San Pietro to mała włoska restauracja na East 54th Street między Madison i Fifth. Nowa i elegancka; malutki bar, ogromna aranżacja ze świeżych kwiatów, miejsce jest tak małe (29 stolików). Ma nieskazitelne referencje. Gael Greene jadł tam kilka miesięcy po otwarciu pod koniec ’92 roku i ogłosił, że jest to zwycięzca. Czterech braci o imieniu Bruno, pochodzących z Amalfi, jest właścicielami tego miejsca i prowadzą je. Są bardzo dobrzy w tym, co robią, co obejmuje również prowadzenie innej restauracji, Sistina, na Upper East Side.
Bracia Bruno’s doświadczenie i kuchnia więcej niż odpowiednio spełniają standardy tych dobrze karmionych i wyrafinowane podniebienia. Ale co naprawdę czyni tę prostą restaurację niepodobną do żadnej innej jest 30-ish, sexy, niebieskooka blondynka, była modelka o imieniu Sonja Tremont. Panna Tremont unika słowa „hostessa”. Absolwentka F.I.T. z licencjatem z marketingu, high profile dining to jej medium, a marketing to to, co z nim robi. Klienci są „klientami.”
W każdym dniu, lista klientów San Pietro może zawierać Johna Gutfreunda, Ronalda Perelmana, Alfreda Taubmana, Howarda Kaminsky’ego, Carla Icahna, Nelsona Peltza, Donalda Trumpa, Alessandro Marchessiniego, Davida Kocha i Joe Perellę, często ocierających się łokciami i łamiących zasady tego samego dnia. Nie jest to też klub wyłącznie męski. Deborah Norville, Barbara Walters, Andrea Eastman, Beatriz Santo Domingo, Donna Acquavella, Dawn Mello, Linda Wachner i Martha Stewart to tylko niektóre z prominentnych nowojorskich kobiet, które nie miały problemów z odnalezieniem się za progiem.
Wszystkie one znają Sonję. A nocami widują ją na Grammy lub na balu Czerwonego Krzyża w Monako (siedzącą obok swojego kumpla księcia Alberta), na przyjęciach w Le Club lub małych kolacjach w kamienicach East Side, lub w Palm Beach, lub w Irish Derby, lub u Larry’ego Gagosiana w Southampton, lub w San Tropez. Dziewczyna się rozchodzi.
„Kiedy wiele kobiet przychodzi do restauracji i wydaje pieniądze i daje napiwek za stolik z widokiem, dostają informacje o facecie,” wyjaśnia Sonja. „Czy jest żonaty, samotny, rozwiedziony? Dobry facet? Niezbyt dobry? Często zdarza się, że idziesz do restauracji, poznajesz faceta i nie wiesz kim lub czym on jest. Oni wiedzą, że mogą uzyskać informacje ode mnie. Zawsze dodaję, że nie wiem, czy to prawda, ale… Oczywiście, jeśli mam 30 lat i nadal nie jestem mężatką i pracuję na życie, nie jestem kołysana przez sławę i pieniądze, ale wiele kobiet jest.”
Urodzona i wychowana w Averill Park, wiejskim miasteczku poza Albany, Nowy Jork, maitresse d’hotel poszła do lokalnej szkoły średniej, gdzie grała w tenisa, koszykówkę i prowadziła zespół cheerleaderek. Była bardzo popularna w szkole, ale nigdy w żadnym konkretnym tłumie, który przypisuje jej zdolność do mieszania się i dostosowania się łatwo z różnymi grupami ludzi.
Pomimo jej dobrego wyglądu, nigdy nie myślała, że jest atrakcyjna, ale przyjaciele popchnął ją do przyłączenia się do nich w konkursach piękności. „Wygrałabym Miss Congeniality. Najbliżej wygranej byłam na pierwszym miejscu, a to dlatego, że miałam na sobie bikini, a wszystkie inne dziewczyny nosiły jednoczęściowe kostiumy kąpielowe.
Ale to właśnie ta „wygrana” zasiała ziarno na przyszłość. „Wygrałam trochę pieniędzy, które mogły być użyte tylko w kierunku college’u. Rzuciłam cheerleading w wieku 14 lat, żeby pracować za dolara na godzinę przy krojeniu pizzy w weekendy.”
Kiedy dostała się do lokalnego community college’u, pracowała trzy noce w tygodniu w klubie Charades w Albany, żeby się utrzymać. „Musiałam nosić kostium króliczka.” Już wtedy miała oko do tego biznesu. „Było tam wielu mężczyzn z pieniędzmi, którzy przyjeżdżali z Saratogi, jak Arabowie. Zauważałam ich i robiłam z nich swoich klientów.” Saving jej napiwki w pudełku po butach, po dwóch latach, miała wystarczająco dużo, aby zrobić ostatnie dwa lata na F.I.T. „Wiedziałem biznesu i sprzedaży; i że świat był w Nowym Jorku i chciałem iść.”
