OLIGARCHIA CZY DEMOKRACJA?
Rosja stoi przed przełomową decyzją. Zasadniczym pytaniem dla Rosji jest, czy stanie się quasi-demokratyczną oligarchią o cechach korporacyjnych i kryminalnych, czy też podejmie trudniejszą, bolesną drogę do stania się normalną demokracją w stylu zachodnim z gospodarką rynkową. Komunizm nie jest już opcją. To zostało rozstrzygnięte w wyborach prezydenckich w 1996 roku.
Rosjanie dokonają tego fatalnego wyboru i będą jego głównymi ofiarami lub beneficjentami. Ale jego konsekwencje dla Amerykanów, Europejczyków i innych, którzy dzielą ten kurczący się glob, nie powinny być lekceważone. W przeciwieństwie do powszechnego w Stanach Zjednoczonych poglądu, że Rosja jest zasadniczo nieistotna lub ma drugorzędne znaczenie, nasz kontynentalny kraj, rozciągający się od Europy Wschodniej do górnej Azji, będzie ważny w następnym stuleciu ze względu na swoje położenie między Wschodem a Zachodem, posiadanie broni masowego rażenia, zasoby naturalne i potencjał jako rynek konsumencki.
W przeciwieństwie do poprzednich wyborów w najnowszej historii Rosji, decyzja nie zostanie podjęta jednego dnia przez zamach stanu lub wybory. Będzie ona raczej ewoluować poprzez wiele decyzji podejmowanych przez miliony ludzi w Rosji, zarówno przywódców, jak i zwykłych obywateli, w ciągu najbliższych lat. Nawet zwolnienie przez prezydenta Borysa Jelcyna znacznej części jego gabinetu w marcu, choć głęboko niepokojące, było jeszcze jednym wybojem na drodze, a nie końcem podróży. Niemniej jednak, wybrana droga będzie nie mniej ważna niż wybory dokonane wcześniej w tej dekadzie, jeśli chodzi o wpływ na społeczeństwo, w którym żyją nasze dzieci i wnuki.
Państwa korporatystyczne, naznaczone przestępczością na wysokim poziomie, ale noszące znamiona demokracji, różnią się od demokracji rynkowych w stylu zachodnim bardziej niż się to czasem uznaje. Ich rynki są napędzane przez oligarchów, których najwyższym celem jest zwiększanie osobistego bogactwa. Wolność prasy i inne swobody obywatelskie są tłumione. Prawa są często ignorowane lub zawieszane, a konstytucje przestrzegane tylko wtedy, gdy jest to wygodne. Korupcja szerzy się od ulic do salonów władzy. Osobistości, kontakty i klany liczą się bardziej niż instytucje i prawa. Przykładem mogą być nieszczęśliwe doświadczenia wielu krajów Ameryki Łacińskiej w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku.
Alternatywnie, w demokracjach w stylu zachodnim rynki są napędzane przez konsumentów. Polityka gospodarcza rządu ma służyć narodowi, a nie tym, którzy są u władzy. Dzięki ciężkiej pracy obywatele mogą odnieść sukces. Wolność osobista jest powszechnie szanowana, w tym prawo do wyrażania opinii, które różnią się od opinii rządu. Rządy cywilne są niekwestionowane. Korupcja jest zazwyczaj minimalna, a jej rozprzestrzenianie się szybko kontrolowane. Prawa i konstytucje są respektowane zarówno przez przywódców rządowych, jak i obywateli. Kontrast z oligarchią jest wyraźny. W ciągu ostatniego roku coraz więcej Rosjan zaczęło zdawać sobie sprawę, że ich kraj stoi na rozdrożu.
RUSSIA’S ROBBER BARONS
Rosyjska gospodarka wykazuje dziś oznaki ewolucji w kierunku kapitalizmu w stylu zachodnim z jednej strony i konsolidacji korporacjonistycznego, przestępczego kapitalizmu z drugiej. Zachodnia mądrość konwencjonalna kładzie nacisk na ten pierwszy rodzaj kapitalizmu i widzi Rosję stale zmierzającą w kierunku gospodarki rynkowej. Rzeczywiście, Rosji udało się obniżyć inflację i, w rozsądnych granicach, ustabilizować swoją walutę. Moskwa jest miastem rozkwitu. Niektóre z nowo powstałych i sprywatyzowanych korporacji, które działają z międzynarodową mentalnością i ambicjami, torują sobie drogę na szczyt. Niektóre regiony kraju otrzymały korzystne międzynarodowe ratingi kredytowe, a kilka rosyjskich firm przeprowadziło udane międzynarodowe emisje obligacji. Młodzi ludzie są gotowi przystosować się do nowego systemu rynkowego i ustrzec się przed przestępczością, ponieważ kraj wypracowuje nowe zasady. Międzynarodowy Fundusz Walutowy, choć od czasu do czasu opóźnia transze pożyczki w wysokości 10 miliardów dolarów z powodu słabej ściągalności podatków, zawsze wydaje się je przywracać po obietnicach wysokich urzędników rosyjskich, że będzie lepiej. Wszystko to pozornie wskazuje na drogę znormalizowanej zachodniej gospodarki rynkowej.
