„Starałem się po prostu nie zostać przejechanym”, śmieje się.
Ale w 2006 roku jego życie przybrało dramatyczny obrót, kiedy jego ojciec nagle przeniósł rodzinę do Puerto Rico, gdzie mieszkali na farmie w górach – 26-akrowej nieruchomości zakupionej za zarobki Nyjah. Rodzina Hustonów żyła w surowych warunkach – matka uczyła ich w domu, przestrzegali rygorystycznej diety wegańskiej, a całe dnie spędzali na pracy na farmie. W ciągu następnych kilku lat, Hustonowie żyli z dala od sieci, a Nyjah stawał się coraz bardziej oderwany od swoich sponsorów i imprez skate – ryzykując, że zostanie porzucony za brak występów i uczestnictwa.
Rodzina żyła w odosobnieniu, aż matka Nyjah, Kelle, postanowiła coś zmienić. Podczas gdy jej mąż i Nyjah udał się do Barcelony na konkurs, Kelle spakował się i przeniósł się z pozostałą czwórką dzieci z powrotem do Kalifornii. Huston pozostał z ojcem w Puerto Rico przez prawie dwa lata, aż do 2010 roku, kiedy to sędzia nakazał, aby Nyjah został umieszczony pod opieką matki. Nowo uwolniona rodzina ostatecznie zamieszkała w Orange County, a przeprowadzka ta przywróciła Nyjahowi życie w jego karierze. Ale to nie był koniec jego zmagań. Zarobki Nyjaha zostały sprzeniewierzone przez jego ojca, pozostawiając rodzinę spłukaną.
Popularny w Rolling Stone
W sierpniu 2010 roku Nyjah został zaproszony do wzięcia udziału w pierwszych w historii zawodach Street League Skate w Glendale, w Arizonie. Jego matka wiedziała, że musi wprowadzić Nyjah na tor, ale nie miała wystarczająco dużo pieniędzy, aby sfinansować podróż. Modląc się, mimo wszystko pojechała do Arizony. I jej modlitwa została wysłuchana, gdy założyciel Street League, Rob Dyrdek, zaoferował pokrycie rachunku za ich hotel podczas zawodów, wiedząc, że Nyjah ma talent i zapał, by wygrać – i wygrał. Nyjah zajął pierwsze miejsce i wygrał 150 000 dolarów. „To było najważniejsze i najlepsze uczucie, jakiego kiedykolwiek doznałem podczas konkursu. To uratowało nam życie”, mówi Huston.
Z nowym kredytem na życie i odrodzoną karierą, Huston kwitł. Do 2013 roku wygrał więcej nagród pieniężnych niż jakikolwiek inny łyżwiarz w historii. W 2014 roku, Huston zmiótł rok, zajmując pierwsze miejsce na Tampa Pro, X Games i wszystkich czterech zawodach Street League, w tym mistrzostwach Super Crown. Teraz powraca, aby bronić swojego tytułu podczas Super Crown 2015, które odbędzie się 4 października w Chicago.
Tuż przed wyjazdem do Wietrznego Miasta, Nyjah zaprosił Rolling Stone do swojego domu w San Juan Capistrano, aby porozmawiać o tegorocznych zawodach, dorastaniu w izolacji i odpieraniu najtrudniejszej konkurencji od lat.
Jak się czujesz idąc na Super Crown w ten weekend?
Czuję się z tym naprawdę dobrze. To będą ostre zawody. To chore zawody, ponieważ bierze w nich udział tylko ośmiu najlepszych zawodników z całego roku. Nie ma żadnych kwalifikacji, co jest na pewno plusem. Kwalifikacje w Street League wcale nie są łatwe. A mistrzostwa są fajne, bo możesz pojechać na trasę i pojeździć na rolkach tylko z kilkoma osobami. To pozwala ci naprawdę skoncentrować się na najbardziej odjechanych trikach, których będziesz potrzebował na finałach.
Przejrzałem renderingi projektu trasy i pracowałem nad kilkoma trikami, które mógłbym chcieć na niej wypróbować. Z tego co mogę powiedzieć na podstawie projektu i poprzednich zawodów Super Crown, są tam większe przeszkody. Główny zestaw schodów i poręcz są zazwyczaj większe na Super Crown. Lubię jeździć na dużych obiektach i myślę, że to tylko sprawia, że jest to bardziej ekscytujące dla tłumu i wszystkich oglądających w telewizji. Większe schody są również dobre, ponieważ zawodnicy nie muszą wykonywać najdziwniejszych trików, aby zdobyć jak najwięcej punktów. Gdyby to zależało ode mnie, zawsze byłby 12- lub 13-stair set i rail, żeby ludzie mogli robić triki, takie jak kickflip back lip lub kickflip back smith, zamiast robić switch flip back lip.
