Każdy wzrost kosztów ubezpieczenia zdrowotnego o 10 procent zmniejsza szanse na zatrudnienie o 1,6 procent. Zmniejsza również liczbę przepracowanych godzin o 1 procent.
Dwie trzecie wzrostu składki opłacane jest z pensji, a pozostała jedna trzecia z redukcji świadczeń.
Wskazując, dlaczego sprawa reformy opieki zdrowotnej przyciąga szersze grono wyborców, dwa nowe badania NBER oferują dowody na to, że gwałtownie rosnące składki na ubezpieczenie zdrowotne robią więcej niż tylko powiększają szeregi nieubezpieczonych. Zwiększają one bezrobocie, popychają więcej pracowników do pracy w niepełnym wymiarze godzin i zmuszają ich do poświęcania płac i innych świadczeń tylko po to, by zachować pewien stopień pokrycia.
W The Labor Market Effects of Rising Health Insurance Premiums (NBER Working Paper No. 11160), współpracownicy NBER Katherine Baicker i Amitabh Chandra zauważają, że składki na ubezpieczenie zdrowotne opłacane przez pracodawcę wzrosły o 59 procent od 2000 r., znacznie przewyższając wzrost płac. Na przykład, między 2003 a 2004 sam, składki poszedł w górę o 11,2 procent, podczas gdy płace wzrosły tylko 2,3 procent.
Analiza ujawnia, że te wzrosty są biorąc ciężkie żniwo na pracowników. Każdy wzrost kosztów ubezpieczenia zdrowotnego o 10 procent zmniejsza szanse na zatrudnienie o 1,6 procent. Zmniejsza również liczbę przepracowanych godzin o 1 procent, ponieważ pracodawcy w odpowiedzi na rosnące koszty opieki zdrowotnej zamieniają etaty pełnoetatowe na niepełnoetatowe, z których większość nie obejmuje świadczeń zdrowotnych. Dla pracowników, którzy nadal otrzymują ubezpieczenie zdrowotne, coraz częściej zwiększona cena składki pochodzi z ich pensji: 10-procentowy wzrost składki jest równoważony przez 2,3-procentowy spadek wynagrodzenia.
Szczególnie narażeni, zauważają autorzy, są nisko opłacani pracownicy godzinowi, ponieważ pracodawcy są prawnie ograniczeni z tego, jak bardzo mogą zmniejszyć wynagrodzenie, aby dostosować się do wzrostu składek zdrowotnych. Więc zamiast tego mogą zdecydować się po prostu porzucić pokrycie całkowicie. Baicker i Chandra donoszą, że „pracownicy, którzy otrzymują wynagrodzenie godzinowe z pensją niższą niż 8 dolarów za godzinę, są znacznie bardziej narażeni na utratę ubezpieczenia zdrowotnego, gdy składki rosną”. Dla pracowników zatrudnionych na godzinę, „dziesięcioprocentowy wzrost składek na ubezpieczenie zdrowotne skutkuje 3,8-procentowym spadkiem prawdopodobieństwa otrzymania oferty ubezpieczenia zdrowotnego.”
Baicker i Chandra zauważają również, że zamężne, zdrowe kobiety są bardziej narażone na utratę ubezpieczenia zapewnianego przez pracodawcę, kiedy składki idą w górę, ale z innych powodów. Ponieważ albo mogą uzyskać pokrycie poprzez plan męża, albo ponieważ nie korzystają często z usług medycznych, kobiety mogą zdecydować, że wyższe składki nie są tego warte.
Ogółem, Baicker i Chandra uważają, że „możliwe jest, że znaczna część wzrostu populacji nieubezpieczonych może być konsekwencją tego, że pracodawcy pozbywają się tego świadczenia, ponieważ składki na ubezpieczenie zdrowotne rosną”. Wskazują oni, że 34-procentowy wzrost składek w latach 90. jest prawdopodobnie powodem, dla którego, pomimo silnego wzrostu gospodarczego w tej dekadzie, liczba nieubezpieczonych wzrosła o 3 punkty procentowe do 15,7 procent populacji.