Ale chociaż Rosja ma swoje sukcesy gospodarcze, wiele aspektów gospodarki sugeruje, że zmierza ona w kierunku rynku korporacyjnego, na którym szerzy się korupcja. Najważniejszym z tych trendów jest wzrost znaczenia rosyjskich oligarchów, którzy stworzyli formę kapitalizmu typu „robber-baron”. Nie tworząc otwartego rynku, Rosja skonsolidowała półprzestępczą oligarchię, która w dużej mierze istniała już w starym systemie sowieckim. Po upadku komunizmu zmieniła ona jedynie swój wygląd, tak jak wąż zrzuca skórę.
Nowa elita rządząca nie jest ani demokratyczna, ani komunistyczna, ani konserwatywna, ani liberalna – jest po prostu pazerna i chciwa. W wywiadzie opublikowanym w Financial Times w listopadzie 1996 roku, jeden z rosyjskich potentatów stwierdził, że siedmiu największych bankierów w kraju, którzy stali się rdzeniem kampanii reelekcyjnej Jelcyna, kontroluje ponad połowę rosyjskiej gospodarki. Nikt nie ma wątpliwości, że ci kapitaliści z nomenklatury mają ogromny wpływ na rosyjską gospodarkę, ale ich rynek wewnętrznych transakcji i powiązań politycznych stoi na drodze do otwartej gospodarki, która przyniosłaby korzyści wszystkim obywatelom Rosji. Rynek „robber-baron” nie może zajmować się ważnymi kwestiami społecznymi i gospodarczymi. Zajmuje się przede wszystkim kwestiami, które mają wpływ na krótkoterminową władzę i dobrobyt jego panów.
Na ostatnich debatach na Sympozjum Inwestycyjnym USA-Rosja na Uniwersytecie Harvarda oraz na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos zachodni inwestorzy ostro skrytykowali mentalność „robber-barona” wielu rosyjskich liderów biznesu oraz proces prywatyzacji pod kierownictwem byłego wicepremiera Anatolija Czubajsa. Jak to ujął George Soros, najpierw „rozkradziono aktywa państwa, a następnie, gdy samo państwo stało się cenne jako źródło legitymizacji, również je rozkradziono.”
Przykładem tego, jak działają ci potentaci, jest przeprowadzona zeszłego lata przez państwo aukcja giganta telekomunikacyjnego Swiatazinvest. Aukcja ta miała być pierwszą, w której na prywatyzującą się firmę składano konkurencyjne oferty. W przeciwieństwie do wcześniejszych aukcji, podczas których potentaci współpracowali, aby zdobyć ogromne udziały w przemyśle za ułamek ich rzeczywistej wartości, podczas aukcji Svyazinvestu liderzy rywalizujących syndykatów przemysłowych nie mogli dojść do porozumienia, kto otrzyma firmę, i dlatego byli zmuszeni licytować przeciwko sobie. Wojna bankierów”, która się wywiązała, toczyła się nie za pomocą kul, lecz oskarżeń o kradzież, wysuwanych przez ich media. W rezultacie niektórzy z tych potentatów zostali usunięci ze stanowisk rządowych, a Czubajsowi i jego zespołowi prywatyzacyjnemu postawiono zarzuty korupcyjne. Takie fiasko trudno uznać za przejaw zdrowego systemu kapitalistycznego. Co gorsza, w chwili pisania tego tekstu ci sami gracze przygotowują się do drugiej rundy wojny – aukcji spółki naftowej Rosnieft.
Istnieje wiele powodów, dla których krajowi posiadającemu broń jądrową, chemiczną i biologiczną nie można pozwolić na pogrążenie się w chaosie rządów półprzestępczych, korporacyjnych, oligarchicznych baronów-rabusiów. Niestety, mylą się ci, którzy wierzą, że kapitalizm baronów-rabusiów w końcu ustąpi miejsca gospodarce rynkowej przynoszącej korzyści wszystkim członkom społeczeństwa, jak to miało miejsce w Stanach Zjednoczonych na przełomie wieków. Ameryka miała ugruntowaną klasę średnią z etyką pracy i rząd, który pozostawał w dużej mierze wolny od infiltracji baronów-rabusiów. Amerykańscy potentaci wciąż inwestowali w swoim własnym kraju. Rosyjscy baronowie-rabusie tłumią wzrost gospodarczy swojej ojczyzny, kradnąc z Rosji i inwestując za granicą. W późnych latach 90-tych Rosja nie ma rodzącej się klasy średniej, a oligarchia, która jest głęboko zaangażowana w rząd, może zmieniać politykę dla swoich prywatnych korzyści.
