„Nie wnikam w prywatne życie ludzi. Nigdy tego nie robiłem.” Krótkie oświadczenie Rossa Perota w ABC News w lipcu 1992 roku miało zakończyć zarzuty, że potajemnie badał wolontariuszy swojej kampanii prezydenckiej. Zarzuty się skończyły, ale nie w sposób, w jaki Perot zamierzał. W ciągu kilku godzin pojawiły się niepodważalne dowody na to, że Perot zatrudnił inne osoby do sprawdzenia przeszłości swoich ludzi. Następnego dnia nikt już nie miał wątpliwości: Ross Perot kłamał.
I co z tego? To nie był pierwszy raz, kiedy polityk skłamał i nie będzie ostatni. Czasami kłamstwo, fałszywe oświadczenie złożone z premedytacją w celu oszukania, wydaje się idealną odpowiedzią: brat kłamie na temat miejsca pobytu siostry pijanemu mężowi, który grozi, że ją skrzywdzi, lekarz mówi przygnębionemu pacjentowi, że ma 50-50 szans na długotrwałe wyzdrowienie, podczas gdy ona jest pewna, że będzie żył tylko sześć miesięcy, syn rozdaje majątek zmarłej matki ubogim po tym, jak obiecał uszanować jej żądanie, aby pieniądze zostały włożone do trumny. Kiedy próbujemy postąpić właściwie w trudnej sytuacji, doskonała uczciwość może wydawać się drugorzędna w stosunku do takich wartości jak współczucie, szacunek i sprawiedliwość. Jednak wiele tradycji filozoficznych i religijnych od dawna twierdzi, że rzadko, jeśli w ogóle, kłamstwo jest dopuszczalne. Co zatem jest prawdą o kłamstwie?
Filozof Immanuel Kant powiedział, że kłamstwo jest zawsze moralnie złe. Twierdził on, że wszyscy ludzie rodzą się z „wewnętrzną wartością”, którą nazwał godnością ludzką. Godność ta wywodzi się z faktu, że ludzie są wyjątkowo racjonalnymi podmiotami, zdolnymi do swobodnego podejmowania własnych decyzji, wyznaczania własnych celów i kierowania swoim postępowaniem za pomocą rozumu. Być człowiekiem, powiedział Kant, to posiadać racjonalną moc wolnego wyboru; być etycznym, kontynuował, to szanować tę moc w sobie i w innych.
Kłamstwa są moralnie złe, zatem, z dwóch powodów. Po pierwsze, kłamstwo psuje najważniejszą cechę mojego bycia człowiekiem: moją zdolność do dokonywania wolnych, racjonalnych wyborów. Każde kłamstwo, które wypowiadam, zaprzecza tej części mnie, która nadaje mi wartość moralną. Po drugie, moje kłamstwa pozbawiają innych wolności do racjonalnego wyboru. Kiedy moje kłamstwo prowadzi ludzi do podjęcia decyzji innej niż ta, którą podjęliby, gdyby znali prawdę, naruszam ich ludzką godność i autonomię. Kant wierzył, że aby cenić siebie i innych jako cele, a nie środki, mamy doskonałe obowiązki (tj. bez wyjątków), aby unikać uszkadzania, zakłócania lub nadużywania zdolności do podejmowania wolnych decyzji; innymi słowy – żadnego kłamania.
Druga perspektywa, etyka cnoty, również utrzymuje, że kłamstwo jest moralnie złe, choć mniej rygorystycznie niż Kant. Zamiast oceniać dobre lub złe zachowanie na podstawie rozumu i tego, co ludzie powinni lub nie powinni robić, etycy cnót skupiają się na rozwoju charakteru lub na tym, jacy ludzie powinni być. Cnoty są pożądanymi cechami osób, które predysponują je do działania w określony sposób. Sprawiedliwość, na przykład, jest cnotą, do której możemy dążyć w dążeniu do spełnienia naszego ludzkiego potencjału. W etyce cnót, być cnotliwym to być etycznym.
