UFC to przede wszystkim biznes.
Nigdy tego nie przekręcaj.
Pomimo, że zdarzają się ataki w sferę prawdziwego atletyzmu, i zdarzają się one dość regularnie, jeśli promocja widzi szansę na szybki zarobek, jest całkiem spora szansa, że ją wykorzysta.
Walki mistrz vs. mistrz, wielkie nazwiska z innych sportów dostające walki w UFC, lub prawie każdy inny pomysł, który może wygenerować trochę zainteresowania i gotówki jest na stole w siedzibie UFC w danym czasie. Podczas gdy nie działają ze scenariuszem w sposób, w jaki robi to pro wrestling, cel pozostaje ten sam: kolana w fotelach, zamówienia na pay-per-view, utrzymać pociąg toczący się przez kolejny miesiąc wydarzeń.
To dlatego następna duża walka w wadze ciężkiej zobaczy Brocka Lesnara powracającego ze świata pro wrestlingu, aby walczyć z Danielem Cormierem o tytuł wagi ciężkiej. Brock równa się bucks, a UFC kocha swoje bucks.
Jest to część oddawania i przyjmowania MMA z fanami, ten pomysł, że tak długo, jak dostajemy walki, których chcemy w imię sportowych zasług, będziemy patrzeć w drugą stronę w noce, w których UFC oczywiście wykłada swoje kieszenie z rezerwacją.
Niektóre walki wyróżniają się jako szczególnie cyniczne cash-grabs chociaż. Cel UFC jest tak oczywisty przy ich rezerwacji, że nie można nie płakać. Jasne, pewnie i tak to kupisz, ale to słabo trzymana tajemnica co robi promocja kiedy ogłasza walkę i idzie to tak daleko, że obraża twoją wrażliwość.
Poniżej lista pięciu takich walk:
W 2009 roku nie było prawdopodobnie dwóch większych nazwisk w MMA niż Georges St-Pierre i BJ Penn. Przez większość uważani za najlepszych fighterów swojego pokolenia (Anderson Silva miał wtedy na koncie zaledwie cztery obrony tytułu), byli wytrzymali, wysportowani i uzdolnieni w sposób, w jaki niewielu było, ale który zapowiadał, jakim sportem jest dziś MMA.
Walczyli też w różnych kategoriach wagowych, Penn posiadał tytuł w wadze lekkiej, a St-Pierre w wadze półśredniej. Penn, w szczególności, nie był duży facet dla jego klasy wagowej, nawet po był mistrzem wagi półciężkiej i walczył tak wysoko, jak waga ciężka w jego karierze.
St-Pierre był zwarty i techniczny i nie miał problemów mauling 170-funtowych jako jego rozrywka, i nie było potrzeby lub szczególny apetyt, aby zobaczyć go walczyć Penn. Jednak, jako pierwsza walka „mistrz-versus-champion” w historii UFC, pieniądze były zbyt duże, aby przejść.
UFC zrobiło walkę.
W niej, St-Pierre mugged Penn przez cztery pełne rundy, zanim Hawajczyk zrezygnował na swoim stołku przed ostatnią rundą. To było paskudne lanie, ale przyciągnęło prawie milion widzów na pay-per-view i przyniosło cztery miliony dolarów na bramce – oczywisty sukces według każdego finansowego miernika.
James Toney vs. Randy Couture
Co ciekawe, nieco ponad rok później Penn zmierzył się z Frankie Edgarem o tytuł wagi lekkiej w debiucie UFC w Bostonie. Potrzebując dobrej walki wieczoru, UFC wyszło poza schemat: Zarezerwowali byłego mistrza wagi ciężkiej i lekkiej wagi ciężkiej Randy’ego Couture’a w walce z legendą boksu Jamesem Toney.
Toney nigdy nie walczył w MMA, ale nieustannie biegał po ustach w nadziei na spieniężenie na wypłatę UFC. Uderzył w słodki punkt pomiędzy byciem komicznie niedoinformowanym w MMA i legalnie niebezpiecznym dzięki swoim referencjom bokserskim, więc Dana White rzucił mu kość.
W noc walki, Couture szybko zdobył obalenie i zdzielił Toneya na miazgę przed poddaniem go. Wyglądało to dokładnie tak, jak wszyscy się spodziewali, ale mimo to Toney zarobił $500,000 w płaskiej stawce (prawie niespotykana liczba w UFC w 2010 roku) i pomógł pchnąć UFC 118 do ponad 500,000 kuponów na pay-per-view.
