Tak, przyglądam się zakończeniu „Source Code” ponownie, bo o ile ja w swojej interpretacji myślałem względnie pozytywnie, o tyle inni skupiają się na mroczniejszej możliwości. Właściwie to nie tylko teorie kinomanów, ale i samego twórcy. Duncan Jones publicznie wypowiadał się na temat zakończenia filmu, które początkowo zostało napisane przez Bena Ripleya, a po jego zatrudnieniu zostało nieco przerobione przez reżysera. Podobno nawet wspomniał o tym mrocznym, moralnie wątpliwym czynniku, gdy widziałem jego Q&A w Museum of the Moving Image, ale nie udało mi się nagrać tej części.
So credit goes to /Film’s David Chen for getting the quote from a similar event up in Boston. Z zeszłotygodniowego /Filmcast i fragmentu przez Matta Singera z IFC, kawałek od reżysera można przeczytać po skoku, ze względu na fakt, że jest to oczywiście duży spoiler.
„Więc Colter Stevens, pod koniec filmu, błaga Goodwina, aby pozwolił mu podjąć jeszcze jeden strzał w celu uporządkowania tej katastrofy w pociągu, powstrzymania bomby przed wybuchem. Więc zostaje wysłany, dostaje się do pociągu, w tym, co odkrywa, że jest równoległą rzeczywistością, powstrzymuje wybuch bomby, co oznacza, że Sean Fentress jest teraz martwy, chociaż nie powinien być… Colter w zasadzie stracił życie Seana Fentressa tylko po to, żeby on, Colter Stevens, mógł mieć szczęśliwe zakończenie. Podoba mi się to, ponieważ natychmiast, chociaż mamy szczęśliwe zakończenie, jest ono etycznie nieco bardziej dwuznaczne.
I Singer ma pewien problem z tym etycznie dwuznacznym zakończeniem, nie dlatego, że jest ono etycznie dwuznaczne, ale dlatego, że trudno powiedzieć bez tych wywiadów z Jonesem, że zamierzał on tak mroczną koncepcję. Jak to gra, mówi w swojej oryginalnej recenzji, ten „mroczniejszy kąt” jest „jakby zignorowany”, podczas gdy nadal „sugeruje, że zachowanie Stevensa nie jest tak heroiczne, jak się wydaje”. W swojej kontynuacji z zeszłego tygodnia, wyszczególnia spoiler bardziej szczegółowo, nazywając postać Jake’a Gyllenhaala „mordercą”, ale takim, którego film „nie ogłasza… bardzo głośno”. Zastanawia się nad tą mętnością:
Co więc jest ważniejsze: intencje reżysera czy dowody na ekranie? Jones chce, by te pytania dotyczące działań Stevensa były obecne, ale czy są one wystarczająco obecne? Nie mówię, że potrzebujemy ujęcia Stevensa patrzącego na Cloud Gate i wołającego „O nie! Co ja zrobiłem?”. Ale trochę wskazówek, w montażu lub muzyce, mogłoby zrobić wielką różnicę w sposobie, w jaki czujemy się po zakończeniu filmu.
Ostatecznie jednak, Singer postrzega pracę, którą widz musi wykonać na końcu jako pozytywną i pasującą do sposobu, w jaki misja Stevensa się zakończy. Przeczytaj ostatni akapit jego postu, aby dowiedzieć się, co uważa za satysfakcjonujący wysiłek.
Popularne na IndieWire
Singer nie jest jedyną osobą, która czuła, że zakończenie było trochę złe, moralnie, chociaż. Jeden z czytelników Spout stwierdził, że „został wydymany”. Oto kilka innych opinii z całej blogosfery:
Maryann Johanson w Flick Filosopher:
Musimy wierzyć, że oznacza to, iż aby Stevens mógł żyć, Sean Fentress, człowiek, którego ciało pożyczał do swoich ośmiominutowych skoków kwantowych, jest teraz martwy, wymazany przez nadpisanie świadomości Stevena.
Czy to słuszne? Czy to moralne? Czy życie jednego niewinnego człowieka, któremu nie dano żadnego wyboru w tej sprawie, jest uczciwą ceną za życie wielu innych niewinnych… i kto ma decydować, czy tak jest, czy nie?
