Pierwsza dekada XX wieku nie była najlepszym czasem na urodzenie się czarną, biedną i kobietą w St Louis, Missouri, ale Vivian Baxter urodziła się czarna i biedna, z czarnych i biednych rodziców. Później dorastała i nazywano ją piękną. Jako dorosła kobieta będzie znana jako pani w kolorze masła z włosami w stylu blowback.
Moja matka, która miała pozostać zaskakującą pięknością, poznała mojego ojca, przystojnego żołnierza, w 1924 roku. Bailey Johnson wrócił z pierwszej wojny światowej z honorami oficerskimi i udawanym francuskim akcentem. Nie byli w stanie się powstrzymać. Zakochali się w sobie, podczas gdy bracia Vivian chodzili wokół niego groźnie.
Był na wojnie i pochodził z południa, gdzie czarny człowiek wcześnie nauczył się, że musi przeciwstawić się groźbom, bo inaczej nie jest mężczyzną. Chłopcy Baxtera nie mogli zastraszyć Baileya Johnsona, zwłaszcza po tym, jak Vivian kazała im się odczepić. Rodzice Vivian nie byli zadowoleni, że wyszła za mąż za człowieka z południa, który nie był ani lekarzem, ani prawnikiem. Powiedział, że jest dietetykiem. Baxterowie powiedzieli, że to znaczy, że jest po prostu murzyńskim kucharzem.
Vivian i Bailey opuścili skłóconą atmosferę Baxterów i przenieśli się do Kalifornii, gdzie urodził się mały Bailey. Ja pojawiłem się dwa lata później. Moi rodzice szybko udowodnili sobie nawzajem, że nie mogą pozostać razem. Byli zapałkami i benzyną. Kłócili się nawet o to, jak mają się rozstać. Żadne z nich nie chciało odpowiedzialności związanej z opieką nad dwójką maluchów. Rozstali się i wysłali mnie i Bailey do matki mojego ojca w Arkansas.
Miałam trzy lata, a Bailey pięć, kiedy przyjechaliśmy do Stamps w Arkansas. Mieliśmy identyfikatory na rękach i nie było nadzoru dorosłych. Później dowiedziałem się, że tragarze z wagonów Pullman i kelnerzy z wagonów restauracyjnych byli znani z tego, że zabierali dzieci z pociągów na północy i wsadzali je do innych pociągów jadących na południe.
Z wyjątkiem jednej przerażającej wizyty w St Louis, mieszkaliśmy z matką mojego ojca, babcią Annie Henderson, i jej drugim synem, wujkiem Willie, w Stamps do 13 roku życia. Louis trwała tylko chwilę, ale zostałam tam zgwałcona, a gwałciciel został zabity. Myślałam, że to ja spowodowałam jego śmierć, ponieważ wyjawiłam jego nazwisko rodzinie. Z poczucia winy przestałam rozmawiać z każdym oprócz Bailey. Uznałam, że mój głos był tak potężny, że mógł zabijać ludzi, ale nie mógł skrzywdzić mojego brata, ponieważ tak bardzo się kochaliśmy.
Moja matka i jej rodzina próbowali odwieść mnie od mutyzmu, ale nie wiedzieli tego, co ja wiedziałam: że mój głos był maszyną do zabijania. Wkrótce znudziło im się ponure, ciche dziecko i odesłali nas do babci Henderson w Arkansas, gdzie żyliśmy cicho i spokojnie pod opieką babci i pod czujnym okiem wuja.
Kiedy mój genialny brat Bailey miał 14 lat, osiągnął niebezpieczny wiek dla czarnego chłopca na podzielonym Południu. Był to czas, kiedy jeśli biała osoba szła jedyną wybrukowaną przecznicą w mieście, każdy Murzyn na ulicy musiał się odsunąć i iść w rynsztoku.
Bailey wykonywał niewypowiedziany rozkaz, ale czasami teatralnie zamachiwał ręką i głośno mówił: „Tak, proszę pana, pan jest szefem, szefem.”
Którzyś sąsiedzi widzieli, jak Bailey zachowywał się przed białymi ludźmi w centrum miasta i donieśli o tym babci. Ta zawołała nas obu i powiedziała do Baileya: „Junior” – jej przezwisko dla niego – „byłeś w centrum i się popisywałeś? Nie wiesz, że ci biali ludzie zabiją cię za wyśmiewanie się z nich?”
