.
Jeśli chcesz zmniejszyć ryzyko, całkowite rzucenie palenia powinno być twoim celem.
Zanieczyszczenie powietrza jest prawdziwą przyczyną raka płuc
Zanieczyszczenie powietrza jest jednoznacznie głównym zagrożeniem dla zdrowia. Przez „zanieczyszczenie”, ci, którzy robią ten argument nie mają na myśli naturalne cząstki stałe, takie jak pyłki i pyły gleby, mają na myśli paskudne zanieczyszczenia przemysłowe i samochodowe.
Najbardziej zanieczyszczone obszary Australii są miasta, gdzie zanieczyszczenia z przemysłu i emisji pojazdów silnikowych są najbardziej skoncentrowane. Odległe regiony kraju są najmniej zanieczyszczone, więc jeśli chcielibyśmy rozważyć względny wpływ zanieczyszczenia powietrza i palenia na choroby wywołane paleniem, oczywistym pytaniem byłoby „czy zachorowalność na raka płuc różni się pomiędzy silnie zanieczyszczonymi miastami i bardzo mało zanieczyszczonymi odległymi obszarami?”
Tak. Zachorowalność na raka płuc jest najwyższa w Australii w (czekajcie na to…) najmniej zanieczyszczonych, bardzo odległych regionach kraju, gdzie częstość palenia jest również najwyższa.
Palacze nie powinni próbować rzucać palenia bez profesjonalnej pomocy lub leków
Jeśli zapytasz 100 byłych palaczy, jak rzucili palenie, od dwóch trzecich do trzech czwartych z nich powie, że rzucili palenie bez pomocy: podczas ostatniej udanej próby rzucenia palenia nie stosowali nikotynowej terapii zastępczej, nie przepisywali leków, nie chodzili do specjalnych klinik zajmujących się rzucaniem palenia ani nie doświadczali nakładania rąk przez terapeutów medycyny alternatywnej. Rzucili palenie bez pomocy.
Jeśli więc zadasz pytanie: „Jaka metoda jest używana przez większość skutecznych rzucających palenie, kiedy rzucają palenie?” Odpowiedzią jest zimny indyk.
Drobny druk na tym angielskim plakacie National Health Service stwierdza łysy kłamstwo mówiąc, że „Są ludzie, którzy mogą iść zimny indyk i zatrzymać. Ale nie ma ich zbyt wielu.” W latach zanim terapia nikotynowo-zastępcza i inne leki były dostępne, wiele milionów – w tym nałogowych palaczy – rzuciło palenie bez żadnej pomocy. To wiadomość, której przemysł farmaceutyczny raczej nie megafonował.
Nieprawda.
Plakat NHS.
Wielu palaczy dożywa sędziwego wieku: więc to nie może być aż tak szkodliwe
W taki sam sposób, w jaki pięciu na sześciu uczestników rundy śmiertelnej rosyjskiej ruletki może głosić, że przyłożenie naładowanego pistoletu do głowy i pociągnięcie za spust nie spowodowało żadnej szkody, ci, którzy używają tego argumentu, są po prostu ignorantami w kwestii ryzyka i prawdopodobieństwa.
Wielu prawdopodobnie kupuje losy loteryjne z tą samą głęboką świadomością, że mają duże szanse na wygraną.
Wyraźnie jest duży apetyt na obalanie mitów o paleniu, więc oto 10 kolejnych.
Dzisiejsi palacze to wszyscy zatwardziali, uzależnieni palacze, którzy nie mogą lub nie chcą rzucić palenia
Twierdzenie to jest esencją tak zwanej „hipotezy stwardnienia”: pomysł, że dekady wysiłków mających na celu zmotywowanie palaczy do rzucenia palenia spowodowały, że wszystkie nisko wiszące owoce spadły z drzewa, pozostawiając jedynie głęboko uzależnionych, ciężkich palaczy.
Kluczowym wskaźnikiem nałogowego palenia jest liczba papierosów wypalanych dziennie. Stwarza to mały problem dla hipotezy hartowania: w krajach i stanach, w których palenie zostało najbardziej ograniczone, średnia liczba papierosów wypalanych dziennie przez stałych palaczy spadła, a nie wzrosła. Jest to sytuacja dokładnie odwrotna do tej, którą hipoteza hartu przewidywałaby, gdyby pozostali palacze byli w większości twardzielami.
Palenie jest przyjemne
Powtarzane badania wykazały, że około 90% palaczy żałuje, że zaczęło palić, a około 40% co roku podejmuje próbę rzucenia nałogu. Nie ma innego produktu, który byłby choćby w ułamku tak nielojalny wobec klienta.
