Kiedy seria TNG miała swoją premierę w 1987 roku, nie została dobrze przyjęta przez wielu starych fanów Treka, w tym mnie. Nie pomogło to, że jeden z najwcześniejszych odcinków, „The Naked Now” był powierzchownym retreadem klasycznego „The Naked Time” z ’66. Nowy odcinek powinien był służyć jako sposób spotlighting kilka z nowej załogi, ale wszystko, co zrobił to pokazać je wszystkie w upale. Nie byłem zbyt pod wrażeniem. To, co się udało, to utrzymanie centralnego tematu eksploracji (coś, co zostało utracone w odgałęzieniach, DS9 & Voyager). Nowy Enterprise był dwa razy większy od oryginału, z około tysiącem osób na pokładzie. Kapitan Picard (Stewart) był bardziej mózgową, dyplomatyczną wersją ostatecznego odkrywcy, którego znaliśmy jako kapitana Kirka. Ponownie, Picard nie był zbyt imponujący w pierwszych dwóch niezręcznych sezonach, ponieważ niektórzy mogą pomylić jego ostrożność ze słabością. Kirk-jak pierwszy oficer Riker (Frakes) był kontrolowany przez Picarda, więc cała załoga Enterprise-D natknął się jako nieco zbyt cywilizowane, zbyt zadufany dla ich własnego dobra. Ciekawe, że to samozadowolenie zostało złamane przez najbardziej pamiętny odcinek pierwszych dwóch lat, „Q Who?”, który wprowadził Borg. Nagle okazało się, że eksploracja nie jest rutynowym przedsięwzięciem.
Inne pamiętne odcinki z pierwszych 2 lat: dwuodcinkowy pilot, wprowadzający Q; „Conspiracy”- wczesny thriller inwazyjny; „Where No One Has Gone Before”- ostateczna próba zdefiniowania tematu eksploracji; „The Big Goodbye”- pierwsza dłuższa eksploracja nowej koncepcji holodeku; „Datalore”-intro złego bliźniaka Daty; „Skin of Evil”- śmierć Tashy Yar; „11001001”- chyba najlepsza historia holodeku; oraz „The Measure of a Man”- postawienie androida przed sądem. Z wyjątkiem „Q Who” drugi rok był jeszcze większym rozczarowaniem niż pierwszy. Kosmos zaczął perkolować w 3 sezonie. Podobało mi się „The Survivors”-wprowadzenie istoty przypominającej Q w depresji, i „Deja Q” z obu Q & Guinan squaring off, jak również innych obcych istot. Pozostałą wadą było „techno-babble” utrudniając wiele skryptów, aspekt, który uczynił je mniej ekscytujące niż historie oryginalnej serii. Jak uważał sam Roddenberry, gdy postacie mówiły w ten sposób, nie wypadało to naturalistycznie, no może poza sytuacją, gdy był to android Data (Spiner). Inżynier La Forge (Burton), na przykład, był zwykle saddled z długim, nudne dialogi wyjaśniające dla publiczności.
W 3 roku, naprawdę innowacyjne koncepcje, takie jak daleko-out równolegle-wszechświat przygody „Yesterday’s Enterprise” zaczął się trzymać, zwieńczone sezon-ender „The Best of Both Worlds, część 1”, w którym Borg wrócił w ich pierwszej próbie na asymilacji Ziemi. Po tej i drugiej części, serial TNG ruszył z pełną prędkością warp. Jest zbyt wiele wspaniałych odcinków z kolejnych 4 sezonów, by je tu wymienić, ale ja najbardziej cenię sobie dzikie, kosmiczne historie koncepcyjne: „Parallels”(s7); „Cause and Effect”(s5); „Timescape”(s6); „Tapestry”(s6); oraz przerażające „Frame of Mind”, „Schisms” i „Genesis”. Jest też niesamowity „Inner Light”(s5), „Conundrum” i „Ship in a Bottle”(s6), „Second Chances”. Intensywny 2-parter „Chain of Command” był prawie jak film, a wielki powrót Scotty’ego w „Relics” był bardzo zabawny, choć pokazał, że nie można wrócić do domu ponownie. Serial kontynuował także poruszanie niełatwych kwestii społecznych, jak w „The Host”, „The Outcast”, „First Contact” i „The Drumhead”, a także politycznych: „Darmok”, „Rightful Heir”, „Face of the Enemy” i „The Pegasus”. Seria zakończyła się na mocnym akcentem, „All Good Things…”, dwuczęściowym spektaklem o budżecie niemalże pełnometrażowego filmu. Ale to nie był prawdziwy koniec. Kilka miesięcy później ukazał się pełnometrażowy film „Star Trek Generations”(94). To dość ironiczne, że filmy TNG nie były w stanie dorównać innowacyjności i kreatywności ostatnich 4 sezonów serialu. „Star Trek Insurrection”(98) na przykład, jest mniejszym wysiłkiem niż którykolwiek z odcinków wymienionych powyżej.