W międzyczasie, podczas gdy wielcy chłopcy – wszyscy są mężczyznami – walczą o coraz większy kawałek rosyjskiego tortu gospodarczego, rząd nie był w stanie stworzyć warunków ekonomicznych, w których większość Rosjan może się rozwijać. Problem polega nie tylko na tym, że większość Rosjan żyje w gorszej sytuacji niż przed rozpoczęciem transformacji gospodarczej, ale także na tym, że nie może stać się lepsza. Gospodarka znajduje się w stagnacji na poziomie o połowę niższym niż w 1989 roku. Realne dochody spadły o jedną trzecią, a standardy życia w większości regionów pogorszyły się do poziomu nienotowanego od dziesięcioleci. Rządowe próby ograniczenia inflacji doprowadziły nie tylko do ogromnych zaległości płacowych i emerytalnych, ale także do niemożności zapłacenia przez rząd rachunków za zużyte towary i usługi. Doprowadziło to do całkowitego chaosu płatniczego, w którym do 75% towarów i usług opłacanych jest albo w naturze, albo wekslami, których nie można spieniężyć, albo też dokonuje się transakcji nielegalnymi kanałami, aby całkowicie uniknąć płacenia podatków. Realnie rzecz biorąc, rządowe emerytury i płace zostały zredukowane do 40 procent lub mniej ich pierwotnej wartości, a rząd nadal nie jest w stanie zebrać wystarczającej ilości podatków, aby pokryć te wydatki. Wpływy podatkowe spadły do poziomu poniżej 20 procent PKB kraju. Tymczasem dług zagraniczny gwałtownie wzrósł, a dług krajowy, który jeszcze dziesięć lat temu był bliski zeru, osiągnął prawie 15 procent PKB. Obsługa tych długów, spłacanych miejscowym bankierom i zagranicznym spekulantom po niebotycznych stopach procentowych, pochłonie w 1998 roku nie mniej niż 25 procent wszystkich wydatków państwa. Obecna rosyjska gospodarka rynkowa stworzyła garstkę super-bogatych jednostek, pozostawiając resztę ludzi na pastwę losu. Nic dziwnego, że ta polityka gospodarcza spowodowała, że około 250 komunistów i 50 ultranacjonalistycznych Żyrinowskich zostało wybranych do 450-osobowej Dumy Państwowej w 1995 roku.
Co więcej, Rosja jest nękana przez problem korupcji przypominający ten z Ameryki Łacińskiej w latach 70-tych i 80-tych. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju klasyfikuje Rosję jako najbardziej skorumpowaną dużą gospodarkę na świecie. Kradzież przenika kraj, od przestępczości ulicznej, przez porachunki mafijne, nielegalne transakcje książkowe w kremlowskich kuluarach, po ustawiane przetargi na udziały w prywatyzowanych firmach. Ostatnie sondaże Fundacji Opinii Publicznej pokazują, że Rosjanie wierzą, iż najlepszym sposobem na awans są kontakty i korupcja. Kiedy poproszono ich o wybranie kryteriów niezbędnych do osiągnięcia bogactwa w dzisiejszej Rosji, 88 procent wybrało znajomości, a 76 procent – nieuczciwość. Tylko 39% wskazało na ciężką pracę. Każdy, kto spróbuje założyć mały biznes w Rosji, spotka się z żądaniami wymuszeń ze strony mafii, więc nie ma żadnej zachęty do przedsiębiorczości. Lepiej zostać w domu i uprawiać ziemniaki w swojej chacie. Rynek, na którym panuje przestępczość, nie może być efektywny. Bez pewności co do przyszłości, z inflacją czy bez, nikt nie będzie inwestował. Taki rynek może przez jakiś czas utrzymywać obecny poziom konsumpcji, który dla większości społeczeństwa oznacza pół-niedorozwój, ale nie zapewnia i nie może zapewnić żadnego postępu.
Przy takich problemach, pomimo dobrych wiadomości o rosyjskiej gospodarce z ostatniego roku, jest jasne, że rosyjski rynek nadal zmierza w kierunku korporacjonistycznej, kryminalistycznej i oligarchicznej ścieżki.