W Wage and Benefit Changes in Response to Rising Health Insurance Costs (NBER Working Paper No. 11063), współautorzy Dana Goldman, Neeraj Sood i Arleen Leibowitz oferują dalsze dowody na daleko idące skutki inflacji ubezpieczeń zdrowotnych. Pokazują oni, że rosnące koszty opieki zdrowotnej zmuszają wielu pracowników, którzy chcą zachować ubezpieczenie, do rezygnacji zarówno z dochodów, jak i świadczeń.
Autorzy ci zbadali reakcję na koszty ubezpieczenia zdrowotnego wśród prawie 3000 pracowników w jednej dużej firmie. Podobnie jak rosnąca liczba pracowników dzisiaj, pracownicy ci są oferowane, co są znane jako „zdefiniowane składki planów świadczeń”. Takie plany oferują podstawową kwotę pokrycia w różnych obszarach, takich jak zdrowie, ubezpieczenie na życie, niepełnosprawność i emerytura. Jeśli pracownicy chcą dodatkowego pokrycia w jakimkolwiek obszarze, mogą albo zapłacić za nie bezpośrednio ze swoich zarobków przed opodatkowaniem, albo zmniejszyć świadczenia w jednym obszarze i przenieść je na inny.
Podczas trzyletniego okresu badania, składki na podstawowy plan zdrowotny oferowany pracownikom – który obejmował tylko opiekę katastroficzną – pozostały takie same, podczas gdy koszty innych planów wzrosły. To sprawiło, że pracownicy stanęli przed decyzją: aby utrzymać dotychczasowy poziom pokrycia, musieli zaakceptować albo obniżkę pensji, albo redukcję innych świadczeń. Goldman, Sood i Leibowitz stwierdzają, że w takich sytuacjach dwie trzecie wzrostu składki opłacane jest z pensji, a pozostała jedna trzecia z redukcji świadczeń. W innych przypadkach pracownicy po prostu przesunęli się do mniej hojnych planów, takich jak ten, który pokrywał tylko katastrofalne choroby.
W obu badaniach, badacze widzą swoje wyniki jako mające poważne implikacje społeczne. Baicker i Chandra uważają, że szczególnie ważne jest, aby wszelkie wysiłki zmierzające do objęcia ubezpieczeniem nieubezpieczonych brały pod uwagę ich odkrycie, że wielu pracodawców nie będzie w pojedynkę absorbować wzrostu cen ubezpieczeń zdrowotnych. Na przykład, jeśli istnieje rządowy mandat do zapewnienia pokrycia, ich badanie wskazuje, że pracodawcy albo będą wymagać od pracowników zapłacenia przynajmniej części podwyżki, albo przesuną więcej personelu na stanowiska w niepełnym wymiarze godzin, które często są zwolnione z takiego mandatu, podważając w ten sposób politykę. Ogólnie rzecz biorąc, rosnące składki na ubezpieczenie zdrowotne będą stanowiły coraz większe obciążenie dla pracowników i zwiększą liczbę osób nieubezpieczonych i bezrobotnych” – konkludują.
Goldman, Sood i Leibowitz ostrzegają, że rosnące koszty ubezpieczenia zdrowotnego nie tylko zmniejszają wynagrodzenie za pracę, a co za tym idzie wydatki konsumentów, ale również „zmniejszają zakupy ubezpieczeń od różnych innych rodzajów ryzyka”.”Jeśli zakupy ubezpieczeń zdrowotnych będą nadal rosły, a osoby fizyczne będą nadal ograniczały zakupy ubezpieczeń zdrowotnych i innych produktów ubezpieczeniowych, może to sprawić, że w dłuższej perspektywie będą bardziej narażone na utratę zdrowia, śmiertelność, niepełnosprawność i inne istotne ryzyka” – piszą
— Matthew Davis
.