Chociaż natura etyki cnót utrudnia ocenę moralności poszczególnych czynów, zwolennicy tej teorii generalnie uważają kłamstwo za coś złego, ponieważ sprzeciwia się ono cnocie uczciwości. Można się spierać, czy kłamstwo zadane w imię innej cnoty (np. współczucia: kłamstwo brata wobec pijanego męża siostry jest motywowane współczuciem dla jej bezpieczeństwa fizycznego) jest dobre czy złe. Z tym pozornym konfliktem między cnotami większość etyków radzi sobie za pomocą koncepcji zwanej jednością cnót. Doktryna ta głosi, że osoba cnotliwa, idealna osoba, którą nieustannie staramy się być, nie może osiągnąć jednej cnoty bez osiągnięcia ich wszystkich. Dlatego też, gdy stajemy w obliczu pozornego konfliktu między cnotami, takiego jak współczujące kłamstwo, etyka cnót każe nam wyobrazić sobie, jak postąpiłaby jakaś idealna osoba i postępować zgodnie z tym, czyniąc w ten sposób cnoty idealnej osoby własnymi. W istocie etyka cnoty uznaje kłamstwo za niemoralne, gdy jest ono krokiem w kierunku procesu stawania się najlepszymi osobami, jakimi możemy być, a nie ku niemu.
Według trzeciej perspektywy, etyki utylitarystycznej, Kant i etycy cnoty ignorują jedyny test konieczny do oceny moralności kłamstwa – wyważenie korzyści i szkód jego konsekwencji. Utylitaryści opierają swoje rozumowanie na twierdzeniu, że działania, w tym kłamstwo, są moralnie dopuszczalne, gdy wynikające z nich konsekwencje maksymalizują korzyści lub minimalizują szkody. Kłamstwo zatem nie zawsze jest niemoralne; w rzeczywistości, gdy kłamstwo jest konieczne, by zmaksymalizować korzyści lub zminimalizować szkody, niemoralne może być zaniechanie kłamstwa. Wyzwanie związane z zastosowaniem etyki utylitarnej w codziennym podejmowaniu decyzji jest jednak znaczące: przed podjęciem decyzji należy prawidłowo oszacować ogólne konsekwencje swoich działań. Poniższy przykład ilustruje, co utylitarni decydenci muszą rozważyć, gdy kłamstwo jest opcją.
Przypomnij sobie opisanego wcześniej syna i jego umierającą matkę. Po dokładnym zastanowieniu, syn uzasadnia, że uhonorowanie prośby matki, aby rozliczyć majątek i złożyć pieniądze w jej trumnie nie może być właściwą rzeczą do zrobienia. Pieniądze zostałyby zmarnowane lub być może skradzione, a biedni nie mieliby możliwości skorzystania z nich. Wiedząc, że jego matka poprosiłaby kogoś innego o załatwienie jej spraw, gdyby zadeklarował swoje prawdziwe intencje, syn kłamie, fałszywie obiecując, że uszanuje jej prośbę. Utylitaryzm, w tym przykładzie, popiera decyzję syna na podstawie stwierdzenia, że większe dobro jest obsługiwane (tj. ogólna korzyść netto jest osiągnięta) przez kłamstwo.
Altruistyczne lub szlachetne kłamstwa, które w szczególności mają na celu przyniesienie korzyści komuś innemu, mogą być również uznane za moralnie dopuszczalne przez utylitarystów. Wyobraźmy sobie lekarza, który mówi swojemu pacjentowi w depresji, że istnieje 50-procentowe prawdopodobieństwo, że wyzdrowieje, podczas gdy w rzeczywistości wszystkie testy potwierdzają, że człowiekowi pozostało tylko sześć miesięcy życia. Lekarka wie z wieloletniego doświadczenia, że gdyby powiedziała takiemu pacjentowi prawdę, prawdopodobnie popadłby on w głębszą depresję lub popełniłby samobójstwo. Jednak mając nadzieję na wyzdrowienie, najprawdopodobniej będzie on cenił swój czas, który mu pozostał. Ponownie, utylitaryzm wydaje się wspierać decyzję lekarza, ponieważ większe dobro jest obsługiwane przez jej altruistyczne lie.