NIEDOKOŃCZONA DEMOKRACJA
Na mieszaną ocenę zasługują również obecne instytucje demokratyczne Rosji. Z pewnością istnieją powody do optymizmu. Rosjanie są bardziej wolni niż kiedykolwiek w swojej historii. Mogą teraz czytać, co im się podoba, podróżować, rozmawiać, czcić i gromadzić się. Obywatele Rosji szybko przyzwyczaili się do tych swobód. Postęp technologiczny, taki jak Internet, faksy i telefony komórkowe, sprawi, że żadne źródło nie będzie już w stanie zmonopolizować informacji w Rosji. Poprzez ten ciągły kontakt ze światem, z każdym dniem, Rosja staje się bardziej znormalizowanym społeczeństwem.
Prawdopodobnie najczęściej przytaczanym przykładem udanej rosyjskiej demokracji są rosyjskie wybory. W ciągu ostatnich trzech lat wybory stały się akceptowaną częścią rosyjskiego życia. Nie zawsze tak było. Jeszcze trzy lata temu w Rosji toczyła się dyskusja, czy rządzące władze w ogóle pozwolą na przeprowadzenie wyborów. Jednak począwszy od wyborów do Dumy w grudniu 1995 roku, poprzez wybory prezydenckie w czerwcu 1996 roku, aż po kolejne wybory gubernatorskie i do regionalnych organów ustawodawczych, w Federacji Rosyjskiej raz po raz z powodzeniem przeprowadzano wybory. W wielu z tych konkursów, zwłaszcza w wyborach do Dumy i niektórych regionalnych wyścigach gubernatorskich, zwyciężali i obejmowali urzędy kandydaci opozycji z partii komunistycznych i innych partii. Z małymi wyjątkami, głosowanie i liczenie głosów przebiegało spokojnie i stosunkowo swobodnie, a frekwencja wyborcza była wyższa niż w Stanach Zjednoczonych.
Chociaż ostatnie wybory są pozytywnym wydarzeniem w tworzeniu rosyjskich instytucji demokratycznych, pewne niepokojące tendencje wskazują na kłopoty w przyszłości. Podczas gdy międzynarodowi obserwatorzy uznali rosyjskie głosowanie za wolne i uczciwe, rosyjskie kampanie wyborcze – szczególnie wybory prezydenckie w 1996 roku – były notorycznie nieuczciwe. Limity wydatków są nagminnie ignorowane. Chociaż nie ujawniono żadnych rzeczywistych danych, szacuje się, że kampania prezydencka Jelcyna w 1996 roku kosztowała co najmniej 500 milionów dolarów. Niektórzy szacują ją nawet na 1 miliard dolarów. (Dla porównania, kampania Billa Clintona w prawyborach i wyborach powszechnych w tym samym roku kosztowała łącznie 113 milionów dolarów). Oficjalnie rosyjskie kampanie prezydenckie mogły wydać tylko 2,9 miliona dolarów, ale nadmierne wydatki Jelcyna nie wywołały większego oburzenia ani nie spowodowały wszczęcia postępowania sądowego.
Być może jeszcze bardziej niepokojące jest często cytowane badanie Europejskiego Instytutu Mediów, które dokumentuje rażącą pro-jelcynowską stronniczość mediów. Według EIM, Jelcyn cieszył się 53 procentami wszystkich relacji w mediach, podczas gdy jego najbliższy konkurent, Giennadij Ziuganow z Partii Komunistycznej, otrzymał tylko 18 procent. Jelcyn występował w telewizji częściej niż wszyscy pozostali kandydaci razem wzięci. Co więcej, relacje z wyborów były wyjątkowo nachylone na korzyść prezydenta. Przyznając kandydatom punkt za każdy pozytywny artykuł i odejmując punkt za każdy negatywny, Jelcyn uzyskał przed pierwszą turą wyborów +492 punktów; Ziuganow -313. W drugiej turze Jelcyn miał +247 punktów, a Ziuganow -240, mimo że na tydzień przed wyborami Jelcyn zniknął z pola widzenia opinii publicznej.
Polityka wyborcza, jak wiele innych w Rosji, również znajduje się na rozwidleniu dróg. W miarę jak rosyjscy konsultanci polityczni poznają kolejne sztuczki, wzrasta niebezpieczeństwo, że mogą oni połączyć się z baronami-rabusiami i próbować przekształcić przyszłe rosyjskie wybory w nic innego, jak tylko szatę graficzną dla nieusuwalnych rządów oligarchicznych – tak jak to miało miejsce w Związku Radzieckim, gdzie wyniki były z góry określone, a ludzie byli tylko dodatkiem.