„Mama” – mój brat i ja często ją tak nazywaliśmy – „wszystko, co robię, to zejść z ulicy, po której chodzą. Tego właśnie chcą, prawda?”
„Junior, nie zgrywaj się ze mną. Wiedziałem, że nadejdzie czas, kiedy będziesz za stary na południe. Tylko nie spodziewałem się, że tak szybko. Napiszę do twojej mamy i taty. Ty i Maya, a zwłaszcza ty, Bailey, będziecie musieli wrócić do Kalifornii, i to szybko.”
Moja babcia powiedziała, że ona i ja pojedziemy do Kalifornii najpierw, a Bailey miesiąc później. Kiedy pociąg dotarł do Kalifornii, byłam już zbyt przerażona, by pogodzić się z myślą, że po tak długim czasie znów spotkam się z matką. Babcia kołysała mnie w ramionach i nuciła. Uspokoiłam się. Kiedy schodziliśmy po schodach pociągu, szukałem kogoś, kto mógłby być moją matką. Kiedy usłyszałam głos wołającej mnie babci, poszłam za głosem i wiedziałam, że się pomyliła, ale śliczna mała kobieta z czerwonymi ustami i na wysokich obcasach przybiegła do babci.
„Mama Annie! Matka Annie!”
Babcia otworzyła ramiona i objęła kobietę. Kiedy ramiona mamy opadły, kobieta zapytała: „Gdzie jest moje dziecko?”
Rozejrzała się i zobaczyła mnie. Chciałam zapaść się pod ziemię. Nie byłam ładna, ani nawet urocza. Ta kobieta, która wyglądała jak gwiazda filmowa, zasługiwała na lepiej wyglądającą córkę niż ja. Wiedziałam to i byłam pewna, że ona będzie to wiedziała, jak tylko mnie zobaczy.
„Maya, Marguerite, moje dziecko.” Nagle zostałam owinięta w jej ramionach i w jej perfumach. Odepchnęła się i spojrzała na mnie. „Och, dziecko, jesteś piękna i taka wysoka. Wyglądasz jak twój tatuś i ja. Tak się cieszę, że cię widzę.”
Moja babcia została w Kalifornii, obserwując mnie i wszystko, co działo się wokół mnie. A kiedy uznała, że wszystko jest w porządku, była szczęśliwa. Ja nie byłem.
Babcia uśmiechała się, kiedy moja matka puszczała jazz i bluesa bardzo głośno na swoim gramofonie. Czasami tańczyła tylko dlatego, że miała na to ochotę, sama, sama, na środku parkietu. Podczas gdy babcia akceptowała zachowanie tak odmienne, ja po prostu nie mogłem się do tego przyzwyczaić.
Moja matka obserwowała mnie bez słowa przez około dwa tygodnie. Potem miałyśmy to, co miało się stać znane jako „rozmowa na siedząco”.
Powiedziała: „Maya, nie akceptujesz mnie, bo nie jestem taka jak twoja babcia. To prawda. Nie jestem. Ale jestem twoją matką i pracuję jakąś część mojej anatomii off, aby zapłacić za ten dach nad twoją głową. Kiedy pójdziesz do szkoły, nauczyciel będzie się do ciebie uśmiechał, a ty odwzajemnisz uśmiech. Uczniowie, których nawet nie znasz, będą się uśmiechać i ty będziesz się uśmiechać. Ale z drugiej strony, ja jestem twoją matką. Jeśli możesz wymusić jeden uśmiech na swojej twarzy dla obcych ludzi, zrób to dla mnie. Obiecuję ci, że będę ci wdzięczna.”
Położyła swoją dłoń na moim policzku i uśmiechnęła się.
„No dalej, dziecko, uśmiechnij się dla Matki. No dalej. Bądź miłosierny.”
Zrobiła śmieszną minę i wbrew mojej woli uśmiechnąłem się. Pocałowała mnie w usta i zaczęła płakać. „Po raz pierwszy widzę, jak się uśmiechasz. To jest piękny uśmiech. Piękna córka matki potrafi się uśmiechać.”
Zaczynałem ją doceniać. Lubiłem słuchać jej śmiechu, ponieważ zauważyłem, że nigdy nie śmiała się z nikogo. Po kilku tygodniach stało się jasne, że nie używałem żadnego tytułu, kiedy z nią rozmawiałem. W rzeczywistości rzadko rozpoczynałem rozmowy. Najczęściej po prostu odpowiadałem, kiedy do mnie mówiono.
