Privacy & Cookies
Ta strona używa plików cookie. Kontynuując, wyrażasz zgodę na ich użycie. Dowiedz się więcej, w tym jak kontrolować pliki cookie.
„Ujrzałem nieszczęśnika – nieszczęsnego potwora, którego stworzyłem, demonicznego trupa, któremu tak żałośnie dałem życie.”
Z linijkami takimi jak ta przytoczona powyżej (z rozdziału 10), powieść Frankenstein Mary Shelley z 1818 roku jest pełna wskazówek świadczących o obrzydzeniu doktora Victora Frankensteina do potwora, którego stworzył. W związku z tym pojawia się pytanie, dlaczego Frankenstein w ogóle stworzył potwora. Powszechna interpretacja sugeruje, że Frankenstein ma kompleks boga i tworzy potwora z arogancji, po prostu dlatego, że może, a nie dla dobra ludzkości, jak twierdzi. Inna szkoła myśli, że potwór został stworzony po to, by Mary Shelley mogła ostrzec swoich czytelników przed niebezpieczeństwami związanymi z niewłaściwym wykorzystaniem nauki. Jednak przy próbie marksistowskiej lektury tekstu można zauważyć, że stworzenie potwora jest koniecznością. W kapitalistycznym, postindustrialnym społeczeństwie powieści, własne warunki doktora Frankensteina nie mają znaczenia, ponieważ stworzenie potwora staje się historyczną nieuchronnością (marksistowska koncepcja, zgodnie z którą pewne wydarzenia muszą się wydarzyć w wyniku przeszłości).
Pogląd, że pycha Frankensteina (lub nadmierna duma), która przejawia się w formie „kompleksu boga”, powoduje stworzenie potwora, prezentuje się poprzez analizę charakteru naukowca. Jego nadmierna pewność siebie jest postrzegane również wynika z jego rozumowania, że jego opinie są fakty, które wierzy do tego stopnia, że utrata matki czyni go nadzieję, że z prawej „formuły”, mógłby mieć jakąś formę kontroli nad życiem. W tym momencie rozpoczęło się jego obsesyjne poszukiwanie odpowiedniej formuły, która mogłaby stworzyć życie. Sugeruje się, że Wiktor Frankenstein chce zrozumieć, jak oszukać śmierć, i dał się pokonać zarozumiałości i żądzy władzy. Jeśli się uda, Wiktor wierzy, że będzie czczony przez stworzenia i stanie się ludzkim bogiem, co widać, gdy mówi: „Nowy gatunek błogosławiłby mnie jako swego twórcę i źródło; wiele szczęśliwych i doskonałych natur zawdzięczałoby mi swoje istnienie. Mógłbym z czasem (choć teraz uważam to za niemożliwe) odnowić życie tam, gdzie śmierć najwyraźniej skazała ciało na zepsucie.” Jego pozycja jako boga zostaje potwierdzona, gdy Frankenstein nazywa siebie „Adamem pracy”, w biblijnym odniesieniu do pierwszego stworzonego człowieka. On dalej porównuje siebie do szatana, mówiąc: „Powinienem być twoim Adamem, ale jestem raczej upadłym aniołem.”