Zawsze bawią mnie wysiłki niektórych zagorzałych palaczy, którzy tłumaczą, że palą dla przyjemności i dlatego próby przekonania ich do rzucenia palenia są w zasadzie tylko antyhedonistycznymi tyradami.
Wiele badań udokumentowało, że „przyjemność” z palenia koncentruje się wokół ulgi, jaką odczuwają palacze, gdy nie palą przez jakiś czas. Następne uderzenie nikotyny odbiera im dyskomfort i głód, którego doświadczali.
Ten argument jest trochę jak mówienie, że bycie bitym każdego dnia jest czymś, co chcesz kontynuować, ponieważ hej, czuje się tak dobrze, kiedy bicie ustaje na chwilę.
Lekkie i łagodne papierosy dostarczają palaczowi znacznie mniej substancji smolistych i nikotyny niż standardowe odmiany
Kilka krajów zdelegalizowało oznaczenia papierosów takie jak „lekkie” i „łagodne” z powodu dowodów na to, że takie produkty nie dostarczają palaczom mniejszych ilości substancji smolistych i nikotyny, a więc są mylące.
Rzekomo niższa wydajność papierosów oznaczonych w ten sposób była wynikiem masowego oszustwa konsumenckiego.
Producenci papierosów uzyskali te niskie odczyty dzięki protokołom laboratoryjnych maszyn do palenia, które przyjmowały standardową liczbę pufnięć, przy standardowej prędkości pufnięcia. Dym wdychany przez maszynę był następnie zbierany w szklanych „płucach” znajdujących się za maszyną, a substancje smoliste i nikotyna ważone w celu uzyskania odczytów na papierosa.
Ale firmy nie powiedziały palaczom dwóch rzeczy. Tak zwane papierosy light lub mild miały maleńkie, prawie niewidoczne perforacje tuż przy filtrze (patrz zdjęcie). Otwory te nie są zakrywane przez „usta” lub „palce” laboratoryjnej maszyny do palenia, pozwalając na wdychanie dodatkowego powietrza, a tym samym rozcieńczając dawkę substancji smolistych i nikotyny, która jest pobierana.
Ale kiedy palacze używają tych produktów, dzieją się dwie rzeczy. Ich usta i palce częściowo zasłaniają maleńkie otwory wentylacyjne, co pozwala na wdychanie większej ilości dymu. Palacze nieświadomie „miareczkują” swoje palenie, aby uzyskać dawkę nikotyny, której domagają się ośrodki uzależnienia w ich mózgu: mogą brać więcej ptysiów, głębiej wdychać dym, zostawiać krótsze niedopałki lub wypalać więcej papierosów.
Dzisiaj, gdy zaprzestano stosowania tych deskryptorów, oszukiwanie konsumentów trwa nadal, a firmy używają kolorów opakowań, aby głośno podpowiadać palaczom, które odmiany są „bezpieczniejsze”.
Powiększenie i umiejscowienie otworów wentylacyjnych filtrów.
Zbiory autora
Filtry na papierosach usuwają większość paskudztw z papierosów
Wszyscy widzieliśmy brązową plamę w wyrzuconym niedopałku. Ale niewielu z nas widziało, jak wiele tego samego śluzu dostaje się do płuc i jak wiele tam zostaje.
Ta całkowicie przekonująca demonstracja wideo pokazuje, jak nieskuteczne są filtry w usuwaniu tego śmiertelnego szlamu. Palacz demonstruje trzymanie dymu w ustach, a następnie wydycha go przez bibułkę, pozostawiając wyraźną brązową plamę. Następnie wdycha dym głęboko do płuc i wydycha go przez chusteczkę. Pozostałość nadal tam jest, ale w znacznie mniejszej ilości. Więc gdzie podziała się reszta? Wciąż jest w płucach!
Rządy nie chcą, aby palenie spadło, ponieważ są uzależnione od podatków od tytoniu i nie chcą zabijać gęsi, która znosi złote jaja
Jest to prawdopodobnie najgłupszy i najbardziej niepoprawny podatkowo argument, jaki słyszymy na temat palenia. Jeśli rządy naprawdę chcą zmaksymalizować wpływy z tytułu palenia i podatków, robią to w szokująco zły sposób. Liczba osób palących w Australii spada niemal nieprzerwanie od początku lat 60. ubiegłego wieku. W pięciu z 11 lat poprzedzających rok 2011 rząd australijski uzyskał mniejsze wpływy z podatku od wyrobów tytoniowych niż rok wcześniej (patrz Tabela 13.6.6).
Prawdopodobnie w miarę dalszego spadku liczby osób palących pojawią się malejące wpływy z podatków, choć zostaną one złagodzone przez rosnącą liczbę ludności, wśród której znajdzie się kilku palaczy.