Zaprosiła mnie do swojego pokoju. Usiadła na swoim łóżku i nie zaprosiła mnie do siebie.
„Maya, jestem twoją matką. Pomimo tego, że opuściłam cię na wiele lat, jestem twoją matką. Wiesz o tym, prawda?”
Odpowiedziałam: „Tak, proszę pani.” Odpowiadałem jej krótko kilkoma słowami od czasu mojego przyjazdu do Kalifornii.
„Nie musisz mówić do mnie 'proszę pani’. Nie jesteś w Arkansas.”
„Nie, proszę pani. To znaczy nie.”
„Nie chcesz mówić do mnie 'mamo’, prawda?”
Milczałam.”
„Musisz mnie jakoś nazywać. Nie możemy iść przez życie bez zwracania się do mnie. Jak chciałabyś mnie nazwać?”
Myślałem o tym od chwili, gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy. Powiedziałam: „Pani.”
„Co?”
„Pani.”
„Dlaczego?”
„Bo jesteś piękna i nie wyglądasz jak matka.”
„No właśnie. Jestem Panią, i nadal twoją matką.”
„Tak, proszę pani. To znaczy tak.”
Wkrótce po przyjeździe Bailey do Kalifornii, Vivian Baxter powiedziała do mnie i Bailey: „Proszę usiąść, mam coś do powiedzenia.”
„Dowiedziałam się, że Maya nie chce nazywać mnie Matką. Ona ma dla mnie inne imię. Wygląda na to, że nie pasuję do jej wyobrażenia o matce. Chce mnie nazywać Panią.” Odczekała sekundę, po czym powiedziała: „I to mi się podoba. Powiedziała, że jestem piękna i miła, więc przypominam prawdziwą damę. Od teraz, Junior, możesz nazywać mnie Lady. W rzeczywistości, mam zamiar przedstawić się do ludzi jako Lady Jackson. Wszyscy możecie swobodnie nazywać mnie Lady. Każdy ma prawo do bycia nazywanym jakkolwiek chce być nazywany. Ja chcę być nazywana Lady.”
Bailey wskoczyła do swojego przemówienia. „W takim razie ja chcę być nazywana Bailey. Nienawidzę Juniora. Nie jestem małym chłopcem.”
Przez kilka sekund panowała cisza.”
„Więc tak będziesz się nazywać.”
Uśmiechnęłam się do „Lady”. Z wprowadzeniem swojego nowego imienia poradziła sobie z wdziękiem. Trudno było się jej oprzeć.
Kiedy miałam 17 lat urodziłam dziecko. Moja matka nigdy nie dała mi odczuć, że przyniosłam rodzinie zgorszenie. Dziecko nie było planowane i musiałabym przemyśleć plany dotyczące edukacji, ale dla Vivian Baxter to było życie, które jest życiem. Urodzenie dziecka, gdy byłam niezamężna, nie było złe. To było po prostu trochę niewygodne.
Znalazłam pracę, kiedy mój syn miał dwa miesiące. Poszłam do matki i powiedziałam jej: „Mamo, zamierzam się przeprowadzić.”
„Zamierzasz opuścić mój dom?”. Była wstrząśnięta.
Powiedziałam: „Tak. Znalazłam pracę i pokój z uprawnieniami do gotowania na korytarzu, a gospodyni będzie opiekunką do dziecka.”
Patrzyła na mnie na wpół z politowaniem, a na wpół z dumą.
Powiedziała: „Dobrze, idziesz, ale pamiętaj o tym: kiedy przekroczysz mój próg, zostałeś już wychowany. Dzięki temu, czego nauczyłeś się od swojej babci Henderson w Arkansas i czego nauczyłeś się ode mnie, znasz różnicę między dobrem a złem. Rób dobrze. Nie pozwól, aby ktokolwiek wychował cię inaczej, niż zostałeś wychowany. Wiedzcie, że zawsze będziecie musieli się dostosować, w związkach miłosnych, w przyjaźni, w społeczeństwie, w pracy, ale nie pozwólcie nikomu zmienić waszego zdania. I pamiętaj o tym: zawsze możesz wrócić do domu.”