Jest postulowane również czuć potrzebę wykazania, że może stworzyć życie, i stara się iść naprzód z nim po prostu to udowodnić. Po tym, jak stworzył potwora i z powodzeniem ożywia zmarłych, Frankenstein brzydzi się swoim dziełem i unika go, a potwór czuje się wtedy opuszczony. Jest to odczuwane jako podobne do biblijnego wołania Jezusa Chrystusa „Dlaczego mnie opuściłeś, Ojcze?” do Boga, podczas gdy tutaj dr Frankenstein staje się ojcem/bogiem dla potwora. Powieść cytuje Raj utracony Miltona, odnosząc się do Adama opłakującego swój upadły stan słowami: „Czy prosiłem Cię, Stwórco, z mojej gliny / Abyś mnie ukształtował Człowieku, czy prosiłem Cię / Z ciemności, abyś mnie promował?”. Można to odnieść do myśli potwora, który wyobraża sobie siebie jako postać tragiczną, stroniącą od swego stwórcy jak Adam, choć stara się być dobry. Te retoryczne pytania uosabiają złą wolę potwora wobec Wiktora za porzucenie go w świecie nieubłaganie mu wrogim i zrzucenie na niego odpowiedzialności za swoją brzydotę i ostateczne zło. Porównuje się go także, w jego dążeniu do zdobycia zakazanej wiedzy, do Fausta Goethego, który wyruszył na poszukiwanie wiedzy, zawarł układ z diabłem i został uratowany przez Boga. Niestety, Wiktor nie ma możliwości skorzystania z boskiej interwencji i w przeciwieństwie do Fausta wie, że nie zostanie zbawiony, lecz zginie bez odkupienia. Jest więc podobny do Marlowe’owskiego Doktora Fausta, opartego na dziele Goethego i innych niemieckich opowieściach o postaci Fausta. Podczas gdy ta analiza charakteru Frankensteina, głęboko wadliwego, jakim jest mimo swych osiągnięć, dostarcza pewnego wglądu w to, dlaczego może on odczuwać pragnienie stworzenia potwora, nie zapewnia ona wystarczająco całościowego spojrzenia na wydarzenia powieści i na to, co oznaczają one dla społeczeństwa.
Dzięki tragicznemu i pewnemu końcowi, na jaki skazani są bohaterowie, krytycy przypisują również stworzenie potwora pragnieniu Mary Shelley, by skrytykować nadużycie nauki. Nie jest ona przeciwna nauce czy postępowi, ale raczej temu, co się z tym postępem wiąże: nieodpowiedzialnym naukowcom. Niektórzy krytycy, tacy jak Anne K. Mellor, która odczytuje Frankensteina jako „Feministyczną krytykę nauki”, uważają, że potwór w momencie stworzenia może być potencjalnie czystą kartą, „tabula rasa” (łacińska teoria epistemologiczna propagowana przez filozofa Johna Locke’a, według której człowiek rodzi się bez wrodzonych cech i wiedzy, a wszystko, czego się nauczy, jest wynikiem jego środowiska). Uważają więc, że Shelley w swoim tekście przedstawia debatę natura kontra wychowanie, stawiając pytanie, czy Frankenstein nie byłby tym złym stworzeniem, którym się stał, gdyby był inaczej „wychowany”. Krytycy zastanawiają się, czy rośnie on tak okropnie tylko dlatego, że Frankenstein unika go, uciekając w szoku i przerażeniu w chwili, gdy widzi „brzydotę” tego, co stworzył, nawet gdy potwór wyciąga do niego rękę.
Z tą interpretacją (o tym, że tylko jego doświadczenia czynią z potwora makabryczną istotę), Frankenstein jest krytykowany, jako zastępca nieodpowiedzialnych naukowców, za jego bezmyślne i arbitralne interakcje z nauką. Ta interpretacja jest bliska, ale nie do końca trafiona, ponieważ zbliża się do krytyki społecznej, którą zakłada marksistowska lektura powieści. W swojej krytyce „tego, co przychodzi z nauką”, jak twierdzi Mellor, Shelley demaskuje kapitalistyczne społeczeństwo, w którym stworzenie potwora Frankensteina jest historyczną nieuchronnością, związaną z wydarzeniami z przeszłości. System kapitalizmu z konieczności rozwija się dzięki systemowemu bezrobociu, ponieważ tylko wtedy, gdy część populacji pozostaje bez pracy, możliwe jest wyzyskanie robotników do pracy za niższą płacę, aby osiągnąć wyższy zysk. W ten sposób powstaje klasa ludzi, którzy nie mają do zaoferowania nic poza własną wartością; robotnicy stają się nie do odróżnienia od swojej pracy, a sami stają się środkami produkcji, systematycznie wyzyskiwanymi. Reprezentantem tej klasy staje się potwór Frankensteina, stworzony z odciętych części martwych ciał klasy robotniczej, a jego istnienie odzwierciedla rezultat kapitalizmu: stworzenie społecznego terroru, „rasy diabłów”. Boi się go, ponieważ jest nieznany, a społeczne lęki przed nieznanym rzutowane są na niego, w sposób podobny do tego, w jaki narracja Donalda Trumpa próbuje rzutować wszystkie społeczne lęki na muzułmanów i Meksykanów, zasadniczo argumentując, że gdy zostaną oni wypędzeni, wszystkie problemy zostaną rozwiązane. Domniemane „zło” społeczeństwa reprezentowane jest w potworze, a jego symboliczne wydalenie ze społeczeństwa przez powieść przynosi katharsis, dzięki czemu hegemonia, czyli ucisk określonej klasy społecznej, może zostać wzmocniona. Jest to forma myślenia życzeniowego, a prawdziwe obawy społeczeństwa (strach przed końcem hegemonii) zostają ukojone.