Brock Lesnar vs. Randy Couture
Biedny Randy Couture jak na jednego z wielkich wszech czasów MMA, na pewno znalazł się w kilku dziwnych walkach jako własność UFC.
Lata przed tym jak zdemolował Toneya, Couture był mistrzem wagi ciężkiej. Powrócił do MMA po krótkiej emeryturze, by odebrać pas Timowi Sylvii i obronił go po raz pierwszy chwilę po swoich 44. urodzinach. Był wtedy blisko szczytu swoich możliwości, ale przedłużająca się walka o kontrakt z UFC odstawiła go na boczny tor aż do końca 2008 roku.
Podczas gdy był wyłączony z akcji, organizacja podpisała kontrakt z supergwiazdą WWE Brockiem Lesnarem. Wszedł do UFC na 1-0 w swojej karierze, a następnie poszedł 1-1 wewnątrz oktagonu. Biorąc pod uwagę jego nazwisko i rangę, wystarczyło to, aby wylądować go w walce o tytuł przeciwko Couture’owi na UFC 91.
Chociaż był niesamowicie zielony, Lesnar był po prostu zbyt duży dla Couture’a, aby sobie poradzić. Couture trafił go kilkoma dobrymi ciosami i dobrze bronił behemota tak długo jak trwała walka, ale w końcu Lesnar wylądował prawym sierpowym, który zachwiał starzejącym się wojownikiem. Od tego momentu walka była akademicka, a Lesnar w nieprawdopodobny sposób został mistrzem wagi ciężkiej.
Choć okazała się konkurencyjnie zasłużona w swoim wyniku, nie popełnij błędu co do celu rezerwacji. To było oparte na kasie przede wszystkim. Walka sprzedała się w ponad milionie sztuk na pay-per-view i przyniosła prawie pięć razy tyle na gali – obie liczby były oszałamiające dla UFC w tamtym czasie.
CM Punk vs. Mickey Gall
Och, CM Punk. Prawdopodobnie najbardziej kasowy z kasowych grabieży, jakie kiedykolwiek miały miejsce… wewnątrz oktagonu.
Historia jest w tym momencie tak dobrze znana, że mogłaby być opowieścią barda: Punk był gwiazdą WWE, miał upadek z tą firmą, zdecydował, że chce spróbować swoich sił w największej promocji MMA, ponieważ od lat rekreacyjnie ćwiczył jiu-jitsu.
Z powodu swojego nazwiska i potencjału dolarów, został podpisany na umowę z UFC pod koniec 2014 roku i znalazł swoją stopę w cenionej Akademii Duke’a Roufusa dla swoich treningów. I, na jego kredyt, przez wszystkich kont trenował bardzo ciężko i był modelowym kolegą z drużyny, jak rozpoczął swoją profesjonalną podróż sztuk walki.
Po kilku niepowodzeniach i innych rigmarole popchnął swój debiut do 2016 roku, Punk został przewidywalnie obliterated przez młodego upstart Mickey Gall na UFC 203. Wydarzenie wylądowało w przybliżeniu 450,000 pay-per-view buys – przyzwoita liczba w nowoczesnej erze UFC – i $2.6M gate, podczas gdy Punk zainkasował $500,000 czeku za pobicie, które przyjął.
Conor McGregor vs. Floyd Mayweather
Podobnie największy chwyt pieniężny w historii UFC przyszedł poza jego jednostronną kontrolą. Wciąż jednak maczali w tym palce, ponieważ pozwolili swojej największej gwieździe opuścić MMA na noc, aby poboksować z wielkim Floydem Mayweatherem podczas wydarzenia, które zostało dosłownie nazwane „The Money Fight”.
W komplecie z jaskrawo zielonym pasem tytułowym, walka bokserska była 50. walką Mayweathera i pierwszą McGregora. To jednak nie powstrzymało UFC od poparcia go, a oni szczęśliwie poszli na przejażdżkę, gdy McGregor zwiedził świat zachowując się dziko i bębniąc zainteresowanie gloryfikowaną wystawą.
Sama walka – dość rozrywkowa sprawa, która ładnie poślubiła spektakl i sport – stała się drugim najczęściej kupowanym wydarzeniem pay-per-view w historii i była rozmową świata latem 2017 roku. McGregor zarobił więcej w jedną noc niż przez całą swoją karierę MMA, a UFC dostało również wycinek dla siebie.
To jednak przyszło kosztem: McGregor nie walczył w UFC od 2016 roku i nie pokazał żadnych zewnętrznych oznak, że wróci w najbliższym czasie.
Śledź mnie na Twitterze @matthewjryder!
.