Odeszłam i byłam z powrotem w mojej sypialni, zanim usłyszałam moje własne słowa odbijające się echem w moim umyśle. Nazwałam Lady „Matką”. Wiedziałam, że zauważyła, ale nigdy nie wspomniałyśmy o tym incydencie. Byłem świadomy, że po narodzinach mojego syna i decyzji o przeprowadzce i znalezieniu miejsca tylko dla nas dwóch, myślałem o Vivian Baxter jako o mojej matce.
Niepodległość to mocny łyk, a jeśli wypijesz go w młodości, może mieć taki sam wpływ na mózg jak młode wino. Nieważne, że jej smak nie zawsze jest atrakcyjny. Jest uzależniający i z każdym kolejnym drinkiem chcesz więcej.
W wieku 22 lat mieszkałem w San Francisco. Miałem pięcioletniego syna Guy’a, dwie prace i dwa wynajęte pokoje, z przywilejem gotowania na korytarzu.
Matka odbierała Guy’a dwa razy w tygodniu i zabierała go do swojego domu, gdzie karmiła go brzoskwiniami z kremem i hot-dogami, ale odwiedzałem ją tylko raz w miesiącu i w uzgodnionym terminie. Rozumiała i zachęcała mnie do samodzielności, a ja z niecierpliwością czekałam na nasze stałe spotkanie. Przy tej okazji gotowała jedno z moich ulubionych dań. Jedna randka na lunch utkwiła mi w pamięci. Nazywam ją Dniem Czerwonego Ryżu Vivian.
Kiedy dotarłam do domu przy Fulton Street, moja matka była pięknie ubrana. Jej makijaż był idealny i nosiła dobrą biżuterię. Duża część lunchu leżała już na kuchennym stole. W ten dawno miniony Dzień Czerwonego Ryżu, moja matka zaproponowała mi chrupiącego, sucho pieczonego kapłona, bez sosu i prostej sałatki z sałaty, bez pomidorów i ogórków. Obok jej talerza stała miseczka z szerokim ryjem przykryta talerzykiem. Kurczak i sałatka nie są tak widoczne w pamięci moich kubków smakowych, ale każde ziarenko czerwonego ryżu jest wyryte na powierzchni mojego języka na zawsze.
Moja matka miała plany na resztę popołudnia, więc zebrała swoje opakowania i razem wyszłyśmy z domu. Doszłyśmy do połowy przecznicy i ogarnął nas kłujący, kwaśny aromat octu z fabryki ogórków na rogu ulic Fillmore i Fulton. Ja szedłem przodem. Matka zatrzymała mnie i powiedziała: „Kochanie.”
Podeszłam do niej z powrotem.
„Kochanie, myślałam i teraz jestem pewna. Jesteś najwspanialszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem.”
Patrzyłem w dół na śliczną, małą kobietę, z jej perfekcyjnym makijażem, diamentowymi kolczykami i srebrnym szalikiem z lisa. Była podziwiana przez większość ludzi w czarnej społeczności San Francisco, a nawet niektórzy biali lubili ją i szanowali.
Kontynuowała. „Jesteś bardzo miła i bardzo inteligentna, a te elementy nie zawsze można znaleźć razem. Pani Eleanor Roosevelt, dr Mary McLeod Bethune i moja matka – tak, należysz do tej kategorii. Proszę, daj mi buziaka.”
Pocałowała mnie w usta, odwróciła się i przeszła na drugą stronę ulicy do swojego beżowo-brązowego Pontiaca. Zebrałem się w sobie i poszedłem w dół do Fillmore Street. Przeszedłem tam i czekałem na tramwaj numer 22.
Moja polityka niezależności nie pozwoliłaby mi przyjąć pieniędzy ani nawet podwózki od matki, ale z radością powitałem ją i jej mądrość. Teraz pomyślałem o tym, co powiedziała. Pomyślałem: „Przypuśćmy, że ona ma rację? Ona jest bardzo inteligentna i często mówiła, że nie boi się nikogo na tyle, by kłamać. Przypuśćmy, że naprawdę zostanę kimś. Wyobraź sobie.”
W tym momencie, kiedy wciąż czułem smak czerwonego ryżu, zdecydowałem, że nadszedł czas, aby skończyć z moimi niebezpiecznymi nawykami, takimi jak palenie, picie i przeklinanie. Przestałem przeklinać, ale minęło kilka lat zanim uporałem się z piciem i paleniem.
Wyobraź sobie, że naprawdę mogę stać się kimś. Pewnego dnia.
