AMSTERDAM (AP) – Dla Jacqueline van Maarsen, uczestnictwo w 13. urodzinach Anny Frank w 1942 roku było miłym oderwaniem od ponurej rzeczywistości życia w okupowanym przez nazistów Amsterdamie podczas II wojny światowej.
Cieszenie się filmami i ciasteczkami w mieszkaniu Anne oznaczało, że „nie myśleliśmy o tym w tym momencie”, powiedziała 90-letnia van Maarsen w środę, gdy wraz z inną przyjaciółką Anne spotkała się z uczniami amsterdamskich szkół na imprezie z okazji 90. urodzin Anne.
Trzynaste urodziny były przelotną ulgą dla dzieci już cierpiących z powodu dyskryminujących, antyżydowskich przepisów i zmuszonych do noszenia naszywek z gwiazdą Dawida na ubraniach.
Zaledwie trzy tygodnie później, Anne i jej rodzina uciekli, by ukryć się w tajnej przybudówce za domem nad kanałem, który został rozsławiony w jej dzienniku. Niespełna trzy lata później, wyczerpana i chora na tyfus, Anne zmarła wraz z siostrą w nazistowskim obozie koncentracyjnym Bergen-Belsen w lutym 1945 roku.
Środowe spotkanie odbyło się w dawnym mieszkaniu rodziny Frank w południowym Amsterdamie, gdzie mieszkali przed ukryciem się.
Ukrywali się w przybudówce przez nieco ponad dwa lata, zanim zostali aresztowani i deportowani do nazistowskich obozów koncentracyjnych. Ojciec Anne, Otto, jedyny członek rodziny, który przeżył wojnę, opublikował później jej dzienniki. Książka została wydana w kilkudziesięciu krajach na całym świecie i jest uważana za jedno z najważniejszych dzieł XX wieku.
W dniu swoich 13 urodzin Anne otrzymała swój pierwszy pamiętnik w czerwoną kratkę, nazywając go „być może jednym z moich najmilszych prezentów”. Podobny pamiętnik leżał na stole wraz z innymi prezentami – niebieską bluzką, zimnym kremem, książką, które opisywała jako otrzymane na urodziny.
Podobnie jak Anne, z którą uczęszczał do Amsterdamskiego Liceum Żydowskiego, Albert Gomes de Mesquita, lat 89, również się ukrywał. W przeciwieństwie do Franków, przemieszczał się po kraju z jednej kryjówki do drugiej, unikając aresztowania i deportacji.
Pytany o to, jakie lekcje przekazałby dzisiejszej młodzieży, powiedział studentom z International School of Amsterdam: „Myślę, że trzeba się uczyć rzeczy z tego, co się dzieje. Pomagało mi tak wielu różnych ludzi i byli to katolicy, protestanci, ateiści, komuniści, bogaci, biedni,” powiedział.
„Spałem w 12 różnych miejscach podczas ukrywania się i moja lekcja jest taka: Dobrych ludzi można znaleźć wszędzie.”
Wciśnięci do salonu mieszkania, które zostało pieczołowicie odrestaurowane tak, że wygląda tak, jak wyglądałoby, gdyby mieszkali w nim Frankowie, studenci słuchali uważnie i zasypywali Van Maarsena i Gomesa de Mesquitę pytaniami.
„To było naprawdę niesamowite spotkać ich, nie tylko jako przyjaciół Anny, ale jako tych, którzy przeżyli wojnę”, powiedziała 13-letnia Sietse Munting.
Mieszkanie jest obecnie własnością Muzeum Anny Frank, ale w przeciwieństwie do tajnego aneksu nie jest otwarte dla publiczności. Co ciekawe, jest ono wykorzystywane przez holenderski fundusz literacki do przetrzymywania pisarzy, którzy obawiają się prześladowań w swoich krajach. Obecnym mieszkańcem jest kurdyjski poeta i tłumacz, Kawa Nemir, który właśnie skończył tłumaczyć na kurdyjski epos Jamesa Joyce’a Ulisses.
Van Maarsen, która pisała o swojej przyjaźni z Anne, wspominała ich „bardzo dobrą i szczególną przyjaźń”, która zawsze będzie trwała w jej pamięci.
„Nie mogłam o niej zapomnieć, ponieważ stała się tak sławna”, powiedziała.
.