Argumenty za redystrybucją dochodu
Chociaż rządy wpływają na dystrybucję zasobów na wiele sposobów, jest to często produkt uboczny innych rzeczy, które próbują robić. Długo dyskutowano, czy rządy powinny wyraźnie dążyć do redystrybucji dochodu od bogatych do biednych, a jeśli tak, to w jakim stopniu. Większa hojność dla ubogich, czy to poprzez wyższe zasiłki, czy też poprzez bardziej progresywny system podatkowy, oznacza większe obciążenie podatkowe dla bogatszych ludzi, co, jak się argumentuje, ma wpływ na wysiłek zawodowy i inne zachowania. Odpowiedni stopień redystrybucji był przedmiotem obszernej literatury na temat optymalnych podatków, ale ekonomiści generalnie zgadzają się, że ostateczne rozstrzygnięcie musi nastąpić w procesie politycznym.
Ekonomiści wskazują na szereg argumentów przemawiających za wyraźnymi w przeciwieństwie do pośrednich metod redystrybucji. Podstawowym argumentem jest to, że zapewniłyby one bardziej efektywne środki eliminacji poważnych trudności, cierpienia lub głodu. Pozostawiona sama sobie gospodarka rynkowa tworzy ofiary wśród tych, którym brakuje umiejętności, by w pełni w niej uczestniczyć, lub tych, którym nie udało się wygenerować wystarczających zasobów, by dotrwać do późnej starości. Kraje rozwinęły programy zapobiegania poważnym potrzebom, chociaż definicja akceptowalnego minimalnego standardu życia jest zazwyczaj bardziej pojemna w krajach europejskich niż na przykład w Stanach Zjednoczonych, co znajduje odzwierciedlenie w wyższym udziale wydatków publicznych w tych krajach. W większości krajów definicja ubóstwa, mierzona poziomem, do którego system świadczeń państwowych sprowadza dochód każdego człowieka, zmieniła się z „absolutnej” (określonej przez minimalny wymóg żywności, odzieży i schronienia) na bardziej względną, która pozwala ubogim uczestniczyć w realnym wzroście standardów życia.
Drugim argumentem za redystrybucją jest to, że w ten sposób zwiększa się ogólny dobrobyt społeczny. Dodatkowy dolar robi większą różnicę w poziomie życia kogoś, kto zarabia 100 dolarów tygodniowo, niż kogoś, kto zarabia 1000 dolarów. Nawet jeśli każdy ma dochód powyżej ustalonego poziomu minimalnego, istnieje argument za redystrybucją od bogatych do niezbyt bogatych. Zakres, w jakim powinno się do tego dążyć, zależy częściowo od postrzeganych zniekształceń, jakie spowodowałaby redystrybucja, a częściowo od tego, o ile więcej wartości znacznie liczniejsi niezbyt bogaci mogą wycisnąć z każdego dodatkowego dolara.
Inne argumenty za redystrybucją pojawiają się, gdy rynek nie pozwala jednostkom na redystrybucję między okresami w ich własnym życiu. Klasycznym przykładem jest to, że ludzie mają tendencję do posiadania swoich okresów najwyższych wydatków (podczas wychowywania dzieci) w punktach minimalnego dochodu (na początku życia). Rodziny, które mają niewielki dostęp do rynków kredytowych lub nie mają go wcale, nie mogą wiele z tym zrobić, co było wykorzystywane jako jeden z argumentów za redystrybucją na rzecz osób wychowujących dzieci. Drugi argument głosi, że dzieci przynoszą korzyści całemu społeczeństwu, więc rodzice powinni być nagradzani za tworzenie dobra publicznego. Ten argument miałby oczywiście niewielką siłę w krajach z poważnymi problemami przeludnienia.
Ostatnia grupa argumentów dotyczy również zawodności rynku. Jeśli określone obszary lub zawody podupadły, a siła robocza nie dostosowała się do tego spadku, przenosząc się do innych obszarów lub przekwalifikowując się, to pewne subsydia mające na celu złagodzenie skutków recesji mogą być uznane za właściwe. Większość krajów dokonuje redystrybucji z regionów lepiej rozwiniętych do tych, które podupadły lub przeznacza środki na konkretne programy mające na celu pomoc konkretnym grupom.
Assar LindbeckJohn Anderson Kay