W międzyczasie podatek od wyrobów tytoniowych przynosi korzyści rządom i społeczeństwu. Ogranicza on palenie jak nic innego i zapewnia znaczny transfer funduszy od palaczy do rządu na wydatki publiczne.
Ci z nas, którzy nie palą, nie chowają w słoiku pod łóżkiem tego, co w przeciwnym razie wydalibyśmy na palenie. Wydajemy je na inne towary i usługi, co przynosi korzyści gospodarce.
Większość palaczy umiera na choroby wywołane paleniem w późnym okresie życia, a wszyscy musimy na coś umrzeć
Palenie zwiększa ryzyko wielu różnych chorób, które łącznie odejmują około dziesięciu lat od normalnej długości życia tych, którzy na nie zapadają.
Palenie jest zdecydowanie największym czynnikiem ryzyka zachorowania na raka płuc. W Australii średni wiek zgonu osób z rakiem płuca wynosi 71,4 lat (patrz Tabela 4.2), podczas gdy oczekiwana długość życia wynosi obecnie 80,1 lat dla mężczyzn i 84,3 lat dla kobiet.
Oznacza to, że średnio mężczyźni, u których rozpoznano raka płuca, tracą 8,7 lat, a kobiety 12,9 lat (średnio 10,8 lat). Oczywiście, niektórzy tracą znacznie więcej (Beatle George Harrison zmarł w wieku zaledwie 58 lat, Nat King Cole w wieku 45 lat).
Jeśli palacz, który pali 20 razy dziennie, zaczyna w wieku 17 lat i umiera w wieku 71 lat, w ciągu 54 lat palenia wypala 394 470 papierosów. Przy dziesięciu pufnięciach na papierosa, to około 3,94 miliona punktowych uszkodzeń płuc.
Palenie jednego papierosa trwa około sześciu minut. Zatem przy 20 dziennie, palacze palą codziennie przez dwie godziny. W ciągu 54 lat, to jest skumulowane 1644 dni palenia (4,5 roku ciągłego palenia, jeśli włożysz to wszystko razem).
Więc tracąc dziesięć lat z oczekiwanej długości życia, każdy wypalony papieros zabiera około 2,2 razy więcej czasu niż potrzeba na wypalenie go z oczekiwanej długości życia, która w przeciwnym razie mogłaby być wykorzystana.
Palacze kosztują system opieki zdrowotnej znacznie więcej, niż rząd otrzymuje z podatku od wyrobów tytoniowych
W czerwcu 2015 r. starszy pracownik australijskiego libertariańskiego senatora Davida Leyonhjelma, Helen Dale, zatweetowała:
W Australii w starym już raporcie analizującym dane z lat 2004/05 oszacowano, że koszty opieki zdrowotnej brutto przypisywane paleniu tytoniu „przed korektą o oszczędności wynikające z przedwczesnej śmierci” wyniosły 1,836 mld USD. W tym samym roku finansowym rząd otrzymał 7 816,35 miliarda dolarów z tytułu cła, akcyzy i podatku od towarów i usług od wyrobów tytoniowych.
Ktoś, kto uważał, że księga podatkowa to wszystko, co liczy się w dobrym rządzie, może wyciągnąć z tego wniosek, że palacze z łatwością płacą za swoją drogę i być może powinniśmy nawet zachęcać do palenia jako obywatelskiego obowiązku patriotycznego.
Dzięki temu, że palacze są na tyle rozważni, że umierają wcześnie, ci szlachetni obywatele wcześnie układają sobie życie i w ten sposób przyczyniają się do „oszczędności wynikających z przedwczesnej śmierci”, takich jak nieotrzymanie państwowej emerytury lub konieczność korzystania z usług opieki w późnym wieku. Philip Morris notorycznie udzielał tej rady nowemu czeskiemu rządowi w 1999 r.
Inne oceny, chociaż, mogą równie dobrze wskazywać na wartości nieodłącznie związane z takimi ocenami. Najgorsze reżimy w historii często postrzegały ludzi nieproduktywnych ekonomicznie jako ludzki odpadek zasługujący na śmierć. Przychodzi mi na myśl niezapomniane świadectwo Primo Levi’ego o tej mentalności w Auschwitz.
Wielki tytoń zaczyna wkraczać do krajów o niskich dochodach, teraz, gdy palenie w najbogatszych krajach spada
Przykro mi, ale amerykańscy i brytyjscy producenci agresywnie sprzedawali papierosy w miejscach takich jak Chiny od wczesnych lat ubiegłego wieku. Te kolekcjonerskie plakaty przedstawiają wiele chińskich kobiet.