W Los Angeles zacząłem śpiewać w nocnym klubie. Poznałam wielkiego poetę Langstona Hughesa i powieściopisarza Johna Killensa. Powiedziałem im, że jestem poetą i chcę pisać. „Dlaczego nie przyjedziesz do Nowego Jorku?” zapytał John Killens. Dodał: „Przyjedź dowiedzieć się, czy naprawdę jesteś pisarzem.”
Poważnie rozważyłem zaproszenie. Pomyślałem: Mój syn ma 16 lat. Moglibyśmy po prostu przenieść się do Nowego Jorku. To byłoby dobre, a ja zostałbym pisarzem. Byłem wystarczająco młody i głupi, by myśleć, że gdybym tak powiedział, to tak by było.
Zadzwoniłem do matki. „Zamierzam pojechać do Nowego Jorku i bardzo bym chciała, żebyś się ze mną spotkała. Chcę tylko trochę pobyć z tobą, zanim opuszczę zachodnie wybrzeże.”
Odpowiedziała: „Och kochanie, ja też chcę cię zobaczyć, bo wybieram się na morze.”
„Zobaczyć co?”
„Zamierzam zostać marynarzem.”
Zapytałem: „Dlaczego, mamo?”. Miała licencję na nieruchomości, była pielęgniarką, posiadała dom gry i hotel. „Dlaczego chcesz iść na morze?”
„Ponieważ powiedzieli mi, że nie wpuszczą żadnej kobiety do swojego związku. Zasugerowali, że związek na pewno nie przyjmie Murzynki. Powiedziałam im: 'Chcecie się założyć?’ Postawię stopę w ich drzwiach aż do biodra, aż każda kobieta będzie mogła dostać się do tego związku i będzie mogła wejść na pokład statku i popłynąć w morze”. Nie kwestionowałam tego, że zrobi dokładnie to, co powiedziała, że zrobi.
Spotkałyśmy się kilka dni później we Fresno, w Kalifornii, w nowo zintegrowanym hotelu. Ona i ja wjechałyśmy na parking niemal w tym samym czasie. Przyniosłam swoją walizkę, a Matka powiedziała: „Połóż ją obok mojego samochodu. Połóż ją. A teraz chodź.” Weszłyśmy do lobby. Nawet w tym nowo zintegrowanym hotelu ludzie byli dosłownie zdumieni widząc dwie czarne kobiety wchodzące do środka. Moja matka zapytała: „Gdzie jest dzwonnik?”. Ktoś do niej podszedł. Powiedziała: „Torba mojej córki i moje torby są na zewnątrz obok czarnej Dodge. Przynieś je, proszę”. Poszedłem za nią, jak szła do biurka i powiedział do urzędnika, „Jestem pani Jackson i to jest moja córka, Miss Johnson, i mamy zarezerwowane pokoje.”
Urzędnik wpatrywał się w nas, jakbyśmy byli dzikie rzeczy z lasu. Spojrzał na swoją książkę i stwierdził, że rzeczywiście mamy rezerwacje. Moja matka wzięła klucze, które zaoferował i poszła za dzwonnikiem z torbami do windy.
Na piętrze zatrzymaliśmy się przed drzwiami i powiedziała: „Możesz zostawić mój bagaż tutaj z moim dzieckiem.” Dała mężczyźnie napiwek. Otworzyła swoją torbę i na wierzchu jej ubrania leżał rewolwer .38. Powiedziała: „Jeśli nie byli gotowi na integrację, byłam gotowa im ją pokazać. Dziecko, staraj się być gotowa na każdą sytuację, w jakiej się znajdziesz. Nie rób niczego, co uważasz za złe. Rób tylko to, co uważasz za słuszne, a potem bądź gotowa poprzeć to nawet swoim życiem.”
Dary odwagi mojej matki dla mnie były zarówno duże, jak i małe. Spotykałam miłości i traciłam miłości. Odważyłam się wyjechać do Afryki, aby mój syn mógł ukończyć szkołę średnią w Kairze. Mieszkałam z południowoafrykańskim bojownikiem o wolność, którego poznałam, gdy był w ONZ i domagał się zakończenia apartheidu. Oboje staraliśmy się, aby nasz związek był mocny i trwały. Kiedy nasze próby zawiodły, zabrałam syna do Ghany, a bojownik o wolność wrócił do południowej Afryki. Guy wstąpił na Uniwersytet w Ghanie. Moja matka napisała do mnie i powiedziała: „Codziennie odlatują stąd samoloty do Afryki. Jeśli będziesz mnie potrzebować, przyjadę.”