Jesteś skatingiem w Street League od czasu jej rozpoczęcia w 2010 roku. Jak format i zawody zmieniały się na przestrzeni lat?
Szczerze mówiąc nie jestem największym fanem nowego formatu w tym roku. Zmienili go bardzo mocno. Skrócili i uprościli cały konkurs, czyniąc go bardziej konkursem na najlepszy trick, niż konkursem opartym na spójności. To dziwne, bo Street League zaczynało się od tego, że każdy pojedynczy trick, który wykonałeś, liczył się do twojego wyniku. Więc za każdym razem, gdy upadałeś, obniżało to twój wynik. To powodowało, że wszyscy zawodnicy robili łatwiejsze triki i byli bardziej konsekwentni, aby wygrać. Ale wszyscy chcieli zobaczyć bardziej ekstremalne rzeczy. Trzeci i czwarty rok zawodów był idealny. Mogłeś podjąć ryzyko i upaść raz czy dwa, a i tak miałeś szansę wrócić do rankingów. Czuję, że oni wciąż szukają tej idealnej równowagi.
W zeszłym roku przewidywałeś, że Luan Oliveira będzie twoim największym rywalem w tym roku. I miałeś rację. Czy czujesz, że w Super Crown Championship wszystko zależy od ciebie lub od niego?
Tak, szczerze mówiąc nie mogę uwierzyć, że Luan nie wygrał zawodów wcześniej niż to zrobił. Nie sądzę, żeby wygranie przez niego dwóch konkursów w tym roku było dla kogokolwiek zaskoczeniem, ponieważ w przeszłości widziałem tak wiele okazji, w których mógł wygrać; kiedy był o jedną sztuczkę od zwycięstwa. Ale tak jest w przypadku wielu zawodników. Shane O’Neill wygrał zawody w pierwszym roku Street League i nie wygrał od tamtej pory – a ten koleś jest jednym z najlepszych skaterów w historii. Wniosek jest taki, że ciężko jest wygrać w Street League. Musisz wykonać wiele trików w danym momencie, pod presją tłumu i stresu związanego z występem dla telewizji na żywo. W grę wchodzi również ogromna kasa. Nie jest łatwo wylądować triki w tych okolicznościach i czuję, że to jest coś, że Luan nauczył się radzić sobie naprawdę dobrze.
Powiedziałbym, że z mnie wygrywając jeden konkurs w tym roku i Luan wygrywając dwa, to jest zdecydowanie head-to-head rzeczy. To zabawne, bo myślę, że wszystkie dzieciaki tam myślą, że jesteśmy rywalami. Ale rzeczywistość jest taka, że jesteśmy po prostu braćmi, którzy dobrze się bawią, shredując ze sobą. Oczywiście każdy z nas chce wygrać i będziemy się starać zrobić to jak najlepiej. Ale jeśli widzimy, że ktoś dobrze sobie radzi, będziemy dla niego podjarani.
Dorastałeś w rodzinie deskorolkowców i miałeś swój własny skate park?
Tak, zacząłem jeździć na rolkach kiedy miałem około czterech lat. Mój tata mnie w to wciągnął, razem z moimi starszymi braćmi. Wszyscy jeździliśmy razem każdego dnia i świetnie się bawiliśmy. Ja byłem najmłodszy i zawsze starałem się dorównać do ich poziomu. Mój najstarszy brat był dwa lata starszy ode mnie i był naprawdę zajebistym skaterem. Jeździliśmy na te same zawody i tak dalej. Potem, gdy miałem około ośmiu lat, moja rodzina otworzyła nasz własny skate park. Kiedy dzieciaki pytają mnie, jak doszedłem do tego, że jestem tak dobry w tak młodym wieku, to jest to moja główna odpowiedź. Każdy dzieciak, który kocha jazdę na rolkach tak bardzo jak ja i ma idealny kryty skatepark, w którym może jeździć codziennie, jestem pewien, że będzie w tym dobry, jeśli tylko będzie miał zapał. Jeździłem tam na łyżwach każdego dnia aż do 11 roku życia.