Rosyjskie instytucje demokratyczne nie rozwinęły się tak dobrze, jak wybory. Jak pokazują ostatnie zwolnienia w rządzie, system kontroli i równowagi jest słabo rozwinięty, co sprawia, że kraj jest podatny na kaprysy zmiennego szefa rządu. Rządy prawa często nie są respektowane. Sądownicza gałąź rządu pozostaje pod nadmiernym wpływem władzy wykonawczej. Niższa izba parlamentu poczyniła pewne postępy, stając się czymś więcej niż tylko izbą do rozmów, w której od czasu do czasu wybuchają bójki, a władza wykonawcza musi teraz lobbować Dumę, by ta uchwaliła budżet, traktat o rozpoczęciu II wojny światowej i inne kluczowe sprawy. Ale Jelcyn i jego ekipa wciąż mają możliwość całkowitego ominięcia Dumy – a tym samym zignorowania konstytucji – jeśli Duma nie zgadza się z inicjatywą władzy wykonawczej lub nie chce dać się przekonać obietnicami nowego comiesięcznego spotkania przywódców z prezydentem i premierem. Strategia ta jest rutynowo stosowana w przypadku budżetu, gdzie zawierane są kompromisy, aby zapewnić jego przyjęcie, a następnie jest on ignorowany przez cały rok. Innym przykładem jest uporczywa pogłoska, że Jelcyn będzie się starał o niekonstytucyjną trzecią kadencję jako prezydent.
Żadna udana demokracja nie funkcjonuje bez jakiegoś systemu partii politycznych, ale próby stworzenia takiego systemu w Rosji okazały się jednoznacznym rozczarowaniem. Chociaż w Dumie istnieją frakcje polityczne o różnym stopniu aktywności regionalnej, z kilku powodów nie udało się stworzyć w Rosji prawdziwie funkcjonującego systemu partyjnego. Po pierwsze, po 70 latach „rządów partyjnych” Rosjanie są ze zrozumiałych względów sceptyczni wobec partii politycznych. Po drugie, działania prezydenta Jelcyna aktywnie podważają rozwój systemu partyjnego. Odrzucając jakąkolwiek przynależność partyjną, prezydent zachowuje się tak, jakby partie i ich rozwój były kwestią drugorzędną w procesie konsolidacji rosyjskiej demokracji. Jelcyn akceptuje pomoc partii o podobnych poglądach, gdy jest to politycznie wygodne, i dystansuje się od nich, gdy nie jest to możliwe. Tak więc żadna partia nie jest prawdziwą partią władzy, a Jelcyn nie może być odpowiedzialny przed narodem bez wyborów powszechnych. Po trzecie, z powodów politycznych Jelcyn starał się w przeszłości ograniczyć rozwój partii, próbując zlikwidować system „list partyjnych”, który wybiera połowę Dumy, sadzając na miejscach tylko te partie, które zdobyły ponad pięć procent głosów. W 1995 roku udało się to tylko czterem partiom, a ponad połowa miejsc w Dumie przypadła partiom opozycyjnym wobec administracji Jelcyna. System list gwarantuje istnienie partii w jakiejś części rosyjskiego społeczeństwa, ale w 1998 roku Jelcyn ponowił wezwanie do jego zmiany. Aby lepiej kontrolować Dumę, opowiada się za tym, aby cała izba była wybierana z okręgów regionalnych, podobnie jak w amerykańskiej Izbie Reprezentantów. Dzięki większej kontroli nad lokalnymi liderami Jelcyn wierzy, że może wpłynąć na to, kto zdobędzie miejsca w Dumie. W rzeczywistości jednak wiele z tych mandatów kupiłaby zorganizowana przestępczość. Jeśli Jelcynowi uda się zlikwidować system list partyjnych, to zniszczy on jedyną arenę w rosyjskim społeczeństwie, na której obecnie istnieją partie, nie minimalizując przy tym głównego źródła opozycji. Taka strategia zaszkodziłaby Jelcynowi politycznie, ale co gorsza, zaszkodziłaby rosyjskiej demokracji, która potrzebuje funkcjonującego systemu partyjnego, aby ludzie mogli wyrażać swoje poglądy wobec rządu.