Duża liczba ludności, często łagodna polityka kontroli tytoniu i wyższy wskaźnik korupcji w wielu krajach o niskim i średnim dochodzie sprawiają, że wiele z nich jest nirwanami dla Big Tobacco.
Mało jest bardziej mdlących doświadczeń niż czytanie raportów dotyczących społecznej odpowiedzialności biznesu firm tytoniowych, a następnie obserwowanie, jak działają one w rajach dla palaczy, takich jak Indonezja. Ten dokument mówi wszystko.
Miliony niedopałków papierosów na plażach świata wypłukują mnóstwo toksycznych chemikaliów do oceanów
Niedopałki papierosów są najczęściej wyrzucanymi przedmiotami wśród wszystkich śmieci. Każdego roku niezliczone miliony, jeśli nie miliardy, są spłukiwane przez rynsztoki w wodzie burzowej i znajdują drogę do rzek, portów i oceanów. Filtry i niedopałki papierosów zawierają toksyczne pozostałości, a eksperymenty wykazały, że umieszczając ryby laboratoryjne w pojemnikach na 48 godzin z odciekiem wyekstrahowanym ze zużytych niedopałków papierosów, 50% ryb ginie. Z tego powodu, czasami słyszymy, że ludzie krzyczą, że niedopałki papierosów są nie tylko nieestetyczne, ale „zatruwają oceany”.
Ale ograniczony pojemnik laboratoryjny nie odzwierciedla w sposób daleki rzeczywistego narażenia w oceanach lub rzekach. W światowych oceanach znajduje się około 1 338 000 000 kilometrów sześciennych wody, więc wkład niedopałków papierosów w zatrucie tego wszystkiego mógłby wzbudzić jedynie podniecenie homeopaty.
Jeśli chcemy ograniczyć zaśmiecanie środowiska tytoniem, nie musimy zagłębiać się w takie wątpliwe uzasadnienia. Zdecydowanie najlepszym sposobem jest dalsze ograniczanie palenia. Próby przedstawiania się przez przemysł jako korporacyjnie odpowiedzialny, polegające na prowadzeniu małych kampanii sprzątania lub dystrybucji pojemników na niedopałki papierosów, mijają się z celem, jakim jest utrzymanie jak największej liczby palaczy.
Korporacjom tytoniowym bardzo zależy na tym, aby ich najlepsi klienci umierali jak najwcześniej
Naturalnie, wszystkie firmy wolałyby, aby ich klienci żyli jak najdłużej, aby kasy fiskalne mogły dzwonić długo i głośno. Firmy tytoniowe chciałyby, aby ich produkty nie zabijały tak wielu, ale czczą boga nikotyny za jej żelazny uścisk na tak wielu.
Wejdź na stronę internetową dowolnej międzynarodowej firmy tytoniowej, a znajdziesz tam wiele szczerych i troskliwych wypowiedzi o zaangażowaniu firm w robienie wszystkiego, co w ich mocy, aby zmniejszyć straszliwe szkody powodowane przez ich produkty. Wszystkie największe firmy zainwestowały w elektroniczne papierosy, więc czy nie jest to znak, że poważnie podchodzą do kwestii redukcji szkód?
Mogłoby tak być, gdyby te same firmy wykazywały jakiekolwiek oznaki zdejmowania nogi z pedału gazu przeciwstawiając się skutecznej polityce kontroli branży tytoniowej. Ale nic takiego nie robią. Wszystkie nadal agresywnie atakują i opóźniają wszelkie polityki, takie jak podwyżki podatków, graficzne ostrzeżenia zdrowotne, jednolite opakowania i zakazy reklamy, gdziekolwiek na świecie planuje się ich wprowadzenie.
Dla wszystkich ich nieśmiałych wypowiedzi na temat misji ograniczania szkód, są one całkowicie zdeterminowane, aby utrzymać jak najwięcej osób palących. Biznes plan Big Tobacco nie dotyczy ani palenia, ani e-papierosów. To jest palenie i e-papierosy. Palcie, kiedy możecie, palcie, kiedy nie możecie. Nazywa się to dual use i około 70% vaperów właśnie tak postępuje. Tragedia, która rozgrywa się obecnie w niektórych krajach, polega na tym, że zbyt wielu bezdusznych ekspertów ds. kontroli tytoniu jest ślepych na ten szeroki obraz sytuacji.
Simon Chapman, emerytowany profesor zdrowia publicznego, Uniwersytet w Sydney
Te artykuły zostały pierwotnie opublikowane w serwisie The Conversation. Przeczytaj oryginalny artykuł i drugi oryginalny artykuł.