Chociaż powyższe rozumowanie jest logiczne, krytycy utylitaryzmu twierdzą, że jego praktyczne zastosowanie w podejmowaniu decyzji jest poważnie wadliwe. Ludzie często źle oceniają konsekwencje swoich działań lub specjalnie nie doceniają lub ignorują szkodliwe konsekwencje dla społeczeństwa (np. brak zaufania), które powodują ich kłamstwa. Jak wynika z powyższych przykładów, nadużycie przez syna wiary matki w niego oraz kłamstwo lekarza podważają wartość zaufania wśród wszystkich, którzy dowiadują się o tych oszustwach. Gdy zaufanie maleje, szerzy się cynizm, a nasza ogólna jakość życia spada. Ponadto sugerowanie, że ludzie mogą kłamać w imię większego dobra, może prowadzić do „śliskiego zbocza”, na którym granica między sprytnie skalkulowanymi uzasadnieniami moralnymi a pustymi wymówkami dla egoistycznego zachowania jest niezwykle cienka. Zjeżdżanie w dół tego zbocza prowadzi w końcu do moralnie upadłych stwierdzeń (np.: „Kradzież pieniędzy tego człowieka jest w porządku, ponieważ oddam część na cele charytatywne”). Ci, którzy nie zgadzają się z utylitaryzmem wierzą, że istnieje potencjalnie wielki koszt w tolerowaniu kłamstw z niejasnych lub subiektywnych powodów, w tym kłamstw na cześć „większego dobra”.
Krytycy utylitarnych uzasadnień kłamstwa dalej zauważają, jak trudno jest komukolwiek, nawet honorowym osobom, wiedzieć, że kłamstwo przyniesie więcej dobra niż prawda; konsekwencje działań są zbyt często nieprzewidywalne. Kłamstwa często „żyją własnym życiem” i prowadzą do konsekwencji, których ludzie nie zamierzają lub nie potrafią przewidzieć. Co więcej, człowiekowi bardzo trudno jest obiektywnie ocenić dobro i szkodę, jakie przyniosą jego kłamstwa. Mamy interes w tym, jakie kłamstwa wypowiadamy i równie ważny interes w tym, by wierzyć, że świat będzie lepszy, jeśli będziemy kłamać od czasu do czasu. Z tych powodów, krytycy twierdzą, kłamstwo jest moralnie złe, ponieważ nie możemy dokładnie zmierzyć korzyści i szkody kłamstwa.
Jasno, kłamstwo jest kwestią wartą zbadania, jak wielu ludzi wierzy, że jest to większy problem dzisiaj niż kiedykolwiek był. Niedawny artykuł z okładki magazynu Time stwierdził: „Kłamstwo kwitnie w społecznej niepewności, kiedy ludzie nie rozumieją już zasad rządzących ich zachowaniem wobec siebie nawzajem lub nie zgadzają się z nimi.” Być może niepewność społeczna obfituje, ponieważ jesteśmy mieszanką kantystów, cnotliwców i utylitarystów, którzy nie mają ze sobą nic wspólnego. Bardziej prawdopodobne jest to, że problem polega na tym, że zbyt mało osób odpowiednio rozważa jakąkolwiek perspektywę etyczną, gdy staje w obliczu sytuacji, która kusi do kłamstwa. Tak czy inaczej, wydaje się, że rozwiązanie naszego niezadowolenia zaczyna się od uznania wartości etycznego rozumowania, a kończy na zobowiązaniu do postępowania zgodnie z tym, co uznamy za słuszne.
Dalsza lektura
Bailey, F. G. The Prevalence of Deceit, Ithaca: Cornell University Press, 1991.
Bok, Sissela. Lying: Moral Choice in Public and Private Life (Wybór moralny w życiu publicznym i prywatnym). New York: Vintage Books, 1979.
Greenberg, Michael A. „The Consequences of Truth Telling.” JAMA: The Journal of the American Medical Association 266 (1991): 66.
Revell Jean-Francois. The Flight from Truth: The Reign of Deceit in the Age of Information. New York: Random House Books, 1992.
Thaler, Paul. „The Lies that Bind.” The New York Times Magazine 140 (June 9, 1991), 16.
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w Issues in Ethics – V. 6, N. 1 Fall 1993.