Rosyjskie media również zasługują na mieszaną ocenę. Z jednej strony, Rosjanie mają do wyboru wiele źródeł informacji. Istnieją gazety opozycyjne, a dziennikarze mają swobodę w prowadzeniu śledztw i pisaniu własnych opinii. Listopadowy skandal z płatnościami za książki, w którym ujawniono, że wysocy rangą członkowie zespołu ekonomicznego Jelcyna przyjęli 500 000 dolarów za napisanie książki o prywatyzacji, wybuchł po raz pierwszy w rosyjskich mediach. Przywódcy polityczni pojawiają się w programach takich jak „Bohater dnia” czy „Itogi”, aby wyjaśnić ludziom swoje poglądy. Mimo to, w ciągu ostatnich dwóch lat media zostały całkowicie opanowane przez oligarchów, którzy są częścią rządu i wykorzystują swoje redakcje i programistów do promowania własnych egoistycznych programów. Nigdzie nie było to bardziej widoczne niż przy okazji przetargu na Svyazinvest latem ubiegłego roku, kiedy to w mediach rozegrała się „wojna bankierów”. Czytając określoną gazetę lub oglądając określoną stację telewizyjną, obywatel rosyjski otrzymywał albo jedną, albo drugą wersję prawdy, przedstawianą przez jednego lub drugiego barona-rabusia. Co przygnębiające, rosyjski serwis Radia Wolna Europa/Radia Wolność pozostaje głównym dostawcą bezstronnych wiadomości dla Rosji, tak jak to było w czasach sowieckich.
Podsumowując, rosyjska demokracja ma jeszcze długą drogę do przebycia. To prawda, że wybory się odbywają, wolności są przestrzegane, partie istnieją, a media wyrażają różne poglądy, ale takie minimalne instytucje demokratyczne istnieją zarówno w Ameryce Łacińskiej, jak i w demokracjach zachodnich. Rosji jest lepiej z jej niedoskonałymi instytucjami niż bez nich, ale nie odzwierciedlają one jeszcze właściwie potrzeb i woli narodu.
ZACHÓD
W październiku 1996 roku Władimir Neczaj, dyrektor kompleksu nuklearnego w pobliżu uralskiego miasta Czelabińsk, popełnił samobójstwo, ponieważ nie miał pieniędzy na wypłatę wynagrodzeń dla swoich pracowników i nie mógł już dłużej zapewnić bezpieczeństwa działalności zakładu. Jego samobójstwo uwypukliło najpoważniejsze zagrożenie dla wszystkich graczy w pozimnowojennym świecie: utratę kontroli nad radzieckim arsenałem broni jądrowej, biologicznej i chemicznej. Rosnące ryzyko chaosu w mocarstwie nuklearnym uwidacznia się również w pogłoskach o przemycie broni jądrowej. Rosja posiada tysiące ton materiałów jądrowych, chemicznych i biologicznych. Pod rządami skorumpowanej oligarchii, uran i wąglik mogą stać się towarami czarnorynkowymi, dostępnymi dla każdego. Kontrola nad rosyjską bronią masowego rażenia jest kwestią światowego bezpieczeństwa, która nie może być ignorowana ani przez Rosję, ani przez Zachód.
Rosja i Zachód stoją przed innymi wspólnymi wyzwaniami. Rosja graniczy z jednymi z najbardziej niestabilnych regionów na świecie. Przez wieki pełniła rolę bufora między tymi niestabilnymi regionami a Europą. Dziś ten mur ma nie mniejsze znaczenie, ponieważ handel narkotykami, terroryzm i przemyt broni stają się coraz bardziej powszechne. Rosyjski mur z dziurami byłby niebezpieczny dla Europy.
Co więcej, Rosja i Zachód podzielają pragnienie stabilności w celu promowania rozwoju gospodarczego. W ostatnich miesiącach Zachód skupił się na rozwoju zasobów ropy naftowej w regionie Morza Kaspijskiego. Rosja jest kluczowym graczem na tym obszarze, a znalezienie pokojowego rozwiązania kwestii czeczeńskiej odegra dużą rolę w określeniu, w jaki sposób ropa opuści ten region. Co więcej, Rosja jest prawdopodobnie największym niewykorzystanym rynkiem gospodarczym na świecie. Stabilność umożliwia rozwój rosyjskiej gospodarki i stanowi wielką szansę dla zachodnich firm i gospodarek.
Demokracja w zachodnim stylu w Rosji byłaby partnerem Zachodu w stawianiu czoła wyzwaniom XXI wieku. Rosja i Zachód współpracowałyby lepiej w celu utrzymania kontroli nad bronią masowego rażenia i byłyby bardziej skłonne do współpracy w powstrzymywaniu regionalnych konfliktów w zapalnych obszarach, takich jak Kaukaz i Bliski Wschód. Wreszcie, rządy prawa regulowałyby stosunki biznesowe i pozwoliłyby na rozwój gospodarczy i wzrost korzystny dla obu społeczeństw.