Jak to ujął Marks, „Ludzie tworzą swoją własną historię, ale nie tworzą jej tak, jak im się podoba.” Tak więc historia nie tworzy się w samodzielnie wybranych okolicznościach, ale w okolicznościach już istniejących, przeniesionych z przeszłości. Wydarzeniem historycznym było tu pojawienie się kapitalizmu, który doprowadził do tego, że cała produkcja jest napędzana przez motyw zysku, co skutecznie oddziela robotników od produktu końcowego, ponieważ podział pracy pozwala im uczestniczyć tylko w jednej części procesu produkcji, tworząc poczucie wyobcowania. Istnieje również podział na właścicieli czynników produkcji i sprzedawców surowców. W takim układzie zysk przekształcany z powrotem w kapitał staje się niezbędny, inaczej stałby się martwym pieniądzem. Próbując zlikwidować ten podział, prowadzi się dalszą produkcję, co tylko jeszcze bardziej pogłębia ten podział i jeszcze bardziej utrwala kapitalizm. Žižek przejmująco zauważa: „To właśnie ta wewnętrzna sprzeczność zmusza kapitalizm do ciągłej reprodukcji rozszerzonej, do nieustannego rozwoju własnych warunków produkcji, co oznacza, że 'normalny’ stan kapitalizmu nie istnieje. Od samego początku kapitalizmowi natychmiast brakuje równowagi”. Ten obraz społeczeństwa widoczny w twórczości Shelley jest odpowiedzią na utopijne poglądy prezentowane przez takie postacie jak Proudhon (utopijny socjalista, jak określają go Marks i Engels, zajmujący się próbą wzniesienia się ponad burżuazję), jej ojciec William Godwin i jej mąż PB Shelley, którzy malują wyobrażenia o idealnych społeczeństwach, nie zastanawiając się, jak te społeczeństwa mogłyby zostać stworzone lub utrzymane. Ci utopijni socjaliści wierzą, że socjalizm może wyłonić się bez żadnej formy walki klasowej czy rewolucji politycznej, podczas gdy Shelley jest w stanie zidentyfikować nieuchronność, poprzez bieg historii, potwornych istot (takich jak ta, którą stworzyła). Jak pisze Marks,
„Tradycja wszystkich martwych pokoleń ciąży jak koszmar na mózgach żyjących. I tak jak oni wydają się być zajęci rewolucjonizowaniem samych siebie, tworzeniem czegoś, co nie istniało wcześniej, właśnie w takich epokach rewolucyjnego kryzysu z niepokojem przywołują na swoje usługi duchy przeszłości, zapożyczając od nich imiona, hasła bojowe i kostiumy, aby przedstawić tę nową scenę w historii świata w uświęconym tradycją przebraniu i zapożyczonym języku.”
Luki zidentyfikowane w strukturach społeczeństwa są czasami widoczne jako nieobecne w tekście. Jak stwierdza Franco Morretti w „Dialektyce strachu”, „w powieści nie ma fabryk”, a więc potwór nie może być wykorzystany. Wiedząc jednak, że ta luka jest prawdziwym faktem historycznym, można zauważyć, że istnieje przestrzeń poza strefą przedstawioną w powieści. Poza tą ludzką cywilizacją jest przestrzeń barbarzyńska i niecywilizowana, a można to zaobserwować w najdrobniejszych przypadkach, takich jak zamordowanie brata Frankensteina, Wilhelma. Ten incydent ma miejsce poza miastem, podkreślając fakt istnienia takiej przestrzeni. Rasa diabłów istnieje poza sferą ludzkiej cywilizacji (ponieważ są stworzone sztucznie i są nienormalne). Edukacja Wiktora (jego prometejskie dążenie do wiedzy, utożsamiające go z mityczną postacią, która ukradła ogień greckim bogom, by dać go ludziom, tak jak Frankenstein oszukał Boga, by stworzyć własną istotę) odbywa się poza rodziną.