Spotykałam się z mężczyznami, niektórych z nich kochałam i ufałam im. Kiedy ostatni kochanek okazał się niewierny, byłam zdruzgotana i przeprowadziłam się z mojego domu w Ghanie do Karoliny Północnej.
Zaoferowano mi dożywotnią profesurę na Wake Forest University jako profesor Reynolds studiów amerykańskich. Podziękowałem administracji i przyjąłem zaproszenie. Miałam uczyć przez rok, a jeśli mi się spodoba, będę uczyć drugi rok. Po roku nauczania stwierdziłem, że źle zrozumiałem swoje powołanie. Myślałem, że jestem pisarzem, który może uczyć. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłem, że tak naprawdę byłem nauczycielem, który potrafił pisać. I osiadł w Wake Forest być nauczycielem do końca mojego życia.
Telefon przyniósł mnie przez kraj do łóżka szpitalnego mojej matki. Chociaż była blada, koloru popielatego, a jej oczy nie chciały pozostać skupione, uśmiechnęła się na mój widok.
Rokowania były mało obiecujące – dolegliwością matki był rak płuc wraz z rozedmą płuc, a oni szacowali, że może mieć najwyżej trzy miesiące życia.
Krótko po tym, Uniwersytet w Exeter zaprosił mnie do przyjazdu i nauczania przez trzy tygodnie jako wybitny profesor wizytujący. Podziękowałem administratorowi, ale odmówiłem, nie mogłem opuścić Karoliny Północnej, ponieważ moja matka była ciężko chora.
Kiedy Vivian Baxter usłyszała, że odrzuciłem zaproszenie, zawołała mnie do siebie. „Idź”, wyszeptała. „Idź. Będę tu, kiedy wrócisz!”
Kiedy wróciłem, Vivian Baxter była w śpiączce. Mimo to rozmawiałem z nią. Jej ręka leżała w mojej bez ruchu.
Trzeciego dnia po powrocie wziąłem ją za rękę i powiedziałem: „Powiedziano mi, że niektórym ludziom trzeba dać pozwolenie na odejście. Nie wiem, czy czekasz, ale mogę powiedzieć, że być może zrobiłaś wszystko, po co tu przyjechałaś.
„Byłaś ciężkim pracownikiem – białe, czarne, azjatyckie i latynoskie kobiety wypływają z portu w San Francisco dzięki tobie. Byłaś monterką statków, pielęgniarką, pośredniczką nieruchomości i fryzjerką. Wielu mężczyzn i – jeśli mnie pamięć nie myli – kilka kobiet ryzykowało życie, żeby cię kochać. Byłaś okropną matką małych dzieci, ale nigdy nie było nikogo wspanialszego od ciebie jako matki młodych dorosłych.”
Podwójnie ścisnęła moją dłoń. Pocałowałem jej palce. Potem poszłam do domu.
Obudziłam się o świcie i w piżamie zbiegłam na dół. Pojechałam do szpitala i zaparkowałam samochód na podwójnym parkingu. Nie czekałem na windy. Wbiegłam po schodach na jej piętro.
Pielęgniarka powiedziała: „Właśnie wyszła.”
Patrzyłam na pozbawioną życia postać mojej matki i myślałam o jej pasji i dowcipie. Wiedziałam, że zasługiwała na córkę, która ją kochała i miała dobrą pamięć, i dostała ją.”
– To jest zredagowany fragment z książki Mama & Ja & Mama, autorstwa Mayi Angelou, która ukaże się 11 kwietnia nakładem wydawnictwa Virago w cenie 12,99 funtów. Aby zamówić egzemplarz za £9.99 z darmową dostawą do Wielkiej Brytanii, wejdź na stronę guardian.co.uk/bookshop lub zadzwoń pod numer 0330 333 6846.
{{topLeft}}
{{bottomLeft}}
{{topRight}}
{{bottomRight}}
.
{{/goalExceededMarkerPercentage}}
{{/ticker}}
{{heading}}
{{#paragraphs}}
{{.}}
{{/paragraphs}}{{highlightedText}}
- Share on Facebook
- Share on Twitter
- Share via Email
- Share on LinkedIn
- Share on Pinterest
- Share on WhatsApp
- Share on Messenger
.