Korporacjonistyczny rząd rosyjski byłby bardziej wymagający i mniej stabilny. Realiści mogą argumentować, że korporacyjny rząd rosyjski ceniłby sobie przede wszystkim stabilność i dlatego współpracowałby z Zachodem, aby zapewnić status quo. Jednak taki system, choć na pozór stabilny, byłby zbudowany na fałszywych fundamentach, podobnie jak dzisiejsza Indonezja, gdzie każda zmiana przywództwa może podważyć cały porządek. Niekoniecznie byłaby to też władza status quo. Inny scenariusz zakłada, że taki rząd stałby się kontrowersyjny i podejrzliwy wobec działań i celów Zachodu. Współpraca w ważnych kwestiach globalnych byłaby mniejsza, a zasady i prawa zmieniałyby się, aby dopasować się do osobowości, hamując rozwój gospodarczy.
Na wybór Rosji duży wpływ będzie miał Zachód. Niestety, jak do tej pory, Zachód nie zawsze promował właściwą drogę. Nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż w debacie na temat rozszerzenia NATO. Jeśli sojusz wojskowy zbliża się do granic jakiegoś kraju bez włączenia tego kraju, oznacza to, że polityka zagraniczna tego kraju poniosła sromotną porażkę. Mówienie, że jest to inne NATO, NATO, które nie jest już sojuszem wojskowym, jest niedorzeczne. To tak, jakby powiedzieć, że ta ogromna rzecz zmierzająca w kierunku waszego ogrodu nie jest czołgiem, ponieważ jest pomalowana na różowo, niesie kwiaty i gra wesołą muzykę. Nie ma znaczenia jak go ubierzesz; różowy czołg to nadal czołg.
Najważniejszym przesłaniem ekspansji NATO dla Rosjan jest jednak to, że przywódcy polityczni Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych nie wierzą, że Rosja może stać się prawdziwą demokracją w stylu zachodnim w ciągu następnej dekady lub tak. W ich oczach Rosja, ze względu na swoją historię, jest demokracją drugiej kategorii. Być może jest to zrozumiałe. Połączenie Czeczenii (samowolna wojna, w której Rosja niepotrzebnie zabiła 100 000 ludzi), upadek rosyjskiej armii, nieudane reformy gospodarcze, półprzestępczy rząd i nieprzewidywalność Jelcyna dały Zachodowi wystarczające uzasadnienie, by stwierdzić, że Rosja na razie nie może być niezawodnym partnerem i dlatego należy kontynuować ekspansję NATO.
Ironicznie, gdyby Stany Zjednoczone wyjaśniły swoje parcie do rozszerzenia NATO w tych kategoriach Rosjanom, to przynajmniej zrozumieliby oni, dlaczego sojusz się rozszerza i szanowaliby Zachód za jego uczciwość. Ale kiedy Zachód mówi Rosjanom: „Rosyjska demokracja jest w porządku, rosyjskie rynki są w porządku, relacje Rosji z Zachodem są w porządku, i dlatego NATO rozszerza się do granic Rosji”, logika nie działa, pozostawiając rosyjski naród i jego przywódców oszołomionych i rozgoryczonych. Ta niechęć będzie się tylko pogłębiać, jeśli Zachód będzie kontynuował swoją dwulicową politykę.
Na koniec, upór Zachodu w promowaniu osobowości, a nie instytucji, również przeszkadza Rosji w wyborze właściwej drogi. Zachód stawia na faworytów, a ja wiem, że jestem jednym z nich, chociaż nie jestem u władzy. Niebezpieczeństwo pojawia się wtedy, gdy Zachód, promując retorykę demokracji i kapitalizmu, popiera Borysa Jelcyna, Anatolija Czubajsa, Wiktora Czernomyrdina, Borysa Niemcowa i Jegora Gajdara nawet wtedy, gdy podejmują oni działania, które nie sprzyjają demokracji i rynkom. Kiedy Jelcyn rozkazał czołgom ostrzelać rosyjski parlament, Zachód go poparł, podobnie jak – przynajmniej publicznie – kiedy rozkazał armii rozpocząć wojnę w Czeczenii. To doprowadziło większość Rosjan do przekonania, że gdyby Jelcyn odwołał wybory prezydenckie w 1996 roku, Zachód poparłby jego wybór, pomimo faktu, że decyzja ta zakończyłaby rodzący się w Rosji eksperyment demokratyczny.
CO NALEŻY ZROBIĆ?
Rosja, która pracuje dla swoich obywateli i odgrywa konstruktywną rolę w światowej polityce, będzie Rosją, która dobrze wybrała. Aby osiągnąć taki rezultat, należy ustanowić nowy zestaw zasad. Najważniejszym krokiem jest oddzielenie biznesu od władzy politycznej w celu walki z korupcją. Musi nastąpić zdecydowane zerwanie z dziedzictwem przeszłości, kiedy to władza administracyjna stała ponad prawem. Poszczególne przedsiębiorstwa powinny być regulowane przez ustawodawstwo, a nie przez urzędników państwowych czy lokalnych baronów, których często trudno odróżnić od przywódców gangów. Należy ograniczyć władzę potentatów naftowych i gazowych, którzy czerpią ogromne zyski z zasobów naturalnych kraju. Powinni oni być odpowiedzialni przed parlamentem, a ich działalność powinna stać się przejrzysta i podlegać kontroli publicznej.
