Ostrzeżenia o wyzwalaczu to ostrzeżenia, że praca zawiera pisanie, obrazy lub koncepcje, które mogą być niepokojące dla niektórych ludzi. Termin i koncepcja wywodzi się z feministycznych stron internetowych, które dyskutowały o przemocy wobec kobiet, a następnie rozprzestrzeniły się na inne obszary, takie jak media drukowane i kursy uniwersyteckie. Chociaż powszechnie wiadomo, że każdy widok, dźwięk, zapach, smak, dotyk, uczucie lub doznanie może być wyzwalaczem, ostrzeżenia są najczęściej prezentowane na stosunkowo wąskim zakresie materiałów, zwłaszcza treści dotyczących wykorzystywania seksualnego i chorób psychicznych (takich jak samobójstwa, zaburzenia odżywiania i samookaleczenia).
W badaniu bezpośrednio oceniającym efekty stosowania ostrzeżeń „trigger” stwierdzono, że wśród osób, które nie doświadczały obecnie skutków traumy, stosowanie ostrzeżeń „trigger” nieco zwiększyło niepokój uczestników po przeczytaniu fragmentu tekstu zawierającego potencjalnie niepokojące treści, ale tylko w przypadku osób, które popierały przekonanie, że słowa mogą wyrządzić szkodę psychiczną. Ostrzeżenia zmniejszyły również postrzeganie przez uczestników naturalnej odporności psychicznej własnej i innych ludzi (przekonanie, że pomimo niemal powszechności doświadczeń traumatycznych i możliwości wystąpienia krótkotrwałej ostrej reakcji stresowej, osoba doświadczająca traumy w końcu wyjdzie z niej obronną ręką). W drugim badaniu również nie znaleziono dowodów na to, że ostrzeżenia przed wyzwalaczami są pomocne dla osób, które przeżyły traumę, dla uczestników, którzy sami zgłosili rozpoznanie zespołu stresu pourazowego (PTSD) lub dla uczestników, którzy zakwalifikowali się do kategorii prawdopodobnego PTSD, natomiast znaleziono istotne dowody na to, że ostrzeżenia przed wyzwalaczami wzmacniają kontrterapeutycznie przekonanie osób, które przeżyły traumę, o tym, że ich trauma jest kluczowa dla ich tożsamości (co jest zgodne z wcześniejszymi dowodami na to, że niskie przekonanie o osobistej odporności psychicznej jest czynnikiem ryzyka rozwoju PTSD w przyszłości).).
Dziennikarz i powieściopisarz Jay Caspian Kang oskarżył te ostrzeżenia o „redukowanie dzieła literackiego do jego najbrzydszych punktów fabularnych”. Amanda Marcotte skrytykowała ostrzeżenia wyzwalające jako „mniej o prewencyjnej opiece nad zdrowiem psychicznym, a bardziej o społecznym sygnalizowaniu liberalnych poświadczeń”
W szkolnictwie wyższymEdit
Amerykańskie Stowarzyszenie Profesorów Uniwersyteckich wydało raport krytyczny wobec ostrzeżeń wyzwalających w kontekstach uniwersyteckich, stwierdzając, że „domniemanie, że studenci muszą być chronieni, a nie kwestionowani w klasie, jest jednocześnie infantylizujące i antyintelektualne.” Angus Johnston, profesor historii amerykańskiego aktywizmu studenckiego i ruchów społecznych na City University of New York, powiedział, że ostrzeżenia o wyzwalaczu mogą być częścią „zdrowej pedagogiki”, zauważając, że studenci stykający się z potencjalnie wyzwalającym materiałem „przychodzą do niego jako całe osoby z szerokim zakresem doświadczeń, i że podróż, w którą wyruszamy razem, może być czasami bolesna. Przyznanie tego nie jest rozpieszczaniem ich. W rzeczywistości jest wręcz przeciwnie.” Joan Bertin, dyrektor National Coalition Against Censorship argumentował, że ” ostrzeżenia spustowe są kontrproduktywne dla procesu edukacyjnego”.
W 2014 roku studenci na UC Santa Barbara uchwalili rezolucję popierającą obowiązkowe ostrzeżenia spustowe dla klas, które mogą zawierać potencjalnie denerwujące materiały. Profesorowie byliby zobowiązani do ostrzegania studentów o takim materiale i umożliwienia im pominięcia zajęć, które mogłyby sprawić, że poczują się niekomfortowo. Profesor z Texas A&M University argumentuje, że „celem ostrzeżeń nie jest spowodowanie, aby studenci unikali traumatycznych treści, ale przygotowanie ich do nich, a w skrajnych okolicznościach zapewnienie alternatywnych sposobów uczenia się.”
W 2016 roku Uniwersytet w Chicago wysłał list witający nowych studentów; potwierdzając swoje zaangażowanie w różnorodność, grzeczność i szacunek; i informując ich, że „zaangażowanie uczelni w wolność akademicką oznacza, że nie popieramy tak zwanych 'ostrzeżeń wyzwalających'”, nie odwołujemy kontrowersyjnych mówców i nie „przyzwalamy na tworzenie intelektualnych 'bezpiecznych przestrzeni’, w których jednostki mogą wycofać się z myśli i pomysłów sprzecznych z ich własnymi”.