Czy to wtedy twoja rodzina przeniosła się do Puerto Rico?
Tak, i do dziś nie rozumiem dlaczego mój tata przeniósł nas tam wszystkich. To było bardzo przypadkowe. Powiedziałbym, że mój tata chciał odizolować swoje dzieci od wpływów społecznych, takich jak chodzenie do szkoły i nawiązywanie przyjaźni. Dopiero zaczynaliśmy interesować się dziewczynami i trochę imprezować. Ale dzieci muszą kiedyś dorosnąć. Mieszkaliśmy w normalnej dzielnicy przez pierwszy rok, a potem mój tata kupił farmę w górach.
Zbudował mi kilka rzeczy do jazdy na łyżwach, dzięki Bogu. Zbudował małą trzy stopową mini rampę wewnątrz jednego z domów na farmie – to było całkiem chore. Potem zbudował ten kryty pokład z przerwą i kilkoma małymi gzymsami. Miałem tam trochę rzeczy do skate’owania, ale to był zupełnie inny styl życia niż ten, do którego byliśmy przyzwyczajeni w Davis.
Jak wyglądało twoje życie w górach?
Nie mieliśmy przyjaciół. Była tylko nasza rodzina. Byliśmy prawdopodobnie 30 minut od najbliższego miasta i wszystko było bardzo proste. Byliśmy daleko w górach i czasami nie mieliśmy elektryczności ani wody. Moi bracia i ja schodziliśmy do strumienia, aby zebrać wodę dla naszego domu. Żyliśmy tak przez kilka lat, a potem moi rodzice się rozeszli i rozwiedli. W końcu przeniosłem się z powrotem do Kalifornii z mamą, moim młodszym bratem i siostrą oraz jednym ze starszych braci. Od tamtej pory nie miałem zbyt wielu kontaktów z moim tatą, ale nadal jestem mu bardzo wdzięczny za wszystko, co dla mnie zrobił. Był bardzo surowy, ale to pomogło mi zachować dyscyplinę i dotrzeć do miejsca, w którym jestem dzisiaj.
Czy życie w Puerto Rico zainspirowało Cię do założenia organizacji Let It Flow, która dostarcza rozwiązania w zakresie czystej wody dla społeczności na całym świecie?
Moja mama i ja założyłyśmy Let It Flow kilka lat temu. Wpadłyśmy na ten pomysł razem, po odwiedzeniu miejsc, w których ludzie nie mają dostępu do czystej wody. Zrealizowałyśmy wiele projektów, w których budowałyśmy i naprawiałyśmy zepsute studnie. Ogromny odsetek studni w biednych krajach jest po prostu zepsuty i wymaga naprawy. Kiedy buduje się studnie, nie daje się ludziom części, narzędzi ani szkoleń, aby mogli je naprawić. Jeśli więc coś pójdzie nie tak, studnie są porzucane. A te studnie dostarczają czystą wodę dla tysięcy ludzi. To naprawdę fajna sprawa i dobre uczucie móc pomóc tak wielu ludziom. Każdy zasługuje na czystą wodę.
Gdzie odbywa się większość waszej pracy?
Głównie w Afryce. Pod koniec zeszłego roku odbyliśmy naszą pierwszą dużą podróż do Etiopii. Tony Hawk i niektórzy z moich kolegów z Asphalt Yacht Club przyjechali. Wszyscy pomagaliśmy naprawiać zepsute studnie. To było niesamowite widzieć wodę płynącą z tych studni i radość, jaką przynosiła wiosce lub społeczności. To naprawdę sprawia, że doceniasz życie o wiele bardziej.
Zrobiliśmy też trochę jazdy na rolkach po mieście. Etiopia jest piękna. Ludzie są tak pozytywni. Nasz przewodnik w mieście był również opiekunem około 40 sierot. Wszystkie te dzieciaki uwielbiają jeździć na deskorolce, ale nie mają na to środków ani porządnego parku. Mieli najbrzydsze rampy, jakie można sobie wyobrazić i najgorszą nawierzchnię do jazdy. Zorganizowaliśmy więc California Skateparks i zbudowaliśmy im porządny betonowy skate ramp. Wszystkie te dzieciaki były tak podekscytowane i szczęśliwe. Fajnie jest widzieć, jak można uszczęśliwić bandę dzieciaków, mając do dyspozycji coś tak prostego jak deskorolka i trochę gładkiego betonu, po którym można jeździć.