W Nowym Jorku w połowie lat 80-tych, poszła do szkoły, modelowane (głównie futra) i wkrótce znalazła się dzieje się z gwiazdami rocka, takimi jak Billy Idol i Duran Duran. Pewnego dnia poznała przystojnego włoskiego chłopaka w jej wieku i jej życie uległo zmianie. „Pierre Francesco miał zielone oczy, wysokie kości policzkowe, cudowne usta, które zakręcały się jak u Sly’a Stallone’a i długie blond włosy. Był bardzo elegancki i byłam pod wrażeniem, że interesował się mną, tą tandetną małą dziewczynką z Albany.”
…(koniec fragmentu).
Artykuł, w którym mówiła o swoich ambicjach, jak również o mężczyznach w jej życiu-poza jej „klientami” w San Pietro-był bardzo popularny wśród czytelników, i dobrze przyjęty. Mimo to, pracodawcy Sonii nie byli zachwyceni. Bardzo szybko została zwolniona z pracy. Niemniej jednak, Sonja, z charakterystycznym dla siebie niezachwianym i całkowicie samodzielnym charakterem, przeszła do nowych projektów.
W kolejnych latach 90-tych, Sonja i ja wpadaliśmy na siebie od czasu do czasu. Nigdy nie staliśmy się kimś, kogo nazwałbym „bliskimi przyjaciółmi”, choćby dlatego, że oboje prowadziliśmy bardzo intensywne życie zawodowe. Pomimo upływu czasu od naszego spotkania, Sonja jest jedną z tych osób, które po spotkaniu pozostają tak znajome, jak stary przyjaciel. Jest kimś, kogo zwykliśmy nazywać „bezpośrednim”. Czas, kłopoty i postęp nie zmieniły tego w niej. Gdzieś pod koniec ubiegłego wieku i na początku nowego dowiedziałem się, że wyszła za mąż za Johna Morgana, prawnuka Pierponta Morgana i syna założyciela Morgan Stanely, Henry’ego Sturgisa Morgana.
Mniej więcej w tym czasie wpadłem na nią podczas gali na rzecz Bierancourt, zamku we Francji zakupionego w 1917 roku przez Anne Morgan, córkę J. Pierponta i ciotkę J. Pierponta. Pierponta i prababcię męża Sonji, gdzie prowadziła organizację pomocy dla francuskich uczestników walk, cierpiących z powodu piekła i niedostatku I wojny światowej.
Tej nocy na benefisie Bierancourt zapytałem Sonię o jej małżeństwo z panem Morganem, który był ponad trzydzieści lat starszy od niej. Opowiedziała mi, że znała go jako „klienta” w San Pietro, a pewnej nocy, kilka lat później, wpadła na niego na przyjęciu koktajlowym. W rozmowie naturalnie zwracała się do niego per „panie Morgan”, a on zasugerował, żeby mówiła mu po imieniu… John. I tak powstał związek.
Ich małżeństwo wprowadziło dziewczynę z Averill Park w nowe życie: jachty i limuzyny, wyspa u wybrzeży Connecticut, kamienica w Nowym Jorku i życie towarzyskie składające się z jego przyjaciół i jej licznych przyjaciół i znajomych. W bardzo realny sposób Sonja była w swojej chwale, żyjąc swoim talentem gospodyni i przyjaciółki dla wielu.
Na początku nowego wieku Sonja została matką córki, nazwanej tak Quincy Adams Morgan, po bezpośrednich przodkach Johna Morgana ze strony matki – Johnie Adamsie i Johnie Quincy Adamsie, drugim i szóstym prezydencie Stanów Zjednoczonych. Quincy jest dziś dumą i radością Sonji, uczniem o dużych zdolnościach i zainteresowaniach matematycznych.
Kilka lat temu małżeństwo Morganów dobiegło końca. Każda opowieść o rozwodzie ma dwie strony, z których obie są uzasadnione dla opowiadającego. Jednak Sonja, co charakterystyczne, poszła dalej z żalem do okoliczności, ale nigdy nie powiedziała ostrego słowa o ojcu swojej córki. Chociaż tym razem była o wiele bardziej na celowniku opinii publicznej, co odnotowały tabloidy z powodu majowo-grudniowego małżeństwa, nie wspominając o sławnym nazwisku i fortunie męża.
Przez ostatnie sześć lat, jak świat wie, nasza Sonja stała się krajową celebrytką w przebojowym serialu BRAVO The Real Housewives of New York City. Sama nie mam zbyt wiele czasu na telewizję i nigdy nie oglądałam tego popularnego programu, ale ostatnio dowiedziałam się o tym osobno od dwóch przyjaciółek, z których obie (w wieku około 30 lat) wspomniały, że oglądały ten program religijnie i że – bez mojego pytania – Sonja była ich ulubienicą. Dlaczego? Zapytałam. „Bo wydaje się naprawdę miła i prawdziwa”. I mogę szczerze powiedzieć, że tak właśnie jest. To jest nasza Sonja; znałam ją wtedy i znam ją teraz.