Pisarstwo Mary Shelley można jednak skrytykować za brak wskazania właściwego rozwiązania problemu, jaki dostrzegła w społeczeństwie. Chociaż zdaje sobie sprawę z problematycznego systemu kapitalizmu, pragnie powrócić do poprzedniego stanu, feudalizmu, nie dostrzegając problemów związanych z tą formą społeczeństwa. Pragnie cofnąć się w przeszłość, która jest dla niej czymś naturalnym. W tym momencie powieść nabiera eskapistycznej nuty, ponieważ próbuje uniknąć rewolucji społecznych, które zdaniem Marksa są nieuniknione w przypadku autodestrukcyjnego i sprzecznego systemu, jakim jest kapitalizm; ignoruje obietnicę, jaką niesie ze sobą pojawienie się proletariatu, a także problemy poprzedniego systemu feudalnego. Ponieważ nie da się cofnąć w czasie do idyllicznej przeszłości (przede wszystkim dlatego, że taka nie istnieje), trzeba zamiast tego iść naprzód i poprzez bunt organicznie osiągnąć lepszy stan.
Moretti wyjaśnia, jak wielkość Frankensteina jest zawsze afirmowana poprzez negację. „Człowiek jest dobrze proporcjonalny, potwór nie; człowiek jest piękny, potwór brzydki; człowiek jest dobry, potwór zły. Potwór to człowiek odwrócony do góry nogami, zanegowany. Nie ma on autonomicznego istnienia; nigdy nie może być naprawdę wolny ani mieć przyszłości. Żyje tylko jako druga strona tej monety, którą jest Frankenstein. Kiedy naukowiec umiera, potwór nie wie, co zrobić z własnym życiem i popełnia samobójstwo”. Jest to niemal imperialistyczna ekspresja w jego inności potwora (jak Edward Said w swoim Orientalizmie, że pierwszym krokiem do dominacji jest ustanowienie różnicy, binarności, tak aby imperialista mógł zdefiniować siebie w stosunku do orientu, jako wszystko, czym oni nie są). Przedstawia również pogląd na to, jak potwór jest imitacją imitacji, ponieważ człowiek stworzony na obraz Boga próbował odtworzyć ten obraz w swojej postaci, a więc jest kopią kopii, dwa razy oddalony od Boga i dlatego jest groteskowy. Sam o tym mówi w swoim okrzyku „Przeklęty stwórco! Dlaczego stworzyłeś potwora tak ohydnego, że nawet ty odwróciłeś się ode mnie z obrzydzeniem? Bóg, litując się, uczynił człowieka pięknym i powabnym, na swój obraz; lecz moja postać jest plugawym typem twojej, straszliwszym nawet od samego podobieństwa”. Szatan miał swoich towarzyszy, współtowarzyszy diabłów, którzy go podziwiali i zachęcali, ale ja jestem samotny i odrażający”. Nasuwa się zatem pytanie, kto w ogóle jest potworem? Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, kogo pytamy: dla klas rządzących, które obawiają się odwrócenia porządku społecznego, proletariat będzie potworem; ale gdy klasowa dominacja jest wyraźnie narzucona przez burżuazję, staje się to dwuznaczne w świetle walki klas i nie jest już oczywiste, że potwór jest rzeczywiście potworem. Mówiąc słowami Karola Marksa, „to, co burżuazja produkuje, to przede wszystkim jej własni grabarze.”
Anne K. Mellor. 'Frankenstein: A Feminist Critique of Science. 1987.
Christopher Marlowe. Doktor Faustus. 1947.
Franco Moretti. 'Dialektyka strachu’. 1982.
Johann Wolfgang von Goethe. Faust. 1832.
Jon D. Wisman. 'Why Marx Still Matters.’ 2013.
Karl Marks. Friedrich Engels. The Communist Manifesto. 1848.
Slavoj Žižek. Wysublimowany przedmiot ideologii. 1989.
.