Obecny system zarządzania gospodarką, w którym większość dużych przedsiębiorstw jest zarządzana przez insiderów, którzy lekceważą prawa właścicieli, musi zostać radykalnie zreformowany. Przedsiębiorstwa „kolektywne”, których styl zarządzania i obowiązki przypominają czasy sowieckie, powinny zostać zlikwidowane. W ich miejsce rząd musi zachęcać do odpowiedzialnego zarządzania opartego na koncepcji własności prywatnej, która zapewnia i chroni prawa właścicieli. Prawo upadłościowe powinno być w pełni egzekwowane, aby pomóc wyeliminować niekompetentnych menedżerów, oszustów i dyrektorów w stylu sowieckim, którzy nie potrafią dostosować się do realiów rynkowych. Przedsiębiorstwa, które trzymają się pracowników i nie produkują nic poza długami, powinny zostać zamknięte lub sprzedane.
Otwarta księgowość, która spełnia międzynarodowe standardy, jest warunkiem wstępnym do kontrolowania korupcji. Potrzebne jest także silne, niezależne i nieprzekupne sądownictwo, które pociągnie do odpowiedzialności nieuczciwych urzędników. Aby ułatwić nadzór, wysocy urzędnicy państwowi powinni dwa razy w roku podpisywać deklaracje o dochodach, majątku i wydatkach swoich i swoich rodzin, które byłyby kontrolowane przez niezależny wymiar sprawiedliwości. Prawo chroniące członków Dumy przed oskarżeniami powinno być natychmiast uchylone. Odrażająca jest duża liczba przestępców, którzy ubiegają się o mandaty w Dumie, aby uzyskać immunitet. Jak władza ustawodawcza może walczyć z korupcją, jeśli jej członkowie mają własne interesy na boku?
Wolna konkurencja musi być promowana poprzez zachęcanie małych i średnich przedsiębiorstw oraz poprzez usuwanie biurokracji i nadmiernych regulacji, które stoją na ich drodze. Dawne radzieckie monopole powinny zostać zniszczone, aby wyeliminować dominację małej grupy dużych firm, które wytwarzają połowę PKB kraju, a zatrudniają tylko trzy procent siły roboczej. Niezbędna jest również reforma rolna, ponieważ nie może być mowy o stabilnym rozwoju sektora rolnego, dopóki większa część ziemi w kraju nie zostanie odebrana oligarchicznym właścicielom ziemskim, którzy „odziedziczyli” ją po państwie radzieckim. Wreszcie, zarówno władza, jak i zasoby finansowe muszą zostać zdecentralizowane. Rosja będzie skazana na niestabilność i niedorozwój tak długo, jak 85% pieniędzy narodu będzie skoncentrowane w Moskwie. Jeśli owoce wzrostu gospodarczego mają być podzielone między liczne grupy regionalne, społeczne i etniczne w Rosji, należy wspierać lokalne inicjatywy i przedsiębiorczość.
Aby zapewnić powstanie klasy średniej, musi pojawić się otwarta gospodarka rynkowa oparta na własności prywatnej i konkurencji. Nieregulowane ceny, niska stopa inflacji i stabilna waluta są absolutnie konieczne. W Rosji nie są to jednak warunki wystarczające dla konkurencyjnej gospodarki. Niezbędne są również niższe i prostsze podatki, kontrola fiskalna dochodów oligarchów z eksploatacji zasobów naturalnych, zachęty dla przedsiębiorczości, wiarygodne serwisy informacyjne, niezależne sądownictwo i w pełni rozwinięte partie polityczne.
Zachód ze swej strony powinien pociągnąć rządzących Rosją do odpowiedzialności za niedemokratyczne działania, w taki sam sposób, w jaki jest skłonny krytykować swoich sojuszników. Zachodni przywódcy powinni stosować wobec Rosji te same kryteria oceny stanu jej demokracji i siły gospodarki rynkowej, które stosują wobec siebie. Zachód nie powinien dawać Rosji rad, których ona sama nie chce przyjąć. Jest to szczególnie ważne, ponieważ w XXI wieku rywalizacja będzie toczyć się między cywilizacjami, a nie państwami. Chociaż Rosja i Zachód mają różną historię, należą do tej samej cywilizacji. Stare rywalizacje nie muszą trwać — jeśli Rosja wybierze mądrze.