Brian Childs w Cinematical:
Wyrywa ciało innego faceta. Oznacza to, że szczęśliwe zakończenie Coltera Stevensa to nieszczęśliwa wczesna śmierć Seana Fentressa. Nie tylko on umiera, ale jego morderca podszywa się pod niego, by ukraść mu dziewczynę!
Jak to dokładnie działa? Co Colter mówi rodzinie Seana? Czy przejmuje jego pracę nauczyciela? Zamiast rozwiązać problem filmu, to zakończenie, podczas gdy jest przyjemne, tworzy cały nowy zestaw pytań, które pozostają bez odpowiedzi.
Remington Smith w The Filmsmith:
Ale co z prawdziwym Seanem Fentressem? Ponieważ uważa się, że maszyna Source Code po prostu wbija się w pamięć kogoś, kto już nie żyje, nie ma zbyt wielu moralnych względów dla Fentressa rozważającego tę misję (co jest również sytuacją Stevensa). Ale skoro Sean Fentress nie umiera w pociągu z powodu interwencji Stevensa, co dzieje się z jego świadomością?
Czy to by oznaczało, że świadomość Fentressa unosi się gdzieś na zawsze, czy po prostu zostaje zabity, gdy zostaje wypchnięty z umysłu? To jeszcze bardziej ostateczne, jeśli oni po prostu zamieniają się ciałami, ze Stevensem uciekającym z galą Fentressa, podczas gdy on umiera z wegetariańskim ciałem Stevensa.
Teraz jest coś, o czym nie pomyślałem: że, tak jak w „Quantum Leap” lub filmach o zamianie ciał, umysł Fentressa zostaje zamieniony z umysłem Stevensa, więc to on jest w śpiączce w laboratorium na końcu. I każdy sequel, lub po prostu każdy przyszły projekt Source Code będzie zawierał bardzo zdezorientowanego Fentressa jako bohatera.
Ale nadal wolę moją teorię, że Stevens jest martwy i odgrywa pożądany scenariusz w swoim życiu pozagrobowym (nawet jeśli nadal widzi twarz Fentressa za każdym razem, gdy patrzy w lustro. Wiem, Jones wprost podał „prawdziwą” interpretację, ale filmowcy tacy jak on są zawsze otwarci na widzów, którzy widzą rzeczy po swojemu. Jeśli jednak poszedłbym z tym mrocznym pomysłem kradzieży tożsamości, to nie widzę w tym większego problemu, bo Fentress i tak zawsze ginął w tych wszystkich sytuacjach.
To tak jak z tym świrniętym odcinkiem „Quantum Leap”, gdzie Sam jest przemieszczany wokół różnych ludzi związanych z zabójstwem JFK i w końcu prezydent nie zostaje uratowany, ale Jackie zostaje (wyjaśnia się, że za pierwszym razem też została zabita). Przynajmniej jedna lub więcej z tych osób, które pierwotnie zginęły, została uratowana i choć szkoda, że Kennedy nie przeżył, to i tak nigdy nie miał. Aha, ale żeby to było to samo, Sam musiałby ostatecznie skończyć w ciele Kennedy’ego, które jednak przeżyło, a potem poprowadzić Amerykę jako rodzaj oszusta, w stylu „Face/Off” meets „Dave”.
Faktycznie, jest sequel: zamach na prezydenta. Tylko, czy podobne kontrowersje związane z kradzieżą tożsamości nie przypomną zbyt wielu widzom „Hitmana”? Nie widziałem, więc nie mogę powiedzieć. Ale myślę, że powtarzająca się, zapętlona narracja może za bardzo przypominać „Vantage Point”, o którym już niestety ciągle myślałem przy oryginale.
Ale i tak teraz przechodzimy do kolejnej dyskusji na temat „Source Code”, dotyczącej pomysłów na następną misję. Biorąc pod uwagę, że pierwszy film łączy w sobie „12 małp”, „Szklaną pułapkę”, „Surogatów”, „Szósty zmysł” i „Niezniszczalnych”, powinniśmy zacząć od przyjrzenia się innym filmom Bruce’a Willisa. Co powiecie na „Oblężenie” w połączeniu z „Hudson Hawk” i „The Kid”?
Śledź Spout na Twitterze (@Spout) i bądź fanem na Facebooku
Śledź Christophera Campbella na Twitterze (@thefilmcynic)